Brady Kurtz zdobył 9 punktów w meczu ligowym przeciwko GEZET STALI Gorzów. Choć sam przyznał, że nie był to jego najlepszy występ, cieszył się z wygranej BETARD SPARTY Wrocław. Australijczyk opowiedział o trudnościach z dopasowaniem ustawień, specyfice toru i tym, jak analizuje swoje występy.
- Tor był zupełnie inny, powiedziałbym nawet że nieporównywalny – mówił o różnicach między Grand Prix a meczem ligowym.
- Zawsze lubiłem tu przyjeżdżać z drużyną z Leszna – wspominał.
- To kluczowe, żeby wyciągać wnioski z własnych występów – spuentował.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Mikołaj Lemieszek (ekstraliga.pl): Brady, zdobyłeś 9 punktów. Jak oceniasz swój występ w Gorzowie?
Brady Kurtz (BETARD SPARTA Wrocław): Na pewno bardzo się cieszę, że BETARD SPARTA wygrała. To był dla nas ważny mecz. Byłem tutaj niecały tydzień temu na Grand Prix, ale tor był zupełnie inny, powiedziałbym nawet że nieporównywalny. Nie licząc Grand Prix ostatni raz ścigałem się tutaj na przedsezonowym sparingu, po tak długiej przerwie ciężko było znaleźć odpowiednie ustawienia. To nie był mój najlepszy mecz, ale mimo wszystko jestem zadowolony.
Czy jechałeś na tym samym motocyklu który pozwolił ci wygrać pierwszy turniej Grand Prix w karierze?
Tak, to był ten sam motocykl. Był szybki wtedy i teraz też dało się z niego dużo wyciągnąć. Ale muszę przyznać, że w meczu ligowym trudniej było osiągnąć dobrą prędkość niż tydzień temu.

Obecnie zajmujesz drugie miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu Grand Prix, wierzysz w to, że jesteś w stanie pokonać Bartosza Zmarzlika już w tym sezonie?
Zawsze startuje się po to aby wygrywać. Gdybym nie wierzył, że mogę zostać mistrzem świata, to nie startowałbym w Grand Prix.
Tor w Gorzowie to miejsce do którego chętnie wracasz?
Tak, zawsze lubiłem tu przyjeżdżać z drużyną z Leszna. Warunki torowe nie były najlepsze – trudno było się ścigać, nie było zbyt wielu możliwości do wyprzedzania, ale sam tor i stadion bardzo mi się podobają. Zawsze miło się tu wraca.

Czy zmieniające się warunki torowe zmuszały cię do korekt w sprzęcie?
Tak, było to trudniejsze niż tydzień temu, bo tor był zupełnie inny. To skomplikowało sprawę – tydzień temu ustawienia działały dobrze, a teraz nie wiedzieliśmy, co dokładnie zmieniać. Mimo to, nie był to zły mecz.
Po takim spotkaniu analizujesz swój występ, czy raczej szybko się odcinasz i koncentrujesz na kolejnych zawodach?
Zawsze oglądam mecz jeszcze raz. Uważam, że to ważne – zobaczyć, gdzie popełniło się błędy i co można poprawić. To kluczowe, żeby wyciągać wnioski z własnych występów.
Mikołaj Lemieszek