– Staliśmy się zakładnikami naszej „najlepszości”, od każdego meczu wymaga się, aby dostarczał kilkudziesięciu wyprzedzeń, był przeprowadzony szybko i w idealnych warunkach, a tak się po prostu nie da – mówi Wojciech Stępniewski, Prezes Ekstraligi Żużlowej.
- Mecz #WROCZE będzie powtórzony, KOL prowadzi postępowanie
- Ekstraliga Żużlowa współpracuje z zawodowym synoptykiem
- Czerwone kartki i ich konsekwencje, zawodnicy jeżdżący z kontuzjami
- Nie ma zgody na agresję
- Prace nad twardszą oponą od sezonu 2026
Dwumecz BETARD SPARTY Wrocław z KRONO-PLAST WŁÓKNIARZEM Częstochowa będzie miał swoje reperkusje?
W przypadku pierwszego spotkania, które nie doszło do skutku na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, mogę powiedzieć jasno, iż będzie ono powtórzone, a sprawą toru zajmuje się Komisja Orzekająca Ligi. Poprosiliśmy klub o wyjaśnienia, nie chcę wchodzić w szczegóły, mogę jedynie powiedzieć, że wszystkich zaskoczyła pogoda, ale to organizator odpowiada za takie przygotowanie nawierzchni, które musi uwzględniać każde warunki. Na pewno nie było we Wrocławiu znamion celowego błędu w przygotowaniu toru do zawodów, więc wkrótce należy spodziewać się nowego terminu tych zawodów.
Czy błędy popełnił Komisarz Toru, Łukasz Izak?
Ocenę pracy – szczegółową – i proceduralną Komisarza Toru pozostawiam Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Jako organ zarządzający rozgrywkami PGE Ekstraligi i METALKAS 2. Ekstraligi postanowiliśmy nie wyznaczać Łukasza Izaka do pełnienia funkcji do czasu zakończenia postępowania w GKSŻ.
Dlaczego nie mieliśmy do czynienia z walkowerem w meczu we Wrocławiu?
O rodzaju odpowiedzialności dyscyplinarnej zadecyduje KOL. Tak jak powiedziałem, mając do dyspozycji m.in. monitoring, a także dokumentację pomeczową, mogliśmy wykluczyć znamiona celowości w zakresie błędu w sztuce przygotowania toru przez organizatora.
W ostatnim czasie Ekstraliga Żużlowa odwołała wiele meczów, ale nie wszystkie. Mieliśmy – na przykład – deszczowe mecze w Łodzi, Tarnowie, Rzeszowie czy w Częstochowie. Odwoływano zawody w Gorzowie, Grudziądzu i Tarnowie. Jakie są przesłanki takich decyzji?
Zacznę może od tego, że jesteśmy w dość niewdzięcznej pozycji “zakładnika jakości rozgrywek”, a rozumiem przez to określenie najlepszej żużlowej ligi świata, która w mniemaniu wielu kibiców, dziennikarzy czy nawet zawodników, prowadzić ma do doskonałości w każdym wymiarze. Uznaje się, że mecze rozgrywane na tzw. betonowych torach są złem, bo nie dostarczają emocji. Z kolei mecze na nawierzchniach przyczepniejszych, czasami trudniejszych z wielu względów: pogody, nakrycia toru, samej specyfiki – są opisywane jako „narażanie zdrowia zawodników”. Mamy w Polsce najlepszych sędziów na świecie, ale ich krytykujemy. Mamy najbezpieczniejsze tory, a każdy słabszy występ Polaka na arenie międzynarodowej, oceniamy przez pryzmat tego, że „zagłaskujemy” te tory i nie uczymy jeździć w trudnych warunkach za granicą. To my w Polsce wylansowaliśmy to głupie – bądź co bądź powiedzenie – że „w Anglii by pojechali”. Tutaj dziennikarze wyliczają nam tzw. mijanki i ekscytują się finałem brytyjskim, bo jest „lepszy”, a nie dostrzegają dziesiątek meczów w naszych ligach, które obfitują w emocje. Jednym słowem, nie doceniamy tego, co mamy, niszczymy się wewnętrznie. Wracając do pytania: mecze możemy odwołać jako organ zarządzający dzień przed ich kalendarzową datą, do godziny 20:00, bezkosztowo dla TV i organizatora. Jeśli prognozy pogody są dla nas jednoznacznie złe, to to robimy. Z kolei w dniu zawodów może odwołać je sędzia. Robi to niezmiernie rzadko, w ostateczności. Taką sytuację mieliśmy we Wrocławiu.

Kiedy prognozy zawodzą, to decyzje okazują się błędne…
Były takie przypadki, ale każdorazowo nierozegranie meczu, gdy na stadionie są już kibice, zawodnicy, ochrona, telewizja – to są duże koszty. Często przekraczają one 100 tys. złotych. Nie chcemy do tego doprowadzać, a przynajmniej staramy się, aby takich odwołanych meczów było jak najmniej. Współpracujemy od kilkunastu dni z zawodowym synoptykiem i jakie są jego prognozy? Przy burzowej pogodzie bardzo niejednoznaczne, sytuacja pogodowa w czerwcu jest naprawdę trudna do określenia dla profesjonalistów, więc zdarzały się nam mecze przyspieszane nawet do 30 minut, na co pozwala regulamin, a także mecze przerywane, jak ten w Łodzi. Mamy jednak nadzieję, że pomoc profesjonalisty, który patrzy na pogodę szerzej niż my – wyłącznie na numeryczne prognozy, da nam więcej szans na trafne decyzje.
Jak powinno się przygotowywać tory, aby uzyskać tzw. złoty środek?
Każda sytuacja jest inna i każdy tor jest inny, ma inną nawierzchnie. Nie zapomnę opinii ekspertów i mediów, w 2024 roku, gdy Polacy nie zdobyli medalu w SoN w Manchesterze. Mówiło się, że „wylizane tory” były powodem naszej nieporadności w Anglii, że nasza reprezentacja nie poradziła sobie w Speedway of Nations w Manchesterze, bo w Polsce jeździ się na łatwych nawierzchniach. Tor ocenia sędzia, czasami zdarza się tak, że po opadach deszczu nie nadaje się on do rozegrania zawodów, a innym razem wymaga kosmetyki. Wiele zależy od tego, czy jest to początek kwietnia, lipiec, czy koniec września. Podczas transmisji z Częstochowy, można sobie to przecież odtworzyć, jeszcze zanim doszło do upadków, redaktor Tomasz Lorek powiedział, chwaląc tor, że to nie stół bilardowy, ale tor dla prawdziwych facetów. W tym samym czasie tzw. Internet był pełen pochwał pod adresem duetu Ignaszewski – Walczak, uznawano ich za wzór. Po kilku wyścigach pojawił się hejt. To właśnie polskie żużlowe piekiełko – tak ono działa.
Czy sędziowie otrzymują jakieś sugestie, aby rozgrywać mecze za wszelką cenę?
Nic bardziej mylnego, chcemy rozgrywać mecze wtedy, gdy Sędzia i Komisarz Toru uznają, że pozwalają na to warunki. Te warunki to stan toru, godzina, brak prognozowanych opadów.
A co ze sprzętem do kosmetyki torów? Media obiegły zdjęcia samochodu osobowego, który ubijał tor we Wrocławiu…
Proszę mi uwierzyć, że sędziowie i komisarze są szkoleni, wiedzą jak reagować na zmieniające się warunki i potrafią zastosować, w porozumieniu z organizatorami meczów, odpowiednie czynności. Większość kibiców i dziennikarzy nie była nigdy na torze po opadach, nie wie, jak ciężki sprzęt wpływa na nawierzchnię, a więc nie chciałbym wdawać się w polemikę co do środków, które się stosuje, bo po prostu zabrakłoby czasu na analizy. Użycie sprzętu musi być i jest zawsze dostosowane do warunków torowych i od tego co jest do wykonania. Czasami ubijanie lżejszym pojazdem jest lepsze dla toru niż np. ciężką, wypełnioną wodą polewaczką.

Rozpoczęliśmy sezon od problemu band, mamy czerwiec i problem kontuzjowanych żużlowców, którzy jeżdżą w zawodach…
Kiedy zawodnik jedzie z kontuzją, to często kibice mówią, że to heroizm i poświęcenie dla drużyny, kiedy zdarza się groszy tor, to mówimy o jeździe na nim w kontekście zabijania rywalizacji i narażania zawodników na utratę zdrowia przez Komisarza i Sędziego. Mam wiele pretensji do zawodników, ostatnie przykłady Bartłomieja Kowalskiego czy Jasona Doyle, to wierzchołek góry lodowej. Z jednej strony zawodnicy “trąbią” o bezpieczeństwie, a z drugiej wsiadają na motocykl z kontuzjami. Dziwna sytuacja miała miejsce w Częstochowie, bo mimo upadków Kowalskiego, stanu Nikodema Mikołajczyka czy Artema Laguty – zakończyli oni zawody bez orzeczonej niezdolności do jazdy. Lekarze biorą odpowiedzialność za zdrowie zawodników, a czy zawodnicy biorą odpowiedzialność za takie sytuacje, jak upadek Bartłomieja Kowalskiego w Częstochowie?
Dlaczego o zdolności zawodnika do udziału w meczu nie decyduje lekarz zawodów, lekarz powołany przez organ zarządzający?
Dlatego, że Ekstraliga Żużlowa nie będzie w pozasportowych sytuacjach brała odpowiedzialność za decyzje, które narażone byłyby ryzykiem oskarżenia o stronniczość. Także z tego powodu zrezygnowaliśmy z konsekwencji czerwonych kartek. Dziś niosą one konsekwencje finansowe dla zawodnika, ale nie powodują zawieszenia na kolejny mecz. Nie chcieliśmy wpływać na sportowy aspekt w tym względzie i kilka lat temu zmieniono regulamin.
Co pan sądzi na temat incydentu z Maciejem Janowskim i Tomaszem Walczakiem w Częstochowie?
Zarzucanie Komisarzowi Toru, że stał nieopodal zawodnika, jest absurdalne. To właśnie w parku maszyn i na torze – w zależności od tego, gdzie dzieje się akurat „akcja” musi być Komisarz. Zachowanie Macieja Janowskiego oraz jego mechanika, bo z oficjalnych dokumentów wynika, że mechanik zawodnika nie tylko naruszył nietykalność osobistą Komisarza, ale także Kierownika Drużyny Gospodarzy – było skandaliczne. Tym zajmie się KOL. Tak samo jak postawą żużlowca w stosunku do Komisarza Toru. Mogę powiedzieć jasno – nie ma zgody na agresję. I choć zamroczony Maciej po upadku może być w pewnym stopniu wytłumaczony, to już jego mechanik nie. Z resztą obwinianie Komisarza, że ktoś komuś wjechał na plecy jest absurdalne. W niedzielę, w Ostrowie na normalnym torze mieliśmy kopię sytuacji z Częstochowy. Być może to umiejętności zawodników, a być może również sprzęt, ma wpływ również na takie, a nie inne zachowania na torze. Notabene od kilku miesięcy, wspólnie z GKSŻ pracujemy nad twardszą oponą od sezonu 2026 i być może niedługo będziemy mogli coś więcej na ten temat powiedzieć.

Jak ocenia pan pracę duetu Bartosz Ignaszewski – Tomasz Walczak na meczu w Częstochowie?
Bez zarzutu. Obaj prawidłowo wykonywali zadania.
A dlaczego sędzia zakończył mecz bez rozgrywania wyścigów nominowanych?
To właśnie od tego jest Sędzią, aby w porozumieniu z Komisarzem Toru oceniać stan toru. Sędzia po konsultacji z Komisarzem Toru uznał, że wytworzony rant nawierzchni stał się zbyt niebezpieczny dla dalszego kontynuowania zawodów. Wziął pod uwagę godzinę, czas, który musiałby zostać poświęcony na ewentualną próbę jakiegokolwiek działania, obie drużyny przystały na propozycję zakończenia meczu. Tutaj skorzystano w procesie decyzyjnym z czasu, który był w wyniku naprawiania bandy.
Co Pan sądzi o postawie Daniela Bewleya, który po meczu w Częstochowie, w wywiadzie dla ELEVEN SPORTS powiedział m.in., że czerwona kartka dla Bartłomieja Kowalskiego to przesadza? Anglik podkreślił, że sędzia nie jeździł na żużlu, poddając krytyce arbitra…
Daniel Bewley ma prawo do swojej oceny toru i sytuacji, ale po prostu mija się z prawdą. Czerwona kartka była zasadna, ale dziś wiemy już, że Bartłomiej Kowalski nie powinien w ogóle wystąpić w tym wyścigu. Sędzia oceniał fakty, a te były takie, że zdrowy zawodnik, po lekkim upadku, powinien bez problemu opuścić tor. Jeśli Daniel Bewley źle ocenia polskich sędziów, to proponuję najpierw, aby przyjrzał się jakości żużla w innych krajach, mówię tu o całości. Generalnie uważam, że kilku zawodników nie docenia tego, co dała im polska liga i jak wysokie mamy standardy. Postawa Nickiego Pedersena, który nie dojechał celowo do mety w Rybniku też wpisuje się w ten obraz. Wielu zawodników zagranicznych dzięki warunkom finansowym i sportowym stworzonym w Polsce, może uprawiać żużel i prowadzić dostanie życie. Niech o tym nie zapominają.
Pojawiły się w przestrzeni internetowej wypowiedzi, iż godziny rozgrywania meczów, zwłaszcza METALKAS 2. Ekstraligi, nie są odpowiednie. Zawody rozpoczynają się za wcześnie?
Mamy dwa bardzo dobre kontrakty telewizyjne i wszystkie mecze PGE Ekstraligi oraz METALKAS 2. Ekstraligi są pokazywane na żywo. To dzięki umowie telewizyjnej polski żużel może się rozwijać, a więc będziemy dążyć i realizować prośby telewizji, aby mecze nie nakładały się na siebie godzinowo. Nie chodzi tylko o rozgrywki ligowe, ale także o soboty z Grand Prix. Zdarzają się w związku z tym pojedyncze mecze rozgrywane wcześniej, ale frekwencja na trybunach, a mamy w obu ligach średnie na poziomie 10 tys. i 6 tys. widzów – odpowiednio w PGEE i M2E, wskazuje na to, iż nie jest to najważniejszy problem polskiego żużla. W przypadku wczesnej godziny pierwszego meczu domowego w Tarnowie winny jest np. brak funkcjonującego oświetlenia stadionowego, które dopiero za jakiś czas będzie montowane. Brak oświetlenia determinuje, że mecz musi się zaczynać odpowiednio wcześniej. My też nie uważamy, żeby 16:00 w środku tygodnia była godziną dogodną dla kibiców, ale w tym przypadku nie mieliśmy wyjścia.