PRES GRUPA DEWLOPERSKA Toruń został mistrzem Polski po wygraniu dwumeczu (92:88) z ORLEN OIL MOTOREM. Goście z Torunia zawitali do Lublina z 18-punktową przewagą, którą udało im się obronić, dzięki czemu po 17 latach znowu mogli świętować DMP.
- To był mój pierwszy finał i od razu pierwszy złoty medal, więc tym bardziej jestem szczęśliwy – zaznaczył Kvech.
- Szkoda, że nie mogłem pojechać więcej razy, ale trener wykonywał bardzo dobrą robotę – podsumował Czech.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Dla czeskiego zawodnika był to pierwszy medal Drużynowych Mistrzostw Polski w karierze. – Bardzo się cieszę, że udało nam się wygrać ten dwumecz. Było bardzo ciężko, każdy punkt miał znaczenie. To był mój pierwszy finał i od razu pierwszy złoty medal, więc tym bardziej jestem szczęśliwy – rozpoczął Kvech.
Czech wystąpił tylko w jednym biegu podczas rewanżowego meczu przy Alejach Zygmuntowskich, a później był zastępowany przez kolegów. – Wszyscy dali z siebie 120 procent, wszyscy chcieliśmy wygrać to spotkanie. Ja na ich miejscu nie zrobiłbym tego lepiej (śmiech). Szkoda, że nie mogłem pojechać więcej razy, ale trener wykonywał bardzo dobrą robotę. Wiadomo, przyjechaliśmy tutaj bronić wyniku – skomentował uczestnik cyklu SGP 2025.

Po pierwszej serii lublinianie prowadzili sześcioma punktami. W dalszej fazie meczu odrabianie strat nie szło im już tak szybko. Czy torunianie mieli wszystko pod kontrolą? – Wiadomo, że jechaliśmy na wyjeździe, więc zawsze jest trudniej niż w domu. Nie wiadomo było, w którą stronę tor się zmieni, więc z tego atutu mogli korzystać lublinianie. Wszyscy dawali z siebie wszystko. Poprawialiśmy ustawienia, dawaliśmy z siebie wszystko na torze i staraliśmy się jak najlepiej wykorzystać każdy wyścig. Pojechaliśmy bardzo dobre spotkanie jako drużyna – ocenił zawodnik U24.
W trakcie meczu można było zauważyć, że toruńscy zawodnicy, mając biegowy remis, bardziej skupiali się na parowej jeździe i obronie wyniku, zamiast „gonić” po trzy punkty. – Na pewno, gdyby ktoś czuł, że ma silnik idealnie dopasowany, starałby się gonić, ale możliwe, że czuli się lepiej, jadąc w parze i utrzymując tę samą prędkość, nie ryzykując przy tym – wyjaśnił.
Żużlowiec nowych mistrzów Polski powiedział jeszcze kilka słów odnośnie tegorocznego sezonu. – Raz bywało lepiej, raz gorzej. Od połowy sezonu jechałem z kontuzją, z którą zmagam się do teraz. Po sezonie będę musiał się z tym uporać i chcę wrócić jeszcze mocniejszy. Nigdy nie zapomnę tego sezonu w Toruniu – zdobyłem bardzo dużo doświadczenia, a kibice wspierali nas przez cały czas – podkreślił Czech.
Dawid Tatara