Mateusz Cierniak powalczy o awans o FIM Speedway Grand Prix 2026. Dzięki 2. lokacie w Reall Złotym Kasku im. Jerzego Szczakiela w Opolu, uzyskał przepustkę do fazy eliminacyjnej zmagań. W rozmowie z ekstraliga.pl żużlowiec ORLEN OIL MOTORU Lublin nie krył swojej ekscytacji z powodu osiągniętego rezultatu.
- Czułem się, jakbym wygrał zawody – powiedział Mateusz Cierniak.
- Zawodnik spodziewa się niezmiernie zaciętej rywalizacji we Wrocławiu pomiędzy BETARD SPARTĄ a ORLEN OIL MOTOREM.
- Obserwuj PGE Ekstraligę w mediach społecznościowych
Norbert Giżyński (ekstraliga.pl): Gratulacje z okazji zajęcia przez ciebie drugiego miejsca w Reall Złotym Kasku im. Jerzego Szczakiela w Opolu. Fantastyczne zawody w twoim wykonaniu. Spodziewałeś się takiej postawy ze swojej strony?
Mateusz Cierniak (ORLEN OIL MOTOR Lublin): Na pewno chciałem to osiągnąć. Ale czy się spodziewałem takiego rozstrzygnięcia? Tego, że do domu wrócę z drugim miejscem, nie mogłem być w 100% pewny. Jestem bardzo zadowolony, jak mi poszło. Z jednej strony trochę prześmiewczo, a z drugiej mobilizująco, przed zawodami wpisałem w programie w rubryczce przy swoim nazwisku pierwszą lokatę (uśmiech – przyp. red.). Czy wierzyłem w taki scenariusz? Myślę, że podświadomie tak, bo byłem naprawdę bliski tego, a w wyścigu dodatkowym przegrałem z nie byle kim. Uważam, że mój końcowy wynik jest sporym sukcesem dla mnie. I co najważniejsze, będę miał okazję startować w eliminacjach do FIM Speedway Grand Prix.
Czy w związku z tym, co właśnie powiedziałeś, czułeś się jak zwycięzca poniedziałkowych zawodów?
Definitywnie! Po pierwsze, jak już wspomniałem, przegrałem z nie byle kim w biegu dodatkowym. Poza tym muszę wziąć pod uwagę również mój ostatni ligowy start w Lublinie, gdzie nie spisałem się najlepiej. Tym bardziej oba te fakty powodowały, że czułem się, jakbym wygrał zawody.

Co właśnie stało się podczas meczu PGE Ekstraligi z KRONO-PLAST WŁÓKNIARZEM Częstochowa? W tym spotkaniu bowiem – nie ma co ukrywać – nie spisałeś się najlepiej, delikatnie mówiąc…
Sam do końca nie wiem, co wtedy nie poszło po mojej myśli. Cały czas próbuję to sobie jeszcze przeanalizować. Wpływ na naszą formę mogłyby mieć burza i dość mocne opady deszczu, które naszły Lublin dzień przed meczem. Nie chcę oczywiście zrzucać winy na tor, lecz – także w moim przypadku – na treningach raz bywało lepiej, a raz gorzej. A skoro na początku sezonu na naszym domowym torze nie czuję się jeszcze do końca pewnie ani nie posiadam za dużo informacji o nim, to znaczy, że jeszcze dużo pracy przede mną. Na pewno nie załamuję się i pracuję, żeby było lepiej.
Przed twoją drużyną bardzo ciężka potyczka we Wrocławiu. Tam 27 kwietnia zmierzycie się z BETARD SPARTĄ. Można powiedzieć, że będzie to starcie gigantów. Jednakże już teraz pokazujecie swoją siłę. Tak więc można zakładać, że do stolicy Dolnego Śląska pojedziecie po zwycięstwo?
Oglądałem niedzielny mecz chłopaków z Wrocławia. Pokonując STELMET FALUBAZ Zielona Góra aż 60:30 pokazali, że na swoim torze są mocni. Myślę więc, że będzie to ciekawy i niezwykle wyrównany mecz.
Norbert Giżyński