Mecz pomiędzy forBet Włókniarzem Częstochowa a Betard Spartą Wrocław, od początku zapowiadany był jako hit 4. kolejki. Zapowiedzi te, zostały potwierdzone nie tylko świetnym widowiskiem na torze, ale także frekwencją na trybunach, gdzie pojawiło się 17 tysięcy kibiców. Ten mecz był tłem dla debiutu w lidze dla Bartosza Świącika.
Bartosz Świącik poświęca na treningi i doskonalenie samego siebie dużo czasu. Badania wydolnościowe na początku sezonu potwierdziły jego świetną formę fizyczną. Mecz z Wrocławiem okazał się jego szansą na debiut.
– Wiadomo, że były to wielkie emocje. Był to mój debiut ligowy, a postawiono wysoko poprzeczkę, bo był to debiut w PGE Ekstralidze. Wystąpiłem, bo tym razem to ja byłem tym najlepszym juniorem, poza oczywiście Michałem Gruchalskim, który ma stałe miejsce w składzie, które swoją drogą bardzo mu się należy. A sam debiut był dla mnie bardzo ważny, w drugim biegu mimo, że jechaliśmy tylko w trójkę, to i tak smakował ten pierwszy punkt w najlepszej lidze świata – przyznał zawodnik.
Częstochowska młodzież doskonale ze sobą współpracuje. – Nie ma między nami żadnej niezdrowej walki, bardzo dobrze się wszyscy dogadujemy. Dla mnie jedynym utrudnieniem jest to, że jestem synem prezesa, więc mam trudniej, a nie łatwiej, jak niektórym mogłoby się wydawać. Więcej się ode mnie wymaga, bo muszę udowodnić, że zasługuję na miejsce w składzie. Liczę, że trener mnie wystawi również na mecz z Lesznem, ponieważ występowałem już na tym torze podczas drużynówek.
Oprócz zwykłych przygotowań Świącik miał okazję ostatnio skorzystać z rad mistrza – Grega Hancocka, który pojawił się na treningu w Częstochowie:
– To była cenna lekcja. Trenowaliśmy m.in. jazdę przy krawężniku. Wiele z jego rad okazało się dziś przydatnych i starałem je wykorzystywać.
Agnieszka Zimnoch
Fot. Kamil Woldański