Brady Kurtz wygrał swoją pierwszą rundę Grand Prix, triumfując w Gorzowie Wielkopolskim. Australijczyk nie ukrywał radości i przyznał, że to najważniejszy moment w jego dotychczasowej karierze. W rozmowie mówi emocjach na mecie, drodze do sukcesu i presji związanej z udziałem w cyklu.
- To najdumniejszy moment w mojej karierze – przyznał po pierwszym zwycięstwie w Grand Prix.
- Liczyłem okrążenia, to był najdłuższy wyścig jaki kiedykolwiek jechałem -mówił o finale w Gorzowie.
- Australijczyk stwierdził, że przerwa od startów w Szwecji, wyszła mu na dobre.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Mikołaj Lemieszek (ekstraliga.pl): Wygrywasz pierwszą rundę Grand Prix w swoim życiu. Jakie to uczucie?
Brady Kurtz (BETARD SPARTA Wrocław): Oczywiście, że jestem szczęśliwy. Naprawdę ciężko na to pracowaliśmy. Byłem w wielu finałach w tym roku i nie udało mi się wygrać, więc miło w końcu stanąć na szczycie.

Opowiedz, co czułeś, gdy w finale jako pierwszy przekroczyłeś linię mety?
Liczyłem okrążenia…to był zdecydowanie najdłuższy wyścig, jaki kiedykolwiek jechałem. To zdecydowanie najdumniejszy moment w mojej karierze w końcu wygrać Grand Prix, to ogromna radość.
Byłeś dziś bardzo szybki. Czy kwalifikacje pomogły ci z ustawieniem motocykla na główne zawody?
Niespecjalnie. Odpadłem już w pierwszej rundzie kwalifikacji, więc nie poszło mi zbyt dobrze.
Ale chyba mogłeś przetestować trochę tor?
Tak, dawno się tu porządnie nie ścigałem więc miło było znów poczuć ten tor. W kwalifikacjach nawierzchnia była trochę inna niż później podczas zawodów, ale przed pierwszym biegiem zrobiliśmy zmiany i to się opłaciło.

Byłeś mocny przez całą zimę w Australii, a potem przez cały sezon tutaj w Polsce i Anglii. Czy coś zmieniłeś przed sezonem?
Nie, tak naprawdę nie. Pracowaliśmy bardzo ciężko przez ostatnie lata – zarówno nad motocyklami z moim zespołem, jak i ja sam nad sobą. I to wszystko w tym roku się poskładało. Myślę, że razem z moim zespołem zrobiliśmy wszystko jak należy – teraz wszystko zależy tylko ode mnie na torze.
Czy numer startowy 101 który wybrałeś ma dla ciebie jakieś szczególne znaczenie?
Kiedy byłem dzieckiem, moim numerem był 10. Ale nie mogłem mieć tego numeru, więc dodałem jedynkę – i tak wyszło 101.
Mikołaj Lemieszek