AUTONA UNIA Tarnów stopniowo nadrabia ligowe zaległości z początku sezonu. Czerwcowy maraton otworzyło spotkanie 2. rundy METALKAS 2. Ekstraligi, w którym tarnowianie podjęli drużynę MOONFIN MALESA Ostrowa Wielkopolskiego. Gospodarze odnieśli wysokie zwycięstwo, a jednym z ojców sukcesu był kapitan zespołu – Mateusz Szczepaniak.
- AUTONA UNIA Tarnów pokonała MOONFIN MALESA Ostrów Wlkp. 57:33.
- Mateusz Szczepaniak był jednym z liderów drużyny, zdobywając 12 punktów w 5 startach.
- Dla mnie to na pewno lepiej, że w ten weekend i następny jedziemy dzień po dniu, niż jakbyśmy znowu mieli mieć 3 tygodnie przerwy – powiedział.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Mateusz Muciek (ekstraliga.pl): Spotkanie z MOONFIN MALESA Ostrowem Wlkp. było drugim domowym meczem AUTONA UNII Tarnów, a pierwszym wygranym. Jakie są twoje wrażenia na gorąco?
Mateusz Szczepaniak (AUTONA UNIA Tarnów): Bardzo dobre. Już w pierwszym meczu pokazaliśmy, że dobrze tutaj jedziemy. Ostatnio na pewno zabrakło kontuzjowanego Timo Lahtiego i jego wszystkich wyścigów, bo gdyby nie to, może byśmy wygrali już wtedy. W trakcie meczu wszyscy byli w dobrej formie. Widać, że jesteśmy dobrze spasowani z tym torem. Po raz kolejny dobrze pojechali juniorzy, którzy dołożyli sporo punktów, co stanowi znaczącą cegiełkę dołożoną do wyniku.
Tor w Tarnowie został oddany do użytku stosunkowo niedawno, przez co stanowi sporą zagadkę dla przyjezdnych drużyn. Można mówić o atucie własnego toru? Udało się w niego wjeździć?
Na pewno trochę już na nim pojeździliśmy na treningach, a teraz drugi mecz u siebie. Ja już się czuję bardzo dobrze na tym torze. Faktycznie dla gości to zagadka, bo przyjeżdżają na praktycznie nowy tor. Jedynie dwóch zawodników wyjedzie na próbę toru, a reszta musi się dopiero wjeździć w pierwszych biegach. Musimy to wykorzystywać w tym sezonie, że rywale poświęcają pierwsze biegi na rozpoznanie toru, bo my się czujemy bardzo dobrze. Dużo trenujemy, rozmawiamy, pomagamy sobie i na razie wychodzi to całkiem dobrze.

W ubiegłym roku domowy tor sprawiał dużo problemów tarnowskim zawodnikom, którzy często na niego narzekali. Czy po przebudowie wszystko jest w porządku, czy nadal jest raczej trudno?
W zeszłym roku byłem tu chyba raz na treningu czy sparingu i całkiem inny był ten tor. Brakowało już nawierzchni, co powodowało problemy. Tor nie był równy i wychodziło to tak jak wychodziło, ale w tym roku nowa nawierzchnia jest bardzo dobrze przygotowana, mamy też nową geometrię. To właśnie jest nasza przewaga, że orientujemy się w tych zmianach lepiej niż rywale.
Twoje występy w pierwszych spotkaniach sezonu nie należały do najbardziej udanych. Ostatnio widać jednak ogromną poprawę, co pokazał już mecz z TEXOM STALĄ. Udało się znaleźć odpowiednie ustawienia? Co jest tego powodem?
Początek sezonu był bardzo ciężki dla nas. Nie mogliśmy trenować na własnym torze, więc mieliśmy mało jazdy. Musieliśmy szukać jazdy gdzie się dało, ale nie było tego wiele. Pierwszy mecz mieliśmy w Lesznie, czyli ciężki rywal, ciężki tor, więc trudno było o punkty. Później znowu 3 tygodnie przerwy, szukanie torów, treningów. Następny mecz w Łodzi, gdzie wyszedł brak systematyczności w startach, co przeszkodziło mi dobrze się pokazać. Teraz dopiero mieliśmy w końcu więcej treningów. Mam nadzieję, że pogoda będzie nam pomagać, już nie będzie konieczności przekładać meczów i wszystko poleci dalej takim rytmem, jakim powinno.

Najbliższy czas będzie dla was bardzo intensywny. Do końca miesiąca, czyli właściwie w 2 tygodnie, planowo macie odjechać aż 5 spotkań, w tym dzień po dniu. Jak się nastawiasz na taki maraton? Stanowi to jakiś problem?
Podchodzę do tego na spokojnie. Te odwołane mecze po prostu tak się ułożyły, ale dla mnie to na pewno lepiej, że w ten weekend i następny jedziemy dzień po dniu, niż jakbyśmy znowu mieli mieć 3 tygodnie przerwy. Jestem pewien, że damy sobie radę. Pakujemy motocykle i jedziemy na kolejne spotkanie. Tyle lat jeździmy, że na spokojnie sobie poradzimy. Takie rozwiązanie jest dużo lepsze niż ciągłe przerwy.
Kolejne spotkanie AUTONA UNIA odjedzie na trudnym terenie ABRAMCZYK POLONII Bydgoszcz. Dla ciebie to powrót na niedawny domowy tor. Spodziewasz się, że uda się powalczyć, czy będzie tak trudno jak Lesznie?
Na pewno w Bydgoszczy mają bardzo dobrą drużynę. Ja bardzo lubię ten tor, chociaż w zeszłym roku tam też była lekka przebudowa, więc zobaczymy, czy coś się znacząco zmieniło. Tak czy inaczej, jako drużyna, oczywiście jedziemy powalczyć. Łatwo nie będzie, ale wszyscy jesteśmy ambitnymi sportowcami, więc będziemy walczyć do samego końca.

Zwycięstwo nad ostrowską drużyną stanowi pewne przełamanie drużyny. Jak ma się atmosfera w zespole? Wspomniałeś, że nie mieliście wielu okazji do wspólnej jazdy. Udało się zbudować poczucie zespołowości?
Tak naprawdę wszyscy się znamy od wielu lat, więc to nie tak, że w tym roku widzimy się pierwszy raz. Myślę, że jesteśmy fajnie dopasowani charakterami i dobrze się ze sobą dogadujemy na meczach i treningach, gdzie wszyscy współpracujemy. Tak samo jest z jazdą parą. Ja staram się spojrzeć na kolegę z drużyny, ale wiadomo jak to jest w trakcie biegu. Czasami nie zawsze na swojej linii jazdy masz możliwość szukać kolegi, ale jeśli tylko się da, to to robię.
Ostatnie spotkanie, z uwagi na porę rozgrywania meczu, z trybun śledziło mniej kibiców niż teraz. Myślę, że frekwencja, którą mogliśmy zaobserwować jest całkiem obiecująca na przyszłość, zwłaszcza, że trochę trzeba było poczekać na te pierwsze spotkania. Jako zawodnik i kapitan odczuwasz głód żużla w Tarnowie?
Na pewno zainteresowanie żużlem jest tutaj bardzo duże. Ostatnio rzeczywiście czwartek i wczesna godzina wpłynęły na frekwencję, ciężej było kibicom znaleźć chwilę, żeby przyjść na mecz. Doping z trybun był świetny, wszyscy po meczu byli zadowoleni. Mam ogromną nadzieję, że wynik sprowadzi na kolejne spotkania jeszcze więcej kibiców, którzy będą nas wspierać w walce o kolejne zwycięstwa.