BETARD SPARTA Wrocław pokonała w wyjazdowym meczu w Rybniku, tamtejszy INNPRO ROW Rybnik 50:40. Końcowa faza meczu była bardzo wyrównana, jednak to początek zadecydował o końcowym rezultacie meczu.
- Brady Kurtz powrócił na tor w Rybniku w wielkim stylu. W całym meczu stracił tylko jeden punkt na skutek pasjonującej walki z Maksymem Drabikiem w biegu numer 13.
- Artem Laguta w całym meczu zdobył tylko 3 punkty i bonus. Jest to jego najsłabszy mecz w PGE Ekstralidze od ponad 8 lat.
- W biegu numer 10 doszło do bardzo groźnie wyglądającego wypadku z udziałem Gleba Chugunova oraz Marcela Kowolika. Zawodnik gospodarzy został zabrany do szpitala.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Końcowy rezultat meczu to 50:40 dla ekipy z Wrocławia. Dla drużyny INNPRO ROW-u Rybnik wynik ten nie wygląda źle. Patrząc chociażby na to, co wydarzyło się w biegach od trzeciego do piątego, w których to drużyna z Górnego Śląska przegrała trzy biegi z rzędu stosunkiem 1:5. – Myślę że tor w początkowej fazie meczu nie był naszym sprzymierzeńcem, a fakt, że tor był przykryty plandeką, tylko nam utrudnił dopasowanie się – powiedział trener gospodarzy, Piotr Żyto.
O swoich obserwacjach po meczu opowiedział też Dariusz Śledź, trener BETARD SPARTY Wrocław. – Końcówka meczu była bardzo nerwowa, gospodarze nas dogonili i przed nominowanymi jeszcze wszystko było możliwe – zaznaczył.

W całym meczu bardzo wyraźnie było widać to, że gospodarze na starcie są dopasowani zdecydowanie gorzej od wrocławian i to właśnie ten element był jednym z powodów, dla których początek meczu był dość jednostronny dla gości, którzy po pięciu biegach prowadzili 22:8. – Tor na starcie nas zaskoczył, a jak już się dopasowaliśmy, to było za późno na odrabianie strat – dodał trener INNPRO ROW-u Rybnik, a Paweł Trześniewski dodał swoje zdanie o występie w meczu przeciwko wicemistrzom Polski. – O startach to każdy powinien osobiście powiedzieć, bo każdy z nas ma trochę inne, a nie zawsze w pierwszej serii startów wychodzą takie, jakbyśmy chcieli. Mam nadzieję, że w końcu uda nam się dograć z torem i wreszcie znajdziemy coś, co pozwoli nam wygrywać. Wynik jest, jaki jest. Mecz jest przegrany, więc nie można być szczęśliwym. Natomiast jeśli chodzi o mój wynik, to widzę duży progres względem tego, co było, a to jest najważniejsze. Pierwsza seria startów ustawiła mecz i dopiero jak złapaliśmy ustawienia, to wynik zaczął być coraz to lepszy – wyjaśnił Trześniewski.

– Nic u mnie nie pasowało – ani na starcie, ani na trasie. Silniki, z którymi przyjechałem do Rybnika, wydawały się odpowiednie do tego toru, jednak już od pierwszego biegu było widać, że to nie jest to. Dobrze, że inni chłopacy z drużyny dobrze pojechali, bo ja im wiele nie pomogłem – powiedział Artem Laguta, dla którego mecz w Rybniku był najgorszym występem pod względem zdobytej liczby punktów od 8 lat.
W biegu numer 10 doszło do bardzo strasznie wyglądającego wypadku z udziałem Gleba Chugunova oraz Marcela Kowolika, zawodnik z Wrocławia podniósł się o własnych siłach, jednak zawodnik rybnickiego INNPRO ROW-u musiał opuścić tor w karetce. – Gleb pojechał do szpitala, na razie nie mamy bardziej szczegółowych informacji – skwitował Piotr Żyto.
Antoni Motyka