Remis na inaugurację i dużo emocji. Adrian Gomólski o kulisach meczu i pracy z juniorami

  • M2E
  • Wywiad
15.04. 11:05
Remis na inaugurację i dużo emocji. Adrian Gomólski o kulisach meczu i pracy z juniorami

Fot. Jakub Malec

W sezonie 2025 funkcję trenera młodzieży w TEXOM STALI Rzeszów objął były zawodnik i wychowanek Startu Gniezno, Adrian Gomólski. Po zakończonym remisem meczu z HUNTERS PSŻ-em Poznań, podzielił się swoimi wrażeniami zarówno z przebiegu spotkania, jak i z wydarzeń poprzedzających inaugurację METALKAS 2. Ekstraligi.

  • Ludzie w naszych biurach siedzieli po mnóstwo godzin od rana do wieczora i poświęcali swój prywatny czas na to, aby ta inauguracja u nas, na naszym stadionie wypadła jak najlepiej – powiedział Adrian Gomólski o przygotowaniach do rozpoczęcia METALKAS 2. Ekstraligi.
  • TEXOM STAL Rzeszów zremisowała z HUNTERS PSŻ Poznań 45:45
  • Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych

Klaudia Waltoś (ekstraliga.pl): Za nami pierwsze w tym sezonie ligowe ściganie. Jak czujesz się jako debiutujący w drużynie rzeszowskiej trener?

Adrian Gomólski (TEXOM STAL Rzeszów): Czuję się bardzo dobrze (uśmiech). Myślę, że mamy w Rzeszowie świetnych ludzi, jeśli chodzi o sztab szkoleniowy. Bardzo dobrze współpracuje mi się z managerem, Pawłem Piskorzem oraz Grzegorzem Węglarzem, naszym toromistrzem. Mamy bardzo fajny team, dobrych zawodników, a także dobrych mechaników, którzy są przy naszych zawodnikach. Wydaje mi się, że tworzymy wszyscy dobry, zgrany, uśmiechnięty i pełen energii zespół.

Na twoje ramiona spadła głównie praca z młodzieżą. Jak póki co współpracuje ci się z juniorami?

Praca z młodzieżą jest moim takim oczkiem w głowie. Na tym chciałbym się skupić. Szkoda, bo w tym meczu nie do końca wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli – ja, jak i zresztą cała drużyna. Pierwsze spotkanie zremisowaliśmy, więc punkt do tabeli mamy. Pozostaje tylko wyciągnąć wnioski, spotkać się porozmawiać i skorygować to, co było złe. Tak, aby to wszystko zmierzało w dobrym kierunku.

Fot. Dawid Pojnar

W takich momentach jak ten po wypadku Taia Woffindena, najważniejsze jest chyba zgranie drużyny – czuć było, że działacie jako jeden team?

No na pewno ten pierwszy tydzień po wypadku nie był najlepszy, ponieważ był to wypadek z potężnymi konsekwencjami. Na szczęście Tai wraca do zdrowia, już wszystko idzie w dobrym kierunku – a to jest najważniejsze. Większość ludzi tutaj się starała zrobić wszystko, aby nasz zawodnik wrócił. Tai jest otoczony odpowiednią opieką medyczną. Prezes, cały sztab szkoleniowy, jak i ludzie związani z naszym klubem robili wszystko co w naszej mocy, żeby te warunki były na maksymalnie najwyższym poziomie. Po tygodniu no jednak trzeba powrócić do normalności, bo taka jest kolej rzeczy, taki jest żużel.

Do składu wskoczył teraz Dawid Bellego. Oprócz niego swoją szansę dostał także Anze Grmek. Nie wszystko poszło jednak po ich myśli – czy czujesz, że okoliczności takie jak plandeka czy nieco inny tor niż na treningach mocno na to wpłynęły?

Nieszczęście jednego szczęściem następnego. Szkoda, że Dawid nie do końca wykorzystał tę możliwość, a Anze też został możliwość jednego startu. Nie poszło to tak, jakbyśmy sobie życzyli. Pewnie tak jak i oni. To był pierwszy mecz. Mieliśmy trochę problemów w tygodniu poprzedzającym inaugurację – były opady, były dwa mecze piłkarskie, w piątek była też założona plandeka. Nie byliśmy do końca przygotowani tak, jakbyśmy chcieli się przygotować.

Brzmi jak niezły rollercoaster. Przed meczem zakładanie i ściąganie plandeki, prace na torze, inne podmioty na stadionie, deszcz… To był jeden z trudniejszych dni organizacyjnie?

Jak przed każdym meczem było sporo zamieszania. Nasz toromistrz, Grzegorz Węglarz też mnóstwo pracy wykonał – od dwudziestej trzeciej do czwartej rano przygotował tor. Ludzie w naszych biurach siedzieli po mnóstwo godzin od rana do wieczora i poświęcali swój prywatny czas na to, aby ta inauguracja u nas, na naszym stadionie wypadła jak najlepiej. Każdy gdzieś tam tą swoją cegiełkę w mniejszym lub większym stopniu dołożył. Z tego mojego miejsca chciałbym wszystkim bardzo podziękować za zaangażowanie. Przede wszystkim wierzę w to, że sytuacja z Taiem, jak i ten mecz da nam porządnego kopa do tego, żebyśmy się właśnie wspierali i pomagali sobie. Żebyśmy mogli na siebie liczyć i żebyśmy po prostu rozwijali się jako drużyna, jako społeczeństwo żużlowej STALI.

Fot. Dawid Pojnar

Wspomniałeś o zaangażowaniu w rozwój młodzieży – czy po tych pierwszych występach młodych zawodników widzisz już obszary, nad którymi warto się skupić na treningach?

Widać, że tym chłopakom na pewno brakuje trochę jazdy. To jeszcze nie wygląda tak, jakbym sobie to wyobrażał ja i oni zresztą też. Po każdym biegu rozmawialiśmy, oglądaliśmy powtórki, czy biegi innych zawodników – teoretycznie lepszych, którzy lepiej pokonywali ścieżki na naszym torze. No na pewno też jakiś stres, ale kto tu nie denerwował. Tak naprawdę było 16 zawodników w parkingu i każdy jakiś tam stres odczuwa. Kwestia tego, jak go wykorzysta. Może go to paraliżować lub wręcz odwrotnie – może być to taki motor napędowy do tego, żeby właśnie być bardziej skoncentrowanym i pokazać swoje najwyższe możliwości na torze.

Jeden punkt na start – bardziej powód do optymizmu czy materiał do analizy?

Mamy remis. Mi się wydaje, że z pewnością jest niedosyt, ale jak na start sezonu jeden punkt do tabeli wydaje mi się, że jest dobrym prognostykiem jak i sygnałem do tego, że jeszcze sporo pracy przed nami.

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL