Za nami kolejna, trzecia już runda cyklu Grand Prix w sezonie 2025. Po turniejach w Landshut i w Warszawie przyszedł czas na Pragę, w której po raz trzeci w karierze zwyciężył Bartosz Zmarzlik. Polak objął tym samym prowadzenie w klasyfikacji generalnej Indywidualnych Mistrzostw Świata.
- Dla Bartosza Zmarzlika był to setny turniej Grand Prix w swojej karierze. Uczcił go w najlepszy możliwy sposób – zwyciężając.
- – Czasem wszyscy szukamy sensacji, ale ja naprawdę zawsze daję z siebie wszystko. To nie jest łatwe przez dziewięć lat utrzymywać taki poziom w cyklu – powiedział po zawodach pięciokrotny mistrz świata.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Grand Prix w Pradze w swojej niemal trzydziestoletniej historii po raz trzeci padło łupem Bartosza Zmarzlika, dla którego z kolei był to jubileusz setnej rundy cyklu w karierze. Stolica Czech nie zawsze była jednak dla niego szczęśliwa, a miniony turniej również nie należał do najłatwiejszych. – Początki w Grand Prix miałem tutaj bardzo trudne, ale teraz już trzeci rok z rzędu byłem w finale. Bujał mi się trochę motocykl na trasie, starty też miałem nie najlepsze, więc za wiele w ustawieniach nie zmienialiśmy. Tutaj co roku działa co innego – mówił po zawodach Zmarzlik.
Oprócz żużlowca ORLEN OIL MOTORU Lublin, uwagę w Pradze przykuwało także pierwsze pole startowe, które dla stającego na nim zawodnika było w zdecydowanej większości przypadków szczęśliwe. Pod koniec turnieju dało się jednak zauważyć, że niewiele gorsze od pierwszego jest czwarte. Jak do tego podchodził Zmarzlik? – Miałem małe wątpliwości co do wyboru pola na finał. Chciałem zrobić show z czwartego, ale pierwsza myśl była najlepsza, więc wziąłem pierwsze – tłumaczył.
Kilka godzin przed startem zawodów, nad Pragą przeszła niemała ulewa, przez którą konieczne było odwołanie kwalifikacji. W zamian odjechano jedynie sesję treningową. Jak wpłynęło to na stan toru już podczas turnieju? – Podobnie do treningu robiło się dopiero pod koniec zawodów. Myślałem, że będzie gorzej, bo była tutaj duża ulewa, ale szybko wyszło ostre słońce i potem było już całkiem dobrze.
Bartosz Zmarzlik wygrywając swoją 28. rundę Grand Prix w karierze, objął jednocześnie prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu. Nad drugim Bradym Kurtzem ma już osiem, a nad trzecim Jackiem Holderem jedenaście punktów przewagi. – Nie patrzę na to. Przede mną jeszcze długa droga i szykujemy się do następnych zawodów, bo dla mnie to po prostu kolejny dzień w pracy. Ciężko pracuję i robię w danym dniu wszystko co mogę. Czasem nie wychodzi – taki sport. W życiu też nam nie wszystko wychodzi i to jest zupełnie normalne. Czasem wszyscy szukamy sensacji, ale ja naprawdę zawsze daję z siebie wszystko. To nie jest łatwe przez dziewięć lat utrzymywać taki poziom w cyklu, więc cieszę się, że sobie z tym radzę – zakończył.
Marcin Rusewicz