KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa dzięki wysokiej wygranej na własnym obiekcie z GEZET STALĄ Gorzów 54:36, awansował na 5. miejsce w tabeli PGE Ekstraligi. Po tym meczu w superlatywach na temat swoich podopiecznych – w wywiadzie dla ekstraliga.pl – wypowiadał się trener miejscowych, Mariusz Staszewski.
- Mariusz Staszewski mówił również o poprawie refleksu na starcie w wykonaniu zawodników częstochowskiego zespołu. U progu sezonu ten element – co sam zresztą trener podkreślał – był piętą achillesową ekipy.
- Po naszym meczu u siebie z BAYERSYSTEM GKM-em Grudziądz, wszyscy postawili na nas krzyżyk, a mówiłem, że pojedziemy do Lublina walczyć, co się sprawdziło. Tak samo będzie w przypadku podróży do Torunia – oznajmił Staszewski.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Norbert Giżyński (ekstraliga.pl): Panie trenerze, powszechnie się mówi: „do trzech razy sztuka”. I w końcu za trzecim razem udało się wam wygrać w tegorocznej edycji PGE Ekstraligi. Jak pan skomentuje spotkanie z GEZET STALĄ Gorzów?
Mariusz Staszewski (trener KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA Częstochowa): Ja mogę być tylko zadowolony. Myślę, że z postawy każdego zawodnika naszej drużyny można się cieszyć. Zarówno seniorzy, jak i juniorzy stanęli na wysokości zadania. 54 punkty na naszą korzyść to jest naprawdę bardzo fajny wynik.
Spodziewał się pan takiego końcowego wyniku? Gdzieś panu chodził on po głowie
Miałem nadzieję, że w końcu odpalimy i pójdzie wszystko w taką stronę, jaką chcieliśmy.

Widać było również poprawę elementu startowego. Pańscy podopieczni notowali naprawdę udane wyjścia spod taśmy.
Tak jak mówiłem po inauguracji sezonu, starty początkowo były naszą bolączką i wiedzieliśmy, że musimy popracować, żeby to się zmieniło. Fajnie, że w niedzielę pod tym względem wszystko wychodziło i mam nadzieję, że utrzymamy dobrą dyspozycję – także w tym elemencie – w kolejnych meczach.
Klasą dla samego siebie był Piotr Pawlicki. To on – podczas starcia z gorzowianami – był zdecydowanym liderem zespołu, zdobywając 13 punktów i dwa bonusy (płatny komplet – przyp. red.). Czy chociażby trochę nie zaskoczyło trenera, że to właśnie Piotr, a nie np. Jason Doyle, był postacią nr 1 w ekipie?
Wiadomo, że Piotr ma papiery do jazdy. Jeżeli sprawy sprzętowe ma on należycie poukładane, to stać go na bardzo wiele. U Jasona w niedzielę było odwrotnie. W pierwszym biegu nie trafił ze sprzętem. Można powiedzieć, że cały czas „walczył” z motocyklem. Stąd uzyskał taki, a nie inny rezultat (8 punktów – przyp. red.).

Widać również – o czym już pan wspomniał – postępy u juniorów. Kiedy właśnie sprowadzano pana do KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA, w Częstochowie żyli nadzieją, że pod pańskim okiem postawa tutejszych młodzieżowców ruszy do przodu. Można zatem rzec, że trenerska ręka Mariusza Staszewskiego już daje efekty m.in. w tej sprawie.
Nie chciałbym przesadzać. Sądzę, że większą rolę w tej kwestii odgrywają chłopaki niż ja. Ja jestem od tego, aby im pomagać i jednocześnie nie przeszkadzać. Chłopaki wykonali kawał ciężkiej pracy i to przede wszystkim jest ich zasługa.
W następnej rundzie ligowych zmagań czeka was bardzo ciężki wyjazd do Torunia. W każdym razie – po takim zwycięstwie nad drużyną z Gorzowa – nastawienie w waszym obozie co do najbliższej rywalizacji musi być tylko i wyłącznie bojowe.
Zawsze takie mamy. Po naszym meczu u siebie z BAYERSYSTEM GKM-em Grudziądz wszyscy postawili na nas krzyżyk, a mówiłem, że pojedziemy do Lublina walczyć, co się sprawdziło. Tak samo będzie w przypadku podróży do Torunia.
Norbert Giżyński