Kacper Woryna był jednym z najbardziej zapracowanych żużlowców w parkingu podczas starcie BETARD SPARTY Wrocław i KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA Częstochowa. Zawodnik gości przyznał jednak, że liczył na większą zdobycz punktową i obwiniał się za brak bonusa dla swojej ekipy.
- Kacper Woryna aż siedem razy pojawiał się na torze.
- Świetne biegi przeplatał słabszymi i ostatecznie zdobył 9 punktów.
- KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa przegrał we Wrocławiu 35:55.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Pod nieobecność Piotra Pawlickiego i Madsa Hansena częstochowianie byli postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Mimo tego, udało się powalczyć o punkt bonusowy, a liderami byli Jason Doyle i Kacper Woryna. Sam wychowanek INNPRO ROW-u Rybnik nie do końca zgadzał się z tym stwierdzeniem.
– Że byłem liderem to mocne słowa. Na pewno tych moich punktów zabrakło. W wyścigach coś tam się działo. Natomiast ciężki to był mecz i dla wyniku szkoda moich wyścigów – powiedział na gorąco Kacper Woryna.
– Na pewno nie jest lekko bez tych zawodników. Tym bardziej, że Piotr Pawlicki jedzie świetny sezon i robi dla nas punkty. On nas napędzał, więc jego brak to ciężka sytuacja. Natomiast to już jest wyzwanie bardziej dla sztabu szkoleniowego. My jesteśmy na to przygotowani – dodał Woryna.
Niespełna 29-latek był bardzo krytyczny wobec swojej postawy i obarczał się odpowiedzialnością za brak punktu bonusowego. Z 35 punktów drużyny 20 wywalczył Jason Doyle, a 9 właśnie Woryna. – Jestem zły, że tak to się potoczyło, bo było obiecująco w pierwszych biegach, pomimo jakiejś tam wpadki. Była zmiana motocykla, szukaliśmy optymalnych ustawień. Była prędkość, ale może to ja źle obierałem ścieżki. Na pewno można powiedzieć, że nie czułem się wystarczająco komfortowo i nie nadrabiałem tego. Taki po prostu jest żużel – zakończył zawodnik KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA Częstochowa.
Joachim Piwek