W hicie 3. kolejki PGE Ekstraligi ORLEN OIL MOTOR Lublin pokonał BETARD SPARTĘ Wrocław na jej terenie 47:43. Do triumfu walnie przyczynił się Fredrik Lindgren, który w ostatnim biegu dowiózł do mety cenny remis.
- Fredrik Lindgren wywalczył we Wrocławiu 9 punktów i 2 bonusy.
- Pojedynek mistrza i wicemistrza trzymał w napięciu do samego końca.
- Lublinianie po trzech meczach nowego sezonu pozostają niepokonani.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych.
Starcie dwóch najlepszych ekip ostatnich sezonów nie rozczarowało. ORLEN OIL MOTOR Lublin we Wrocławiu nie przegrywał ani przez moment, ale to nie znaczy, że ma za sobą łatwą przeprawę. Wręcz przeciwnie – losy meczu rozstrzygały się w ostatnim wyścigu.
W nim jednak Fredrik Lindgren i Bartosz Zmarzlik dowieźli do mety remis, który wystarczył do zagwarantowania sobie trzeciego triumfu w sezonie i drugiego z rzędu we Wrocławiu, po zeszłorocznym finale.
– Zdecydowanie jestem zadowolony i najważniejsze, że wygrała drużyna. To był wielki mecz i starcie dwóch silnych zespołów na fajnym torze. Było wymagająco, ale wynik na pewno nas satysfakcjonuje – powiedział Lindgren w rozmowie z ekstraliga.pl.
Jak wyjaśnił Szwed, we Wrocławiu bardzo trudno pozostać niepokonanym, bo margines błędu, jeśli chodzi o ustawienia motocykla jest niewielki. Żużlowiec trzykrotnie przyjechał do mety trzeci, a dwukrotnie zwyciężał.
– W takich warunkach i na tym torze bardzo drobne zmiany potrafią robić ogromną różnicę. Dobre przełożenie i dopasowanie to we Wrocławiu klucz, a zakres optymalnych ustawień jest bardzo mały. Dobry przykład to mój drugi bieg, w którym byłem bardzo wolny, a po naprawdę niewielkich zmianach było już dużo lepiej – wyjaśnił.
Za lublinianami trzy spotkania, a przed nimi teoretycznie najłatwiejszy, domowy pojedynek z INNPRO ROW-em Rybnik. Lindgren potwierdza, że mistrzowie Polski czują się pewnie, a wygrana we Wrocławiu to powód do optymizmu.
– Myślę, że forma jest dobra. Trzy mecze i trzy zwycięstwa, teraz przed nami sprawdzian na domowym torze. Natomiast na mecz we Wrocławiu możemy patrzeć tylko pozytywnie – zakończył czterokrotny medalista Indywidualnych Mistrzostw Świata.
Joachim Piwek
