Piotr Pawlicki: DPŚ to dla mnie jedna z ważniejszych imprez w kalendarzu

  • M2E
  • PGEE
  • Wywiad
13.12. 10:59
Piotr Pawlicki: DPŚ to dla mnie jedna z ważniejszych imprez w kalendarzu

W sezonie 2026 do żużlowego kalendarza powróci Drużynowy Puchar Świata, którego finał odbędzie się na PGE Narodowym w Warszawie, gdzie na rywali czeka już Polska oraz Australia. Jednym z bohaterów reprezentacji Polski, mający już na koncie ma już dwa złote medale DPŚ jest Piotr Pawlicki, który w rozmowie z nami wspomina finały z 2016 i 2017 roku, a także ocenia szanse kadry na sukces w przyszłym sezonie.

Piotr Pawlicki w reprezentacji Polski zadebiutował w 2016 roku. Wówczas trener kadry Marek Cieślak zdecydował się powołać wychowanka FOGO UNII Leszno najpierw na półfinał w Vojens, a następnie na finał w Manchesterze, który po trzech latach przerwy ponownie udało nam się zwyciężyć. Rok wcześniej natomiast, Polska musiała zadowolić się „tylko” brązowym medalem, a w kadrze zabrakło wówczas dobrze dysponowanego Pawlickiego. – Z tego co pamiętam, to rok 2015 miałem bardzo dobry i był to jeden z lepszych sezonów w mojej karierze. Trener podjął wtedy taką decyzję, a ja byłem jeszcze młodym zawodnikiem, więc może obawiał się, że brak mojego obycia w tego typu zawodach wpłynie na moją dyspozycję. Mieliśmy też wówczas dobrą kadrę, która jak się potem okazało, wywalczyła medal, co zawsze jest dużym osiągnięciem – mówi po latach Piotr Pawlicki.

W 2016 roku obecność w reprezentacji Pawlickiego była już naturalna. Polacy pewnie przebrnęli przez półfinał, a następnie odebrali zasłużone złote medale. W finale zabrakło jednak Macieja Janowskiego, przez co opaskę kapitana przejął właśnie Pawlicki. – To były ciężkie zawody i do końca musieliśmy walczyć o złoto. W półfinale w Vojens u Macieja nie było najlepiej z punktami i trener podjął decyzję o nie powołaniu go na finał. Pamiętam, że próbowaliśmy przekonać go, aby zmienił zdanie, bo Maciej był dla nas wtedy bardzo ważną postacią. Nikt jednak nie miał z tym problemu i tej decyzji nie podważał, przez co tymczasowo to ja zostałem kapitanem. To było super przeżycie, więc bardzo dobrze wspominam ten finał.

Siedemnasta edycja Drużynowego Pucharu Świata była symbolem dominacji reprezentacji Polski w tych rozgrywkach. Podopieczni Marka Cieślaka w Lesznie nie dali rywalom najmniejszych szans i obronili tytuł, a Pawlicki został jednym z bohaterów tego wieczoru, dla którego domowy triumf był wyjątkowym przeżyciem. – Pod względem samych zawodów wydaje się, że Manchester mógł smakować lepiej, bo trzeba było włożyć w niego więcej trudu na torze. W Anglii też motocykle trochę inaczej się sprawują, ze względu na pogodę. W Lesznie natomiast zakładaliśmy, że to mogą być trudne zawody i przygotowywaliśmy się na wszystko, ale od początku do końca byliśmy faworytami i cały turniej poszedł po naszej myśli, więc na pewno luźniej to wspominam. Wiąże się z tym też fajna historia. Gdy byłem dzieckiem to oglądałem z trybun jak w 2009 roku Krzysztof Kasprzak pożyczał motocykl Tomaszowi Gollobowi, co było dla mnie wielkim przeżyciem. Lata później to już ja startowałem z orzełkiem na piersi i zdobywałem medale dla Polski – wspomina Pawlicki.

Fot. Jarosław Pabijan

Przed rozpoczęciem sezonu 2026 i Drużynowym Pucharem Świata w Warszawie, misję poprowadzenia reprezentacji Polski powierzono Stanisławowi Chomskiemu, który po dwudziestu latach ponownie obejmuje funkcję szkoleniowca kadry. – Nie miałem nigdy okazji współpracować z trenerem Chomskim, ale bardzo dużo dobrego o nim słyszałem, szczególnie od mojego brata, który zawsze go sobie chwalił, więc podchodzę do niego z dużym szacunkiem i uznaniem. Wszystko przed nami – mówi 31-latek.

Po raz pierwszy historii, finał Drużynowego Pucharu Świata odbędzie się na tak dużym obiekcie, jakim jest PGE Narodowy w Warszawie. Według wielu, tymczasowy tor wcale nie będzie atutem reprezentacji Polski, przez co nie jesteśmy faworytami tego turnieju. Jak podchodzi do tego żużlowiec FOGO UNII Leszno? – Na pewno nie myślę aż tak daleko do przodu. Jest to z pewnością dodatkowy zastrzyk motywacji dla zawodników, żeby się znaleźć w kadrze i wystartować na PGE Narodowym, ale na razie nie oglądam się na to, kto będzie faworytem. Myślę jednak, że w Drużynowym Pucharze Świata Polska zawsze do nich należy – zakończył Piotr Pawlicki.

Przypomnijmy, że trwa sprzedaż biletów na 2026 PZM FIM SPEEDWAY WORLD CUP – WARSAW 29 sierpnia na PGE Narodowym w Warszawie.

CENY BILETÓW 25.11.2025 – 31.12.2025:

KAT. VI 69 PLN
KAT. V 139 PLN
KAT. IV 149 PLN
KAT. III 169 PLN
KAT. II 189 PLN
KAT. I 239 PLN
PREMIUM 389 PLN
SILVER 1400 PLN dostępne na stronie partnera www.pakietyVip.com
GOLD VIP 1800 PLN

Marcin Rusewicz

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL