O żużlu, ale nie tylko. O życiu prywatnym, ale bez przekraczania sfery osobistej. Forma? Zawsze ta sama – 10 pytań i 10 odpowiedzi. Dziś Dominik Kubera, zawodnik FOGO Unii Leszno – żyjący sportem, bardzo utalentowany i niezwykle skromny – jak charakteryzuje go Marta Sobera, autorka rozmowy.
– Jak zaczęła się twoja przygoda z żużlem?
– Na stadion w Lesznie przychodziłem z tatą. Spodobało mi się i w wieku 6-7 lat zacząłem jeździć na małych, później coraz większych motocyklach. Któregoś dnia pomyślałem, że może czas spróbować żużla. Przez miesiąc prosiłem mamę o zgodę. Udało się.
– Trzy pierwsze skojarzenia z FOGO Unią Leszno?
– Dream team, rodzinna atmosfera, najlepszy klub żużlowy w Polsce.
– Jeśli nie żużel – to co?
– Lubie piłkę nożną, motocross. Kibicuję zawsze reprezentacji Polski w różnych dziedzinach sportu.
– Sport to wiele wyrzeczeń. Jakie jest twoje największe?
– Bardzo lubię jeść, a muszę pilnować diety. Nie chodzę też na imprezy.
– Komu w swojej dotychczasowej karierze zawdzięczasz najwięcej?
– Zdecydowanie mojemu bratu. Jest moim menedżerem. Pomaga mi od samego początku.
– Co cię relaksuje?
– Dużą frajdę sprawia mi gra na komputerze. Kiedy jestem zmęczony czy podłamany, to gram, odcinam się wtedy od wszystkiego.
– Najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłeś w życiu?
– Za każdym razem kiedy wsiadam na motocykl – to jest to szaleństwo.
– Z jaką gwiazdą muzyki, kina lub sportu chciałbyś się spotkać?
– Z Leigh Adamsem. To mój idol, który zawsze jeździł fair. Jego jazda to mistrzostwo.
– Gdybyś miał miesiąc na to by robić co tylko zechcesz, co by to było?
– Zwiedzałbym świat. Może zamieszkałbym w innym kraju, spróbował czegoś nowego…
– Największe marzenie Dominika Kubery to..
– Zostać najlepszym żużlowcem na świecie i karierę sportową połączyć z możliwością podróżowania.
Marta Sobera
Fot. Marcin Karczewski/Łukasz Trzeszczkowski