Utrzymanie przypłacone nerwami, ale zakończone ulgą – GEZET STAL Gorzów pozostaje w PGE Ekstralidze. Andzejs Lebedevs, jeden z bohaterów trudnego sezonu, nie kryje emocji. Choć spędził w Gorzowie tylko rok, zaskarbił sobie sympatię kibiców i odegrał ważną rolę w walce o ligowy byt.
- GEZET STAL Gorzów wygrała barażowy dwumecz z ABRAMCZYK POLONIĄ Bydgoszcz i utrzymała się w PGE Ekstralidze.
- Lebedevs przyznał, że drużyna mogła zapewnić sobie utrzymanie wcześniej, ale sprawa się przeciągnęła.
- Łotysz odczuł dużą ulgę po ostatnim meczu – sezon kosztował go sporo nerwów.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Mikołaj Lemieszek (ekstraliga.pl): GEZET STAL Gorzów utrzymała się w PGE Ekstralidze. Jakie emocje towarzyszą po takim spotkaniu?
Andzejs Lebedevs (GEZET Stal Gorzów): Ulga. Kamień spadł mi z serca po tym ciężkim sezonie. Trochę to trwało – mogliśmy zapewnić sobie utrzymanie wcześniej, ale się przedłużyło. Było trochę nerwów, kilka siwych włosów, ale daliśmy radę. Utrzymaliśmy GEZET STAL tam, gdzie jej miejsce.
Spędziłeś w Gorzowie tylko jeden sezon, ale zyskałeś dużą sympatię kibiców. Jak wspominasz ten czas?
Super. Może w polskim środowisku żużlowym uchodzę za osobę trochę kontrowersyjną, ale gdy jestem w jakimś klubie, zawsze udaje mi się złapać kontakt z kibicami. Oni poznają mnie takim, jakim jestem naprawdę, bardzo emocjonalnie podchodzę do każdego biegu. Kocham ten sport i to widać.

Czy ten sezon w Gorzowie pomógł ci się rozwinąć?
Myślę, że tak – można go zaliczyć na mały plus. Różne były momenty, ale ogólnie oceniam go pozytywnie. Średnia może wygląda słabiej, ale nie oddaje tego, co wnosiłem do drużyny. Przejechaliśmy 18–19 meczów, z czego 16 razy jechałem w 15. biegu – to o czymś świadczy.
Przychodząc do GEZET STALI miałeś być zawodnikiem drugiej linii, a często jednak pełniłeś rolę lidera.
Tak, często kończyłem mecze w 15. biegu – może w 85% spotkań. Sam się dziwiłem, że znowu tam jadę, a np. Martin czy Anders jechali wcześniej. Ale to też pokazuje, że trener mi ufał.
Można powiedzieć, że zamknąłeś usta tym, którzy mówili o „klątwie Lebedevsa”. Po twoim sezonie w Krośnie zespół spadł, rok później to samo spotkało FOGO UNIĘ Leszno. Wielu żartowało, że teraz Stal też może spaść.
(śmiech) No tak, twórcy memów mieli co robić. Powiem szczerze – powinni mi zapłacić za inspirację, bo daję im mnóstwo materiału. W tym roku naprawdę byłem chodzącym memem! Ale niech wiedzą, że jedną „klątwę” już przełamaliśmy, więc będą mieli mniej do pisania.

Jakie masz plany na przerwę między sezonową i przygotowania do kolejnego roku?
Nic się nie zmienia – jak co roku. Dużo pływania, biegania, aktywności. Nie robię tego dlatego, że „muszę trenować”, tylko dlatego, że lubię. To mój styl życia. Czuję się wtedy lepiej i silniejszy.
Na koniec – chciałbyś coś przekazać kibicom GEZET STALI Gorzów?
Tak. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom GEZET STALI – szczególnie tym najwierniejszym, którzy byli z nami na Jancarzu przez cały sezon. Przyjęli mnie naprawdę ciepło i złapaliśmy fajną więź. Cieszę się też z tego, jak mnie pożegnali. Gdy chodziłem po stadionie po ostatnim meczu, słyszałem mnóstwo miłych słów. Powiedzieli mi nawet, że gdziekolwiek będę jeździł, w Gorzowie zawsze będę witany oklaskami, a nie gwizdami. Trzymam ich za słowo.
Mikołaj Lemieszek