Żużlowy sezon 2025 dobiegł już końca. Za nami rozgrywki nie tylko na krajowym, ale i światowym szczeblu. O ocenę których poprosiliśmy Jacka Frątczaka – byłego menadżera STELMET FALUBAZU Zielona Góra czy PRES GRUPA DEWELOPERSKA Toruń.
- Myśleliśmy o PRES Toruń w kategoriach pierwszej trójki, natomiast złoto dla tej drużyny jest dużym zaskoczeniem – przyznaje Jacek Frątczak.
- To zespół, który ma tzw. “know how” jeśli chodzi o żużel, co pokazał chociażby mecz w Bydgoszczy, który rozstrzygnął w mojej opinii o awansie do elity – mówi z kolei o FOGO UNII Leszno nasz rozmówca.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Znamy już wszystkie rozstrzygnięcia żużlowego sezonu 2025. Najważniejszymi z nich jest złoto Drużynowych Mistrzostw Polski dla PRES GRUPA DEWELOPERSKA Toruń oraz awans do PGE Ekstraligi FOGO UNII Leszno, która na szczeblu METALKAS 2. Ekstraligi nie miała sobie równych. Żużlowcy Rafała Okoniewskiego przebrnęli przez rundę zasadniczą sezonu z zaledwie jedną porażką, pewnie potem pieczętując swój powrót do elity w fazie play-off. Czy mimo to zdarzały się chwile, w których można było zwątpić w sukces FOGO UNII? – Zdecydowanie były takie momenty. Pierwszym z nich była kontuzja Benjamina Cooka, drugim porażka z CELLFAST WILKAMI w Krośnie, a trzecim pierwsze dziesięć biegów finałowego starcia z ABRAMCZYK POLONIĄ w Bydgoszczy. To co wydarzyło się w kolejnych pięciu pokazało jednak, że FOGO UNIA to drużyna zasługująca na PGE Ekstraligę. Mam do Leszna duży sentyment, przede wszystkim przez to, jak mądrze jest on zarządzany. To zespół, który ma tzw. “know how” jeśli chodzi o żużel, co pokazał chociażby ten mecz w Bydgoszczy, który rozstrzygnął w mojej opinii o awansie do elity. Oprócz tego FOGO UNIA zrobiła swoje i zasłużenie wygrała całą METALKAS 2. Ekstraligę – komentuje sezon leszczynian Jacek Frątczak.

Jaka drużyna METALKAS 2. Ekstraligi była więc dla niego największą niespodzianką? – Powiem szczerze, że ten sezon był dość przewidywalny. Nie ukrywam jednak, że miłym zaskoczeniem była dla mnie druga połowa sezonu w wykonaniu HUNTERS PSŻ-u Poznań. Okazało się, że Ryan Douglas to nie jest pieśń jednego sezonu, a powrót z żużlowych zaświatów zaliczył Bartosz Smektała, przez co tę drużynę się dobrze oglądało. Pamiętam, że przed sezonem mówiłem o Poznaniu raczej w kontekście walki o utrzymanie niż walki o play-offy, więc było to pewne zaskoczenie in plus – mówi Frątczak.
Sezon 2025 oprócz pozytywnych zaskoczeń, przyniósł także te negatywne. Jak zauważa nasz rozmówca, indywidualnie jednym z większych przegranych tego roku jest Matej Zagar. Słoweniec w tym sezonie występował w dwóch klubach (AUTONA UNIA Tarnów i H.SKRZYDLEWSKA ORZEŁ Łódź), w barwach których nie spełnił oczekiwań wielu kibiców. – Z całą pewnością rozczarowaniem tego sezonu jest dla mnie powracający do polskiej ligi Matej Zagar, który wydawało się, że wróci na salony, a okazało się, że nawet na tym poziomie szału nie zrobił. Jest jednak taki zawodnik, który przykrywa wszystkich innych, a jest nim Maksymilian Pawełczak. To niebywała historia, bo pomimo tego, że wystąpił tylko w dwóch meczach, zdominował on całą dyskusję odnośnie różnych odkryć czy niespodzianek. To jest zawodnik zjawiskowy, który w swoim ligowym debiucie został najlepszym żużlowcem ABRAMCZYK POLONII Bydgoszcz. O nim będzie się mówiło przez całą zimę. Podoba mi się także rozwój kariery Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów, czyli Nazara Parnitsky’iego. Myślę, że w przyszłym roku będzie to bardzo wyrazista postać na ekstraligowych torach. Jestem pod wielkim wrażeniem powtarzalności jego startów. To trudny element jazdy, z którym wielu młodzieżowców ma problem – podkreśla.

Według Jacka Frątczaka, zdecydowanie więcej niespodzianek dostarczyła kibicom PGE Ekstraliga, a jedną i przede wszystkim największą z nich jest PRES GRUPA DEWELOPERSKA Toruń, który po siedemnastu latach zdobył tytuł Drużynowego Mistrza Polski. – Myśleliśmy o PRES Toruń w kategoriach pierwszej trójki, natomiast złoto dla tej drużyny jest dużym zaskoczeniem. Trudno planować mistrzostwo, ale w przypadku ORLEN OIL MOTORU Lublin, który dominował przez ostatnie 3 lata, myślenie o złocie było właśnie bardziej planem niż marzeniem. Uważam, że każdy medal PRES GRUPY DEWELOPERSKIEJ Toruń byłby dla nich sukcesem. Mogę się mylić, ale nie pamiętam żadnego przedsezonowego typowania tej drużyny na Drużynowego Mistrza Polski. W sporcie niesamowicie ważne jest szczęście, któremu też trzeba pomóc. PRES GRUPA DEWELOPERSKA Toruń znalazł się w odpowiednim czasie i miejscu z formą, w którym był w stanie wykorzystać wszystkie deficyty po stronie swoich rywali, począwszy od pierwszego meczu półfinałowego, który w mojej opinii ustawia do końca całą fazę play-off i determinuje wszystko, co się dalej wydarzy – twierdzi były menadżer torunian.
Najlepszym zawodnikiem PGE Ekstraligi sezonu 2025 ponownie został Bartosz Zmarzlik ze średnią 2.643 pkt/bieg. Tuż za plecami reprezentanta ORLEN OIL MOTORU Lublin uplasował się Patryk Dudek, dla którego był to najlepszy rok w karierze. – Największym gamechangerem tego sezonu był zdecydowanie Patryk Dudek. Wygrał niemal wszystko, co było w tym sezonie do wygrania. Wygrał DMP, IMP, SEC i dostał się do cyklu Grand Prix, więc trudno wyobrazić sobie lepszy sezon. Będzie on punktem odniesienia do następnego, a utrzymanie takiego poziomu będzie bardzo trudne – zauważa Frątczak.

Poza walką o medale, wcześniej zażartą rywalizację o fazę play-off stoczyli BAYERSYSTEM GKM Grudziądz oraz STELMET FALUBAZ Zielona Góra. Finalnie do półfinału weszli grudziądzanie, a sprawę według naszego rozmówcy w dużej mierze ułatwił im terminarz. – Uważam, że w tym przypadku kalendarz miał duże znaczenie. Nie mówię oczywiście, że to on jest powodem, dla którego STELMET FALUBAZ nie pojechał w fazie play-off, ale odegrał dużą rolę, patrząc też na to, jak drużyna budowała na przestrzeni sezonu swoją formę. Pierwsza czwórka należała się jednak o wiele bardziej grudziądzanom, co do czego nie mam żadnych wątpliwości, choć nie uważam, że dysponowali oni lepszą drużyną, tylko mieli lepsze wejście w sezon, co finalnie okazało się kluczowe – uważa zielonogórzanin.

W dolnej czwórce tabeli PGE Ekstraligi najsłabiej wypadł INNPRO ROW Rybnik, który po jednym sezonie wraca na drugi szczebel ligowy w kraju, a na słowa pochwały według Jacka Frątczaka zasługuje klub z Częstochowy, który pokonał GEZET STAL Gorzów na wcześniejszym etapie fazy play-down. – Jeśli chodzi o spadkowicza, to raczej nie miałem wątpliwości, że będzie nim INNPRO ROW Rybnik, aczkolwiek przyznam się, że był taki moment, w którym uważałem, że to KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ może zająć to ostatnie miejsce w lidze. W Częstochowie kontuzjowany był wówczas Piotr Pawlicki, Mads Hansen i niepewne były starty Jasona Doyle’a. Jak się później okazało nie przekreśliło to potencjału sportowego KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA. Nie spodziewaliśmy się też, że z formą wystrzeli wspomniany już Pawlicki. Po kilku zmianach klubów nagle mamy lidera, który jedzie jak za najlepszych czasów swojej kariery, co zdecydowanie zrobiło w tym zespole różnicę – powiedział.
Marcin Rusewicz