ZOOLESZCZ GKM Grudziądz, po dwóch porażkach, spragniony był sprawienia sensacji we Wrocławiu w 3. rundzie PGE Ekstraligi. Gościom sił wystarczyło jednak do 12. biegu. Wówczas to gospodarze uciekli na tyle, że wygrali spotkanie 53:37. Gorące przywitanie czekało na Kevina Małkiewicza, który w ubiegłym sezonie został wypożyczony do wrocławskiej BETARD SPARTY. Junior gości w tym meczu przywiózł dwa punkty z bonusem w biegu młodzieżowym i opowiedział o powrocie na Stadion Olimpijski.
Błażej Kowol (ekstraliga.pl): BETARD SPARTA Wrocław pokonała was 53:37, a ty sam dorzuciłeś 2 punkty z bonusem w 3 startach. Chyba trudny powrót na ten wrocławski tor?
Kevin Małkiewicz (ZOOLESZCZ GKM Grudziądz): Tak, to prawda. Dawałem z siebie wszystko, próbowałem różnych ustawień, ale niestety nie wychodziło mi tak, jakbym sobie tego życzył.
Otrzymałeś bardzo gorące powitanie ze strony wrocławskich kibiców przed spotkaniem. To z pewnością budujące?
Tak, zdecydowanie. Bardzo tęsknie za kibicami z Wrocławia. Przywitali mnie bardzo miło, za co im z tej strony niezwykle dziękuję.
Juniorski bieg wygraliście podwójnie, jednak w kolejnych biegach przyjeżdżałeś do mety za rywalami.
Zabrakło mi trochę koncentracji, zwłaszcza w powtórce biegu nr 4. Na dodatek miałem problemy ze sprzęgłem, co nie ułatwiło mi zadania – zwłaszcza że przespałem też start.
Czy ten tor mocno się zmieniał?
Nie za bardzo. Przez całe zawody był powtarzalny. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby dobrze się dziś zaprezentować.
Do 12. biegu walczyliście jak równy z równym z gospodarzami. Co stało się potem?
Wrocławianie zaczęli lepiej czytać ten tor. To przecież bardzo mocna, silna drużyna. Wygrywanie na tym obiekcie jest naprawdę trudne i to kolejny raz się potwierdziło.
Przed wami ważne starcie z FOGO UNIĄ Leszno. Czy po tych 3 porażkach czujecie już na sobie zwiększoną presję?
Na pewno musimy popracować wszyscy, aby dobrze zaprezentować się w tym spotkaniu. Jedziemy na domowym torze, to zobowiązuje. Zrobimy co w naszej mocy, aby wygrać ten mecz.
