Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami właściciela WŁÓKNIARZA Częstochowa, Bartłomieja Januszki, niedawno zaprezentowano aktualnego prezesa podmiotu. Został nim Jakub Michalski. Nowy sternik, w rozmowie ekstraliga.pl, przyznaje, że zdaje sobie sprawę z ogromnego wyzwania, jakie czeka go w przyszłości. Jednocześnie podkreśla, iż zamierza zbudować jak najlepszą relację z kibicami oraz wszelkimi partnerami – obecnymi i potencjalnymi – częstochowskiego klubu.
- Obecny działacz WŁÓKNIARZA nie kryje dumy z powodu objęcia nowego stanowiska. Zaznacza zarazem, iż jest to dla niego mobilizacja do podjęcia kolejnego wielkiego wyzwania.
- Świeżo upieczony prezes klubu ma również w planach spotkania z ważnymi postaciami dla częstochowskiego żużlowego środowiska, jak chociażby Marian Maślanka, czy Marek Cieślak.
- Nowy właściciel klubu jest niezwykle zaangażowany we wszystkie procesy, które obecnie zachodzą we WŁÓKNIARZU – mówi Jakub Michalski o wszelkich zaległościach finansowych klubu.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Norbert Giżyński (ekstraliga.pl): Oficjalnie ogłoszony został pan jako nowy prezes WŁÓKNIARZA Częstochowa. To z pewnością dla pana wielka duma oraz zaszczyt, ale czy również szok – oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu?
Jakub Michalski (prezes WŁÓKNIARZA Częstochowa): To przede wszystkim ogromna odpowiedzialność wobec kibiców, zawodników, sponsorów i miasta. Duma – tak. Szok – nie do końca. Bardziej mobilizacja. Od wielu lat byłem blisko środowiska, znałem wyzwania stawiane przed klubem. Samo ogłoszenie było intensywnym momentem, ale od pierwszej minuty myślę zadaniowo: ustabilizować organizację, usprawnić komunikację i wspólnie z właścicielem, Bartłomiejem Januszką, krok po kroku przywracać WŁÓKNIARZOWI spokojną codzienność i ambitne cele sportowe. Do tego podchodzę z pokorą, ale i energią.
Proszę zdradzić, jak do tego doszło, że został pan prezesem WŁÓKNIARZA? Był pan jedynym kandydatem na to stanowisko?
Czy byłem jedynym kandydatem? To już pytanie do nowego właściciela WŁÓKNIARZEM, Bartłomieja Januszki, myślę, że to on najlepiej wie, jak wyglądał ten proces. Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że cieszę się, iż moje nazwisko pojawiło się wśród potencjalnych kandydatów, że trafiłem do głowy Bartłomieja Januszki, a finalnie zostałem przez niego obdarzony zaufaniem i wybrany na prezesa klubu. Teraz moim zadaniem jest zrobić wszystko, aby nikt nie zawiódł się na tej decyzji.
Teraz poprosiłbym pana choćby o krótkie przedstawienie swojej osoby, aby przybliżyć ją częstochowskim fanom.
Aby mimo wszystko nie zanudzić naszych czytelników i szybko przejść do ważniejszych kwestii – bo najważniejszy nie jestem tutaj ja, a nasz klub powiem krótko. Zawodowo od lat związany jestem z dziennikarstwem, a następnie z public relations i komunikacją wizerunkową. Pracowałem w agencjach PR-owych, ale też pełniłem chociażby funkcję dyrektora komunikacji i CSR w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. W ostatnich latach prowadziłem własną agencję PR-ową, a jednocześnie angażowałem się w rozwój niezwykle ważnego dla mnie projektu, czyli Fundacji Cancer Fighters, wspierającej osoby walczące z nowotworami. Pochodzę z Częstochowy, to moje miasto od zawsze. Od lat jestem blisko związany z WŁÓKNIARZEM, dlatego tym bardziej cieszę się, że dziś mogę pełnić tak ważną funkcję w klubie, który od dziecka miał dla mnie wyjątkowe znaczenie.

Wiadomość o tym, że to pan stanie na czele klubu z Częstochowy, została przyjęta przez kibiców z entuzjazmem. Już ten fakt musi budować na samym starcie, prawda?
Oczywiście, że tak, to buduje we mnie same pozytywne emocje na starcie. Bardzo się cieszę i dziękuję kibicom za ten entuzjazm oraz za tak wiele ciepłych słów, które do mnie dotarły. To naprawdę dodaje energii do działania. Z drugiej strony mam pełną świadomość, jak duże są oczekiwania wobec mojej pracy i całego procesu budowy klubu po zmianach właścicielskich. Mogę obiecać tylko jedno, że zrobię wszystko, by kibice mogli być dumni ze swojego klubu. I jeszcze raz bardzo dziękuję za to niezwykle serdeczne przyjęcie.
Przychodząc do WŁÓKNIARZA z pewnością ma pan swoją koncepcję, którą chciałby wprowadzić w życie, by jak najszybciej zaprowadzić klub na właściwe tory. Nie od dziś bowiem wiadomo, że podmiot zmaga się z poważnymi problemami finansowymi. Czy może pan przynajmniej częściowo zdradzić, co zamierza zrobić w roli prezesa?
Myślę, panie redaktorze, że olbrzymim nietaktem, a przede wszystkim oznaką braku doświadczenia, byłoby stwierdzenie, że po kilku dniach pracy, że mam już gotowy plan, wiem dokładnie, co należy zrobić i że to na pewno okaże się skuteczne. Wiem, że to naturalne pytanie na początku drogi osób, które obejmują funkcję prezesa klubu, ale to nie jest ścieżka, którą chciałbym podążać. Dziś skupiam się szczególnie na poznawaniu wszystkiego od środka, na generowaniu pomysłów i co dla mnie najistotniejsze – na rozmowach. Z doświadczenia wiem, że komunikacja i budowanie relacji są absolutnie kluczowe, dlatego po stokroć będę powtarzał, że to właśnie na tym koncentruję się w pierwszej kolejności. Rozmawiam z kibicami, partnerami i pracownikami klubu. Wierzę, że te wszystkie rozmowy w najbliższych dniach, tygodniach i miesiącach staną się fundamentem do tworzenia i wdrażania kolejnych pomysłów oraz skutecznych strategii rozwoju WŁÓKNIARZA.

Właściciel klubu, Bartłomiej Januszka zadeklarował, że wszelkie zaległości, w tym wobec zawodników, uregulowane do końca bieżącego miesiąca. Czy sytuacja w tej kwestii wychodzi już na prostą?
Mogę panu zagwarantować i wszystkim kibicom, że nowy właściciel klubu jest niezwykle zaangażowany we wszystkie procesy, które obecnie zachodzą we WŁÓKNIARZU. Jesteśmy w stałym kontakcie, nieustannie wymieniamy się opiniami i wszystko zmierza w naprawdę dobrym kierunku – tak, aby do końca października wszelkie zobowiązania zostały pozytywnie zakończone i rozwiązane.
W sporcie i biznesie działa pan od dawna. Jeśli chodzi o pierwszą dziedzinę, współpracował pan już w przeszłości z WŁÓKNIARZEM czy siatkarskim AZS-em Częstochowa, a obecnie współorganizuje charytatywne gale bokserskie pn. „Boxing Challenge”. W tej drugiej m.in. z powodzeniem piastował pan funkcję departamentu komunikacji i CSR w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. To tylko ułamek Pańskiego CV. Zdobyte dotychczas wiedza i doświadczenie daje na pewno spore nadzieje, że przerzuci je pan na działalność we WŁÓKNIARZU.
Na swojej drodze spotykałem wiele osób, od których naprawdę mogłem się wiele nauczyć. W pracy zawsze stawiałem na zespołowość i na tworzenie wokół siebie drużyny, która w pozytywny sposób wpływa na końcowy efekt całego projektu. Cieszę się, że w swojej karierze mogłem dotykać zarówno projektów biznesowych, jak i sportowych czy społecznych. Wierzę, a właściwie jestem o tym przekonany, że wszystkie te doświadczenia będę chciał przełożyć na funkcjonowanie Włókniarza. Bardzo zależy mi na tym, aby klub był nie tylko dobrze zorganizowany biznesowo, ale również stał się komunikacyjno-wizerunkową perełką.

Historyczne chwile z udziałem „Biało-Zielonych”, które szczególnie utkwiły panu w pamięci przede wszystkim jako kibica?
Mam wiele pozytywnych wspomnień związanych z WŁÓKNIARZEM, ale jest jedno szczególne. Dotyczy mojego pierwszego sezonu spędzonego z klubem, czyli mistrzowskiego roku 2003. Na mecz finałowy z drużyną z Torunia szykowałem się razem z kuzynostwem i moją babcią, która uszyła nam trzy biało-zielone flagi specjalnie na to spotkanie. Jedną z nich, już po ostatnim biegu, zabrał od naszego kolegi Ryan Sullivan i co ciekawe, ta właśnie flaga trafiła później na podium razem z drużyną. Dlatego jeśli ktoś kojarzy charakterystyczne zdjęcia z dekoracji po tamtym meczu, to bardzo często widać na nich biało-zieloną flagę uszytą przez moją babcię Wincentynę.
Prezesowanie we WŁÓKNIARZU to dla pana kolejny rozdział w życiu. Często osoby, które zaczynają taką przygodę, doradzają się dawnych, dużo bardziej doświadczonych działaczy sportowych. Czy pan pytał się już może byłych włodarzy, za których czasów klub osiągał największe w historii sukcesy, np. Mariana Maślanki, o pewne porady bądź ma pan taki zamiar?
Wielokrotnie powtarzam, że niezwykle ważny jest dla mnie dialog i rozmowa z osobami, które są związane z klubem i życzą mu jak najlepiej. Zakładam, że w tym gronie znajdują się również byli prezesi Włókniarza, w tym chociażby pan Marian Maślanka, z którym klub osiągał wiele sukcesów i dzięki któremu ja sam jako kibic, mam mnóstwo pięknych wspomnień. Wierzę, że w niedługim czasie będę miał okazję spotkać się zarówno z panem Marianem Maślanką, jak i z innymi ważnymi dla klubu osobami, takimi jak chociażby pan Marek Cieślak. Jestem zawsze otwarty na rozmowę, na wymianę doświadczeń i na czerpanie inspiracji od tych, którzy dla WŁÓKNIARZA zrobili tak wiele.
W rozmowie ze mną Bartłomiej Januszka oznajmiał, że nadchodzący rok dla Włókniarza może być bardzo ciężki. Wskazuje choćby na to przewidywany skład na sezon 2026, a mówi się, że sytuacja na rynku jest niezmiernie trudna. Jak to wygląda z pańskiego punktu widzenia?
Tak, zdajemy sobie doskonale sprawę, że nadchodzący rok nie będzie łatwy. To okres wielu zmian, intensywnej pracy i odbudowy zaufania zarówno wewnątrz klubu, jak i na zewnątrz. Natomiast patrzymy na to w sposób długofalowy i chcemy, by każdy kolejny krok, który podejmujemy dzisiaj, prowadził WŁÓKNIARZU do stabilności organizacyjnej, finansowej i sportowej. Wierzę, że konsekwencja, współpraca całego zespołu oraz cierpliwość przyniosą efekty, które w przyszłości pozwolą nam mówić o klubie z Częstochowy jako o silnej, spójnej i dobrze funkcjonującej organizacji.
Czy na koniec naszej rozmowy chciałby pan komuś szczególnie podziękować lub pozdrowić?
Chciałbym podziękować wszystkim tym, z którymi udało mi się już porozmawiać i wymienić różnego rodzaju opinie. Podkreślałem i będę cały czas podkreślał, że musimy być jedną drużyną i wspólnymi siłami walczyć o dobro naszego klubu. Dlatego bardzo dziękuję tym osobom i od razu mówię, że liczę na kolejne spotkania. Wierzę, że z każdej następnej rozmowy wypłyną kolejne pozytywy. Pozdrawiam wszystkich kibiców bardzo serdecznie i mam nadzieję, że z wieloma z nich spotkam się już w kolejnym sezonie na stadionie przy ulicy Olsztyńskiej. Tego życzę nie tylko sobie, ale przede wszystkim całemu klubowi, bo to będzie najlepszy dowód na to, że wykonujemy dobrą pracę, która spotyka się z pozytywną reakcją naszych kibiców.
Norbert Giżyński













