Grzegorz Węglarz o przygotowaniu toru podczas meczu #RZEOST

  • M2E
  • Wywiad
05.05. 10:32
Grzegorz Węglarz o przygotowaniu toru podczas meczu #RZEOST

Fot. Jakub Malec

Grzegorz Węglarz to jeden z bardziej doświadczonych toromistrzów w świecie żużla. Swoją karierę rozpoczynał we Wrocławiu, a kolejnym przystankiem na mapie jego zawodowego życia było Krosno. Od początku tego sezonu przygotowuje tor dla ekipy TEXOM STALI Rzeszów. Mecz 3. rundy METALKAS 2. Ekstraligi okazał się dużym wyzwaniem. Po kilku intensywnych opadach deszczu, dzięki wcześniejszemu i starannemu przygotowaniu toru, nawierzchnia wciąż nadawała się do jazdy. Toromistrz, w rozmowie z portalem ekstraliga.pl, zdradził tajniki swojej pracy nad nawierzchnią w Rzeszowie.

  • Grzegorz Węglarz podkreślił, że mimo trudnych warunków pogodowych, tor został dobrze przygotowany i udało się odjechać zawody, choć nie było to łatwe zadanie.
  • Zawodnicy, w tym Frederik Jakobsen, przekazali pozytywny feedback, chwaląc dobrze przygotowany tor, który mimo opadów sprawdził się podczas zawodów.
  • Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych

Klaudia Waltoś (ekstraliga.pl): Grzegorzu, jak z twojej perspektywy minęły sobotnie zawody?

Grzegorz Węglarz (TEXOM STAL Rzeszów): Zawody minęły ciężko. Walka była, jednak nie do końca między zawodnikami, a z torem i pogodą. Były trzy ulewy. Pierwsza przyszła nad ranem. Po niej doprowadziliśmy nawierzchnię do możliwie fajnej do ścigania. Na nowo zrobiliśmy start. Wszystko zgodnie ze statystyką. Tor został odebrany przez komisarza oraz przez sędziego. Niestety jednak tuż przed samymi zawodami, przed próbą toru, przyszła kolejna fala tego deszczu – dość poważna.

Czy już wcześniej byliście przygotowani na te opady, czy wręcz przeciwnie – zaskoczyły was?

Byliśmy na nie przygotowani, ponieważ na bieżąco śledziliśmy radary pogodowe. Tor został ubity. Było wlane w niego dużo wody, dlatego się zamknął i woda po prostu po nim spłynęła, nie weszła w tor. Dlatego też udało się te zawody odjechać. Może nie było jakiegoś dużego widowiska, ale cieszę się, że wygraliśmy.

Jaka myśl narodziła się w twojej głowie po zobaczeniu stanu nawierzchni po drugiej fali ulewy?

Stwierdziłem, że zawody są do odjechania. Byłem w szoku, że ten tor po takim ubiciu tak się zachowa, ze nie wziął grama wody do siebie. Co prawda gdzieniegdzie był trochę poodparzany przy krawężniku, ale to jest normalna rzecz. Przy takiej ilości wody tak samo zachowa się każdy inny obiekt.

Fot. Jakub Malec

Czy tor po opadach różnił się od tego, który chciałeś w pierwszej chwili przygotować na mecz?

Tor różnił się jedynie tym, że zewnętrzna, była bardzo mocno przyczepna. Ta cała maź się wysypała. Ten cały materiał z krawężnika wysypał się na zewnętrzną i zrobiło się, tak jak mówiłem, bardzo przyczepnie. To zresztą pokazują także czasy, które padały podczas zawodów, bo były bardzo zbliżone do aktualnego rekordu toru. Próbowałem to wszystko trochę rozciągnąć i ściągnąć pod bandę, co po jakimś czasie delikatnie się udało. Tor jednak cały czas się nie poddawał i pokazywał żużlowcom, że dziś to on dyktuje warunki.

Jaki feedback zawodnicy przekazali po meczu, jeśli chodzi o przygotowanie toru?

Rozmawiałem z zawodnikami, którzy jeżdżą w Szwecji. Stwierdzili, że tor był naprawdę dobry. Nawet Frederik Jakobsen podszedł do mnie po spotkaniu i podziękował za mega przygotowanie toru. Dzień przed meczem nastąpiło ubicie go i głębokie zbronowanie. To właśnie spowodowało to, że te zawody nie zostały odwołane.

Można więc uznać, że te kilka dni pracy nad tym owalem się opłaciło…

Jak najbardziej. Jestem bardzo zadowolony z tej pracy. Mam tylko nadzieję, że pogoda w końcu przestanie nam płatać figle – z plandekami, z burzami i że odjedziemy w końcu normalnie zawody. Chcemy zrobić tak, aby było ściganie, mijanki. Tak jak sobie wszyscy tego życzą.

Klaudia Waltoś

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL