Brady Kurtz ma za sobą kolejny udany występ w PGE Ekstralidze, choć tym razem nie był najszybszym przedstawicielem swojej nacji na torze. W meczu BETARD SPARTY z KRONO-PLAST WŁÓKNIARZEM, lider wrocławian uzbierał 10 punktów z bonusem, co w konsekwencji znacząco wpłynęło na zwycięstwo wicemistrzów Polski oraz zdobycie punktu bonusowego.
- Brady Kurz zajmuje 3. miejsce w klasyfikacji PGE Ekstraligi ze średnią 2.267 pkt/bieg.
- W sobotniej rundzie Speedway Grand Prix w Malilli powalczy o drugą wygraną z rzędu.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Magdalena Świergała (ekstraliga.pl): Po pierwsze gratulacje zwycięstwa. To kolejny dobry wynik twojego zespołu, ale trzeba powiedzieć, że po raz pierwszy w tym sezonie nie byłeś najszybszym Australijczykiem na torze. Jak skomentujesz swój występ?
Brady Kurtz (BETARD SPARTA Wrocław): Zdobyłem jednak 10 punktów, więc jestem zadowolony. Oczywiście nie da się wygrywać zawsze i wszędzie i ten nieco gorszy mecz musi się przytrafić na przestrzeni sezonu. Nie byłem aż tak szybki. Tor nieco różnił się i miałem problem ze znalezieniem tej prędkości, którą zwykle tutaj miewam. Wierzę, że już w kolejnym spotkaniu pokaże się z lepszej strony.
Chciałabym zapytać o ten tor. Jesteś znany z tego, że nawet po przegranym starcie potrafisz bez problemu uporać się z rywalami na dystansie. Teraz to wyprzedzanie nie było jednak takie łatwe. Z czego to wynikało?
Chyba wszyscy mieliśmy delikatne problemy z ustawieniami i znalezieniem takiej szybkości, by po przegranym starcie dogonić przeciwnika.

Myślisz, że to kwestia temperatury? Było naprawdę ciepło…
Szczerze, nie wiem. Nie zagłębiam się w tematy torowe. To nie jest obszar mojej pracy. Ja mam za zadanie się dopasować i zdobywać punkty dla drużyny. Rzeczywiście nie mogłem znaleźć tej prędkości, którą zazwyczaj tutaj dysponuję. Takie dni się jednak zdarzają i to normalne w tym sporcie.
KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa przyjechał mocno zdziesiątkowany, bo bez dwóch podstawowych zawodników, w tym lidera – Piotra Pawlickiego. Wydawać by się mogło, że macie łatwą robotę do wykonania. Tak jednak nie było i do końca musieliście walczyć o punkt bonusowy.
Żużel nigdy nie jest łatwy. Nieważne który zespół i w jakim składzie przyjeżdża. Musieliśmy rzeczywiście walczyć do końca o bonus, ale to głównie za sprawą Jasona Doyle’a, który był kosmicznie szybki, a do tego wystąpił w siedmiu wyścigach, więc średnio w co drugim biegu musieliśmy z nim rywalizować. Jason naprawdę zaliczył rewelacyjne zawody.

Zapytam cię o Speedway Grand Prix. Przed tobą runda w Malili na torze, który dobrze znasz. Uważasz, że dzięki znajomości obiektu jesteś w stanie zawalczyć o drugie zwycięstwo z rzędu?
Mam nadzieję, że powalczę o kolejne zwycięstwo. Czuję, że mogę wygrywać na każdym torze, nie tylko na tych, które znam lepiej. Rzeczywiście ten obiekt znam dość dobrze i fajnie tam wrócić, ale z reguły przygotowanie danej nawierzchni na zawody cyklu Grand Prix różni się od tego, do czego przyzwyczajeni jesteśmy podczas zmagań ligowych. Zobaczymy.
Na koniec zadam ci pytanie humorystyczne. Jakie to uczucie mieć w drużynie rudego kolegę? Mowa oczywiście o Danielu Bewley’u.
To oczywiście miłe uczucie (śmiech). Z Danielem się kumplujemy, nie tylko na torze, ale również poza nim. Zawsze mieliśmy ze sobą fajny kontakt. Komfortowo jest mieć rudego kolegę w zespole.
Magdalena Świergała