Bartosz Zmarzlik po raz szósty w karierze sięgnął po tytuł mistrza Świata na żużlu. Polak potwierdził swoją dominację w cyklu FIM Speedway Grand Prix i dołączył do grona absolutnych legend tej dyscypliny – Tony’ego Rickardssona i Ivana Maugera.
– Jestem przeszczęśliwy, że mogę robić to na oczach moich synów. Pierwszy czy drugi tytuł smakuje inaczej niż trzeci, czwarty, piąty czy szósty, gdy masz rodzinę, żonę i dzieci. Antek już obserwuje, rozumie i to jest świetne uczucie – mówił po zawodach Zmarzlik.
Polski mistrz nie krył, że rodzinne wsparcie miało ogromne znaczenie w tym sezonie. – Kocham ich bardzo i chciałbym naprawdę robić fajne rzeczy na ich oczach, żeby byli dumni. To jest piękne i szczere, prawdziwe – podkreślił.
Szósty tytuł nie przyszedł łatwo. Zmarzlik przyznał, że końcówka cyklu była niezwykle wymagająca. – Czułem, że jestem w bardzo dobrej dyspozycji, ale w Grand Prix wszystko może się wydarzyć. W ostatnich tygodniach nie ma prawa na najmniejszy błąd. To ciężkie życie, bo z jednej strony chcesz się skupić na sporcie, a z drugiej na rodzinie – wyjaśnił żużlowiec.

Decydujący turniej wymagał od Polaka maksymalnej koncentracji. – Wiedziałem, że muszę przyjechać minimum za Bradym i taki był plan od samego początku. Wolałem kontrolować sytuację z tyłu niż ryzykować, że ktoś zamknie mnie na pierwszym łuku. To była świadoma taktyka – tłumaczył zapytany o wybór pola startowego w biegu finałowym.
Bartosz Zmarzlik wielokrotnie podkreślał, że kluczem do sukcesu była konsekwencja i chłodna głowa. – Nie analizuję, czy lepiej uciekać czy gonić. Jestem tu i teraz i w każdej kolejnej rundzie muszę robić wszystko co najlepsze. Jeśli coś nie idzie, wyciągam wnioski i staram się minimalizować błędy, pozostając konsekwentnym – powiedział.

Choć rywale wywierali ogromną presję, Polak nie pozwolił sobie na utratę koncentracji. – To duża sztuka wygrać z zawodnikiem, który wygrał pięć rund z rzędu i nie został mistrzem Świata. A ja mogę się cieszyć, że czwarty rok z rzędu kończę sezon ze złotym medalem – zaznaczył. Jakie kolejne cele? – Dalej o nich nie mówię. Cieszę się, że w tym wieku jestem w tym miejscu i chcę się ścigać, bo kocham jeździć – odpowiedział.
Zmarzlik zapytany został o to, czy szósty złoty medal był najtrudniejszym w jego karierze. – Na pewno trudny, ale czy łatwiejsze są inne? Żaden tytuł nie przychodzi łatwo, bez względu na przewagę punktową – podsumował.
Tomasz Kania