MOONFIN MALESA Ostrów Wielkopolski postawiła się w starciu z FOGO UNIĄ. Leszczynianie wygrali ten mecz ośmioma punktami, choć do samego końca musieli drżeć o wygraną. Grzegorz Walasek w tym meczu dorzucił sześć oczek.
- FOGO UNIA Leszno wygrała Derby Wielkopolski z MOONFIN MALESĄ Ostrów Wielkopolski 49:41.
- Ostrowianie cały mecz trzymali kontakt z rywalami.
- Grzegorz Walasek w tym meczu zdobył sześć punktów i dwa bonusy. Weteran był współautorem obu podwójnych wygranych MOONFIN MALESA.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Grzegorz Walasek zapytany o przebieg meczu, nie ukrywał, że nie do końca wiedział, co działo się na torze. Weteran w barwach MOONFIN MALESY Ostrów Wielkopolski skupiał się raczej na swoich biegach. Zespół z Ostrowa cały mecz trzymał “kontakt” z FOGO UNIĄ Leszno. 49-latek przyznał, że w sporcie to chyba jest piękne, że drużyny skazywane na pożarcie potrafią prowadzić do takich niespodzianek.
– Ja się skupiłem głównie na tym, co działo się w moim boksie, ale chyba nieźle pojechaliśmy. To jest fajne właśnie super w sporcie, że zdarzają się takie spotkania i niespodzianki – powiedział krótko.

Nawierzchnia na Stadionie im. Alfreda Smoczyka, zdaniem zawodnika, przygotowana była poprawnie, a sam na leszczyńskim owalu czuł się dobrze. – Jeździło się dobrze. Nie wiem jak tutaj na co dzień go przygotowują robią, bo od dłuższego czasu nie jeździłem, ale tor był równy. Miejscami trzymał bardziej, miejscami było nieco twardo, ale wszystko było w porządku – ocenił Grzegorz Walasek.
Choć jest tak bardzo doświadczony to jednak miał on obawę dotyczącą tego meczu. Wszak MOONFIN MALESA Ostrów Wielkopolski nie jechała raczej na ten mecz w roli faworyta, a ich zwycięstwo spokojnie byłoby można nazwać sensacją. Taka opinia odbiła się także na obawach Grzegorza Walaska, który przyznał, że nie był pewny tego meczu. Dla niego też był to pierwszy wyjazdowy mecz w tym sezonie.

– Jak rano wyjeżdżałem z Zielonej Góry to faktycznie trochę się bałem tego meczu, ale mimo dwóch takich większych błędów, może nawet jednego to uważam, że całkiem dobrze mi poszło – nie ukrywał żużlowiec.
Po “dwójce z bonusem” w drugim starcie wydawało się, że już znalazł “coś”. W kolejnym swoim biegu jednak ponownie dojechał bez punktów. Jak zdradził weteran, to jednak nie była wina złego dopasowania sprzętu. Po prostu na pierwszym łuku nieco się zakotłowało.
– Ustawienia były dobre już później, tylko nie poukładał mi się pierwszy łuk. Luke Becker troszeczkę poszerzył, ja tam byłem, a motocykl miałem tak ustawiony, że po prostu już nie zdążyłem wyjechać z tego “piasku” co pod płotem był i zostałem z tyłu – zakończył Grzegorz Walasek.
Konrad Klusak