Janusz Ślączka: Niestety stres i nerwy były górą

  • M2E
  • Wywiad
14.04. 10:05
Janusz Ślączka: Niestety stres i nerwy były górą

Fot. Zuzanna Kloskowska

H. SKRZYDLEWSKA ORZEŁ Łódź odebrał bolesną lekcję od ABRAMCZYK POLONII Bydgoszcz, która w ramach inauguracji METALKAS 2. Ekstraligi na łódzkiej Moto Arenie była bezlitosna. Opiekun miejscowych, Janusz Ślączka tłumaczy powody tak wysokiej porażki.

  • Drużyna z Łodzi przegrała na inaugurację METALKAS 2. Ekstraligi 35:55.
  • Od początku nie szło nam, a dopiero w końcówce jakoś to zaczęło wyglądać – wyjaśnił trener Janusz Ślączka.
  • Szkoleniowiec przekazał, że Mikkel Andersen nie doznał urazów po wypadku w 10. biegu.
  • Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych

Z pewnością nieco inaczej wyobrażali sobie pierwszą kolejkę kibice w Łodzi. Wszak wiadomym było, że na obiekt przy ulicy 6 Sierpnia przyjedzie jeden z faworytów do wygrania METALKAS 2. Ekstraligi, lecz nikt nie przypuszczał tak jednostronnego widowiska. H. SKRZYDLEWSKA ORZEŁ wygrał tego dnia ledwie trzy biegi drużynowo. – Przygotowywaliśmy się jak najlepiej do spotkania, chcieliśmy wywalczyć jak najlepszy wynik, ale wydaje mi się, że nie wszyscy nasi zawodnicy wytrzymali nerwowo ciężar gatunkowy tej rywalizacji. Jak wiemy psychika jest bardzo ważna. Niektórzy chcieli pokazać się szczególnie w meczu przeciwko Bydgoszczy. Niestety stres i nerwy były górą – powiedział po meczu Janusz Ślączka.

Łodzianie tego dnia nie dość, że przegrywali większość startów to na dystansie stanowili tło dla gości. Jedynym promykiem nadziei w szeregach gospodarzy był Patryk Wojdyło, który szalał “pod płotem”. – Jeśli nie można się odpowiednio skoncentrować, to ciężko jest puścić odpowiednio szybko klamkę sprzęgła. Od początku nie szło nam, a dopiero w końcówce jakoś to zaczęło wyglądać. Nie ma co się tłumaczyć, ABRAMCZYK POLONIA Bydgoszcz była lepsza – rozpoczął trener H. SKRZYDLEWSKA ORŁA. – Wydaje mi się, że tego dnia nasi zawodnicy mieli za słabo ustawione silniki. Proponowałem, aby wzmocnili swoje jednostki. Sam mecz był już wieczorem, a co za tym idzie – było dość wilgotno. W ostatnich biegach, gdy już nie mieliśmy nic do stracenia, potestowaliśmy ustawienia na przyszłość i wyglądało to nieco lepiej – przyznał szkoleniowiec gospodarzy.

W 10. biegu doszło do paskudnie wyglądającego upadku Mikkela Andersena. Duńczyk na całe szczęście wstał o własnych siłach, a jak przekazał Janusz Ślączka, 17-latkowi według pierwszych diagnoz nie stało się nic, a całe zdarzenie zostawi po sobie jedynie siniaki czy ból pleców.

Grzegorz Adamczyk

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL