GEZET STAL Gorzów przegrała z BETARD SPARTĄ Wrocław 34:56 w piątkowym starciu rozpoczynającym 5. rundę zmagań w PGE Ekstralidze. Jednym z liderów gorzowian był Andzejs Lebedevs. Łotysz dopisał do swojego dorobku 8 punktów z bonusem w 6 startach. I choć wynik nie do końca to oddaje, to właśnie były żużlowiec drużyny z Wrocławia był w pierwszej fazie zawodów żużlowcem z największą prędkością w zespole gości. Specjalnie dla ekstraliga.pl opowiedział o wrażeniach z tego meczu.
- Przepraszam Macieja Janowskiego za sytuację z biegu 13. Nie chce pomiędzy nami żadnej złej krwi – mówił Łotysz po meczu.
- Gorzowianie po 5. rundach mają w swoim dorobku 3 punkty i zajmują 6. pozycję w tabeli PGE Ekstraligi.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Błażej Kowol (ekstraliga.pl): Przegrywacie to spotkanie 34:56, a ty dopisujesz do swojego dorobku 8 punktów i bonus. Jak oceniasz swój występ?
Andzejs Lebedevs: (GEZET STAL Gorzów): Narobiłem trochę wiatru! Z jednej strony było kilka niezłych biegów z moim udziałem, a z drugiej – już na początku mój najlepszy silnik padł, więc musiałem korzystać z rezerwowego motocykla. Zajęło mi chwilę znalezienie w nim odpowiednich ustawień, choć oczywiście nie jest to żadna wymówka. W ostatnim biegu miałem też problemy ze sprzęgłem, które spowodowały, że brakowało mi później szybkości. Nie łapałem się nawet na szprycę. I chociaż się starałem, to było to po prostu za mało. Podsumowując, szkoda pierwsze i ostatniego biegu, natomiast w środkowej części meczu było okej.

W zasadzie od samego początku zawodów musieliście gonić wynik i mieliście pod górkę. Ty byłeś pierwszym żużlowcem po stronie gości z “trójką” na koncie, którą zapisałeś przy swoim nazwisku po 10. biegu. Czułeś, że ta zewnętrzna część toru dobrze niesie?
Odnoszę wrażenie, że udało mi się przechytrzyć gospodarzy parokrotnie i to oni popełniali gdzieś błędy na trasie. Czy to Daniel Bewley pojechał za szeroko, czy Maciej Janowski zbyt głęboko. Udało mi się gdzieś przeciąć tor ich jazdy, wyjechać środkiem toru i łapać prędkość. Było więc parę niezłych momentów, ale punktowo idealnie na pewno nie było.
Muszę zapytać o bieg 13. i sytuację z Maciejem Janowskim. Była tam ostra walka między wami. Czy na mecie były jakieś wzajemne pretensje? Zamieniliście ze sobą kilka słów.
Na pewno nie były wzajemne. Maciej nie zostawiał mi miejsca przy płocie, ja mu również – nie chcę jednak dywagować w tej sytuacji, bo robiłem długie proste – przycinka i wynoszenie się na zewnętrzną. Można powiedzieć, że wypuszczałem motocykle na płot. Nie chciałem doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji i być może nieco przesadziłem, zostawiając za mało miejsca na linii mety. Nie mam problemu z tym, żeby powiedzieć „przepraszam”. Jeśli z punktu widzenia Macieja moje zachowanie nie było fair, to bardzo przepraszam. Bardzo lubię i szanuję Macieja, nie chcę pomiędzy nami żadnej złej krwi.

Mecze wyjazdowe do tej pory nie układały się po twojej myśli. Czy z Wrocławia wyjeżdżasz z myślą, że w końcu idzie to w dobrą stronę, czy to jednak zbyt daleko idący wniosek?
Nie do końca jestem zadowolony. Wiem, że stać mnie na więcej i bardzo chce przywozić lepsze wyniki. Postawiłem sobie za cel przed sezonem, żeby udowodnić w Gorzowie, że stać mnie na dobre rezultaty i jednocześnie zachęcić klub do dalszej współpracy. Dobro GEZET STALI leży mi na sercu. Chcę wskoczyć tutaj na ten najwyższy poziom i być motorem napędowym tego zespołu w momentach. Zdaje sobie sprawę, że ten sezon może być moją ostatnią szansą w PGE Ekstralidze. Muszę ciężko pracować, aby udowodnić swoją przynależność do elity.
Można więc powiedzieć, że podczas narad w trakcie meczu byłeś tym, który udzielał najwięcej rad?
Starałem się, oczywiście. Zawsze gram w otwarte karty ze swoją drużyną. Przekazywałem otwarcie moje pomysły i to, co robiłem z motocyklami. Nie wiem, czy liderzy ostatecznie z moich porad skorzystali, natomiast staram się pomagać, jak tylko mogę.

Przez parę lat jeździłeś we Wrocławiu. Jak z perspektywy zawodów oceniłbyś ten tor?
Dość specyficzny jak na wrocławskie warunki. Najpierw bardzo szybki, potem dużo wolniejszy. Wydaje mi się, że sami gospodarze nie byli do końca zadowoleni ze sposobu jego przygotowania. W drugiej części spotkania nawet oni mieli trochę problemów z ustawieniami i nie wiedzieli, jak się przestawić. Chyba po prostu coś poszło nie tak na etapie przygotowania toru, bo to nie był tor charakterystyczny dla stadionu Olimpijskiego.
Czy ten tor był więc trudny do jazdy?
Zrobiły się koleiny i nierówne miejsca, a zazwyczaj jest tu równo na całej szerokości toru i gospodarze wykorzystują ścieżki i po wewnętrznej, i po zewnętrznej. Tym razem trzeba było zabrać się w odpowiednią ścieżkę po zewnętrznej. Trochę jak w Bydgoszczy.
Jak na maj, to mamy stosunkowo chłodną aurę – czy ten przedłużający się okres nieco niższych temperatur wpływa negatywnie na regulacje silnika?
Nie, właśnie jest odwrotnie – wówczas łatwiej jest wyregulować silniki. Te silniki pracują lepiej i przyjemniej się na nich jeździ. Nie ma też duchoty i fizycznie po prostu lepiej czuje się, jeżdżąc w takich warunkach.

Po 5 kolejkach macie 3 punkty na swoim koncie. Jak oceniasz waszą dyspozycję do tej pory i na co zapatrujesz się w kolejnych meczach?
Najbardziej zależy nam na złapaniu ustawień i pewnej stabilizacji. To najważniejszy cel dla nas. Jeśli każdy z nas złapie ten najwyższy poziom, którego oczekuje od samego siebie, to jestem przekonany, że błyskawicznie pójdą za tym lepsze rezultaty.
Już za kilka dni zmagania 2025 ORLEN OIL FIM Speedway Grand Prix of Poland – Warsaw, czyli takie opus magnum całego sezonu. PGE Narodowy wypełniony kibicami żużla – jeździ się chyba wówczas bardzo dobrze?
Oczywiście! To wyjątkowy dzień dla każdego uczestnika Grand Prix. Wiem, że dużo ludzi przyjedzie dopingować mnie z Daugavpils. Wiem, że wybiera się stamtąd ponad 40 osób, jak mogłem komuś jakoś pomóc w organizacji przyjazdu, to starałem się to robić, bo to wsparcie kibiców jest dla mnie niezwykle ważne. Podejrzewam, że będzie ponad 100 osób i prosiłem wszystkich, aby zabrali ze sobą łotewskie flagi. Liczę na fantastyczne ściganie.