Piotr Pawlicki wrócił po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją w spotkaniu KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA z BAYERSYSTEM GKM-em Grudziądz. Częstochowianie ostatecznie przegrali aż 29:61, a Pawlicki do dorobku dołożył 5 punktów i bonus. Po meczu rozmawialiśmy z młodszym z braci Pawlickich.
- KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ przegrał w Grudziądzu aż 29:61.
- 5+1 – to dorobek wracającego po kontuzji Piotra Pawlickiego.
- Będzie trzeba pojechać na maksa – mówi o nadchodzącej fazie play-down zawodnik klubu z Częstochowy.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Kamil Szyszkowski (ekstraliga.pl): Z pewnością nie był to mecz, który będziecie chcieli zapamiętać. Wysoka przegrana w Grudziądzu. Co się stało z drużyną z Częstochowy?
Piotr Pawlicki (KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa): Gospodarze postawili bardzo wysoko poprzeczkę. Są mocni u siebie. My od początku nie dopasowaliśmy dobrze motocykli, stąd ten wynik. Każdy już zna swoje miejsce w tabeli, przez co trochę ciśnienie już zeszło. Najważniejsze przed nami. Ważne było, by te zawody zdrowo skończyć, pobawić się trochę żużlem. U mnie jednak trochę tej zabawy nie było, gdyż miałem półtora miesięczną przerwę od żużla. Trochę sztywno jechałem. Mam teraz czas, aby dobrze się przygotować na fazę play-down. Myślę, że wtedy swoją optymalną formę złapię.
To twój pierwszy mecz od momentu kontuzji, jak go ocenisz w swoim wykonaniu?
Patrząc na to, jaką kontuzję odniosłem i tak naprawdę musiałbym jeszcze pauzować, to i tak w miarę szybko udało mi się wrócić. Jest już coraz lepiej. Pierwsze koty za płoty po kontuzji. Myślę, że teraz ta jazda będzie luźniejsza i lepsza.

Kontuzja daje jeszcze o sobie znać?
Kontuzja była dosyć nieprzyjemna, bo dosyć mocno mi się te żebra i płuco uszkodziły. Myślę, że jeszcze trochę giętkości mi brakuję. Muszę się jeszcze trochę porozciągać i przygotować siłowo. Ta przerwa to sporo w dzisiejszym żużlu. Było widać, że jadę trochę ostrzegawczo, ale z końcówką zawodów czułem się coraz lepiej.
Zapytam cię o sytuację przed 14. wyścigiem. Przyznam, że z czymś takim spotkałem się pierwszy raz. Wyjaśnisz o co chodziło z tym ochraniaczem?
Zacząłem jeździć w tej kamizelce, która się pompuje. Kopiąc koleinę ona mi po prostu wybuchła, napompowała się, więc musiałem szybko rozpiąć kevlar i ściągnąć ochraniacz, przez co nie mogłem też dobrze sobie przygotować tego startu. Na szczęście udało mi się zdążyć. Najważniejsze, że udało mi się odjechać te zawody.
Pięć punktów i bonus to raczej jednak nie jest wynik, który cię zadowala.
Z wyniku nie jestem kompletnie zadowolony, tym bardziej, że drużyna przegrała. Mecz meczowi nie jest równy, a ja jadąc na zawody czułem lekki stres. Myślę, że każdy kolejny mecz będzie teraz już lepszy.
Wiele mówi się o tym, że po sezonie opuścisz klub z Częstochowy. Może więc zdradzisz jakieś swoje plany, czy jednak wolisz spokojnie dokończyć sezon?
Na razie skupiam się na dokończeniu sezonu. Sytuacja jest dość niepewna w tych drużynach, które rywalizują w play-down. Myślę, że nie ma się co spieszyć i spokojnie do tego podejść.
Kamil Szyszkowski