Get Well Toruń pokonał MRGARDEN GKM Grudziądz 49:41 i przedłużył tym samym swoje szanse na pozostanie w PGE Ekstralidze. Jacek Frątczak zrealizował zadanie Jacka Gajewskiego, którego zastąpił na stanowisku menedżera Get Well. Frątczak po meczu z grudziądzanami przyznał, że od początku miał zupełnie inny pomysł na prowadzenie zespołu niż Gajewski.
Poglądy dotyczące składów różniły obu menedżerów. Przykładem jest choćby forma Pawła Przedpełskiego. W czasach kiedy menedżerem Get Well był Jacek Gajewski, młody torunianin dzielił miejsce w składzie z Grzegorzem Walaskiem. Frątczak uważa, że to było błędne rozwiązanie. – Pawłowi należał się parasol bezpieczeństwa przez cały sezon. Fakt, że pojechał przeciwko grudziądzanom z numerem dziewiątym też o czymś świadczy. Cieszy mnie jego występ – mówił Frątczak. Przypomnijmy, że Przedpełski w niedzielnym derbowym spotkaniu zgromadził na swoim koncie siedem punktów i bonus.
Drugą kwestią, w której poglądy Frątczaka różniły się od jego poprzednika było ściągnięcie Jacka Holdera. – Jack to świetny zawodnik, który doskonale czuje sprzęt. Jak go zobaczyłem na pierwszym treningu, to byłem zszokowany, że nikt się nim nie interesował i nie próbował ściągnąć go do Torunia – mówił Jacek Frątczak. Zielonogórzanin wraz z działaczami Get Well dołożyli wszelkich starań, by młodszy z braci Holderów mógł jak najszybciej wystąpić w plastronie z aniołem na piersi. Ten odpłacił się im już w pierwszym spotkaniu w Lesznie, gdzie zdobył 13 punktów i 3 bonusy w sześciu startach. W niedzielnym spotkaniu przeciwko grudziądzanom Jack Holder dołożył natomiast dziesięć punktów i bonus. – Jack spłacił kredyt zaufania. Co prawda jeździł na świetnym sprzęcie przygotowanym przez mechaników Grega Hancocka, lecz i tak mecz wymagał od niego nie lada wysiłku – podkreślił Frątczak, który po spotkaniu z MRGARDEN GKM Grudziądz sporo mówił także o nawierzchni toruńskiej MotoAreny. Mimo, że były menedżer Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra spędził w Toruniu zaledwie miesiąc, nauczył się go niemal perfekcyjnie i swoje uwagi bacznie przekazywał swoim podopiecznym podczas niedzielnego meczu. – Toruński tor jest bardzo podatny na warunki atmosferyczne. Minimalna korekta związana z polewaniem go, przy braku słońca powoduje, że nawierzchnia bardzo szybko puchnie. Zazwyczaj było tak, że dobrze zaczynaliśmy mecz, ale kiepsko go kończyliśmy. Teraz było odwrotnie. To niewątpliwie efekt spasowania się z nawierzchnią – ocenił Frątczak.
Jakub Keller
Fot. Łukasz Trzeszczkowski