Przed nami kolejny weekend pełen żużlowych emocji. W piątek dokończyliśmy zmagania w SGP2, w sobotę poznamy Indywidualnego Mistrza Świata, a w niedzielę dowiemy się który zespół zwycięży rozgrywki METALKAS 2. Ekstraligi i awansuje do elity. O swoich przewidywaniach opowiedział dla nas Tony Briggs – były nowozelandzki żużlowiec oraz wynalazca dmuchanych band, obecnych już niemal na każdym żużlowym stadionie na świecie.
- – To będzie trudny mecz dla obu ekip, ale na pewno ABRAMCZYK POLONIA nie pozostaje bez szans – mówi o rewanżowym finale METALKAS 2. Ekstraligi Tony Briggs.
- Nowozelandczykowi trudno jest jednak jednoznacznie wskazać kto zostanie mistrzem świata – Tak naprawdę obaj na ten tytuł zasługują, a ich rywalizacja była w tym sezonie fantastyczna – uważa.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
W 2025 roku sezon Grand Prix zakończymy w duńskim Vojens. Tam właśnie poznamy wszystkich medalistów Indywidualnych Mistrzostw Świata. Złoto natomiast może odebrać tylko Bartosz Zmarzlik, który zrobiłby to po raz szósty lub Brady Kurtz – debiutant, dla którego byłby to pierwszy medal w karierze. Zarówno Polak, jak i Australijczyk już od pierwszej rundy cyklu Grand Prix idą łeb w łeb. Wydaje się jednak, że największe emocje dostarczyła rozgrywana przed dwoma tygodniami runda we Wrocławiu. Tam czwarty raz z rzędu wygrał Kurtz, a tuż za nim uplasował się właśnie Zmarzlik, którego jazdą zachwyca się sam Tony Briggs.
– Kurtz był w bardzo dobrej formie, jednak dla mnie we Wrocławiu Zmarzlik jeździł najlepszy żużel jaki widziałem co najmniej od kilku lat. Był fantastyczny. Obierał takie ścieżki na torze, jakimi do tej pory jeździł tylko Tomasz Gollob. Nie było nic, co mogłoby go zatrzymać. W finale to jednak Brady popisał się fantastycznym startem, jechał dobrym torem jazdy i gnał do przodu tak szybko, jak tylko potrafił. Dan Bewley był tuż za nim, ale chwilę później minął go Zmarzlik, a Brady musiał się trzymać od niego z daleka. Nie wiem, czy chciałbym oglądać kolejne okrążenie tego wyścigu (śmiech). W Vojens zapowiadają się bardzo interesujące zawody – mówi dla ekstraliga.pl Tony Briggs.
Czwarta wygrana rundy Grand Prix z rzędu przez Brady’ego Kurtza była dopiero drugim takim przypadkiem w historii. Wcześniej dokonał tego jedynie Tony Rickardsson w 2005 roku, którego rekord sześciu tytułów IMŚ goni z kolei Bartosz Zmarzlik, co czyni wyczyn Kurtza jeszcze bardziej wyjątkowym. – Rzeczywiście tak jest. Brady to bardzo sympatyczny i cichy chłopak. Lubię tego gościa – dodaje Briggs.

Przed turniejem w Vojens przewagę ma jednak Bartosz Zmarzlik. Polak w klasyfikacji generalnej ma o trzy punkty więcej od swojego głównego rywala, a duński tor wydaje się być mu dużo bliższy. Zmarzlik na najwyższym stopniu podium stawał już tam aż dwa razy. Czy tor w Vojens faktycznie pozostaje jednym z trudniejszych w całym kalendarzu? – Na pewno mniej niż kiedyś. Ten tor nie przypomina tych polskich. Jest bardziej techniczny, ale to nie powinno sprawiać nikomu problemu, ponieważ poziom obecnych zawodników Grand Prix jest bardzo wysoki. Popatrzmy na Brady’ego Kurtza, który w Rydze po opadach i całym zamieszaniu z torem zajął pierwsze miejsce, jeżdżąc na tam pierwszy raz w życiu. Dopóki na torze skręca się w lewo, to nie ma w nim nic super nadzwyczajnego – uważa Nowozelandczyk.
Kto zatem według Tony’ego Briggsa zostanie Indywidualnym Mistrzem Świata 2025? – Byłoby naprawdę wspaniale oglądać jak Brady zdobywa tytuł. Nie mam nic do Bartka, ponieważ on także na to zasługuje jak nikt inny, ale miło by było zobaczyć nową twarz ze złotym medalem, a Brady zrobił już dużo aby tego dokonać. Tak naprawdę obaj na ten tytuł zasługują, a ich rywalizacja była w tym sezonie fantastyczna – mówi 63-latek.

Oprócz zmagań w cyklu Grand Prix, w najbliższą niedzielę poznamy także drużynę, która bez konieczności udziału w barażach awansuje bezpośrednio do PGE Ekstraligi. Naprzeciw siebie ponownie staną drużyny z Leszna i Bydgoszczy. W pierwszym starciu tych ekip padł remis 45:45, mimo, że ABRAMCZYK POLONIA prowadziła w pewnym momencie już czternastoma punktami, a triumf wydawał się być dla nich na wyciągnięcie ręki. Co mogło spowodować utratę takiej przewagi? – Myślę, że tor im nie pomagał. Po dziesiątym wyścigu każdy wciąż starał się dojeżdżać do bandy, aby odbić się od materiału, którego tam już nie było. Sposób przygotowania nawierzchni być może nie dawał im już żadnej korzyści i myślę, że to był główny powód, dla którego FOGO UNIA Leszno zdążyła doprowadzić do remisu przed końcem meczu. Nie winiłbym jednak za to nikogo, ponieważ to był po prostu trudny mecz dla obu zespołów – ocenia tę rywalizację Briggs.
Poza rzadko spotykanym odrobieniem tak dużych strat w tak krótkim czasie przez FOGO UNIĘ Leszno, mecz z ABRAMCZYK POLONIĄ w Bydgoszczy określony został przez wielu kibiców “meczem sezonu”, głównie dzięki heroicznej postawie żużlowców obu drużyn i dużej dramaturgii tego starcia. – Faktycznie to był bardzo dobry mecz. Niestety nie oglądałem wszystkich meczów w tym sezonie, ale zawsze miło jest widzieć stadion pełen kibiców. Cała organizacja i to, co rodzina Kanclerzów robi dla klubu jest fantastyczne. Chciałbym zobaczyć Bydgoszcz ponownie w PGE Ekstralidze i myślę, że ich powrót byłby dobry dla każdego – dodaje Nowozelandczyk.

Ze względu na wyższą pozycję w tabeli po fazie zasadniczej, dwumeczowy remis wciąż oznacza bezpośredni awans do PGE Ekstraligi FOGO UNII Leszno, dlatego wynik z Bydgoszczy sprawia, że to oni są bliżej zwycięstwa w rozgrywkach METALKAS 2. Ekstraligi. – To prawda, ale ABRAMCZYK POLONIA również ma wielu znakomitych żużlowców. Kai Huckenbeck jeździ w Grand Prix i jeśli nadal będzie dobrze startował, to może przywieźć wiele cennych punktów. Podobnie jest z Szymonem Woźniakiem czy Tomem Brennanem. Krzysztof Buczkowski zawsze daje z siebie 120% i także można na nim polegać. To będzie trudny mecz dla obu ekip, ale na pewno ABRAMCZYK POLONIA nie pozostaje bez szans. Myślę, że ten pierwszy finałowy pojedynek to po prostu nie był ich dzień. Wykonali w tym sezonie fantastyczną pracę. Trzymam za nich kciuki, ale rewanż będzie dla nich niezwykle ciężki – zakończył Tony Briggs.
Marcin Rusewicz