Przed ostatnim turniejem cyklu Speedway Grand Prix w Melbourne Bartosz Zmarzlik zajmuje w klasyfikacji generalnej szóste miejsce, a do trzeciego Tai Woffindena traci tylko 7 punktów. Czy podobnie jak przed rokiem w ostatnim turnieju cyklu wbije się na podium?
Jak przyznaje sam Zmarzlik, nie nastawia się w Australii na walkę o medal. – Przed rokiem byłem trzeci, będę zadowolony jak powtórzę tę pozycję. Ważniejsze jest zdobycie pokaźnej ilości punktów. Zobaczymy, jak to się wszystko ułoży. Jedziemy wykonać swoją robotę – mówi Bartosz Zmarzlik. Żużlowiec Cash Broker Stali Gorzów jest już praktycznie pewny utrzymanie w cyklu, gdyż jego przewaga nad dziewiątym Martinem Vaculikiem to aż 18 punktów. Zmarzlik, by zdobyć medal IMŚ musi nie tylko liczyć na swoją bardzo dobrą postawę na torze, ale również potknięcia rywali. Do półfinałów musieliby nie awansować Woffinden, Janowski i Sayfutdinov, a Zmarzlik w Australii musiałby jechać praktycznie bezbłędnie. Czy taki scenariusz jest możliwy? Przekonamy się w sobotnie przedpołudnie.
Wyprawa do Australii to przede wszystkim logistycznie przedsięwzięcie. – Tuż po turnieju w Toruniu mój team spakował dwa kompletne motocykle i jeden silnik na boku. Dodatkowa kask, torba, skrzynka i części zapasowe, by nic nie umożliwiło nam startu w Australii – zdradził Zmarzlik.
– Zaczynamy we wtorek lotem z Berlina do Londynu. Następnie lot do Dubaju i z Dubaju już bezpośrednio do Melbourne. Pamiętam, że przed rokiem od wyjścia z domu do wejścia do hotelu minęło 55 godzin, więc jest to mała wycieczka – dodał Zmarzlik w rozmowie z Radiem Gorzów.
Dla teamu 21-latka będzie to trzecia wyprawa do Australii. Czy po ostatnich zawodach w turnieju będzie czas na wakacje na tym kontynencie? – Najpierw pełna koncentracja na turnieju w Australii, by uzyskać jak najlepszy rezultat i z uśmiechem na twarzy wrócić do domu. Z Melbourne wracam do domku, mamy zaplanowane podsumowanie sezonu ze sponsorami, podczas którego podziękuję każdemu za wsparcie. Wakacyjne plany już są, ale zostawmy je po turnieju SGP. – zakończył Bartosz Zmarzlik.
Piotr Kaczmarek
Fot. Marcin Karczewski
