Rebus na torze lepiej rozwiązali gorzowianie

  • News
  • PGEE
18.04. 07:50
Rebus na torze lepiej rozwiązali gorzowianie

Na konferencji prasowej po spotkaniu II rundy PGE Ekstraligi Stal Gorzów – MRGARDEN GKM Grudziądz trener gości Robert Kempiński stwierdził, że chociaż jego podopieczni poradzili sobie w Gorzowie lepiej niż w sezonie 2015, to wynik go nie ucieszył. Z kolei jego vis a vis – Stanisław Chomski, przyznał, iż “niegorzowski” tor po opadach deszczu stanowił dla wszystkich zawodników swego rodzaju rebus do rozwiązania. Lepiej poradzili sobie z nim gospodarze. Materiał z konferencji Krzysztofa Frączka.

Robert Kempiński (trener MRGARDEN GKM Grudziądz)

– Od razu jak weszliśmy na tor, to zawodnicy znaleźli odpowiednie przełożenia, żeby wychodzić dobrze spod taśmy. Końcówkę zawodów mieliśmy trochę słabszą i zawodnicy poszli nie w tą stronę z ustawieniami. Gratuluję trenerowi, drużynie, kibicom Stali Gorzów. Może trochę lepiej poradziliśmy sobie niż rok temu, ale ten wynik i tak nie cieszy. Po tych ośmiu biegach myślałem, że przegramy 6-8 punktami, ale później zawodnicy z Gorzowa się rozpędzili. 

– Jeśli chodzi o Rujnera to nie jest on na tyle przygotowany, aby jeździć na bardzo przyczepnych torach. Wolimy żeby na razie jeździł w Grudziądzu. A gdzieniegdzie pojedzie na wyjazdy, z biegiem tygodni będzie z nim coraz lepiej. Mieliśmy sparingi i widziałem co się dzieje z niektórymi zawodnikami. “Poprzyklejałem” ich, że ci się nadają tu, ci się nadają tam… Jest taki skład, a nie inny. Decyzja o tym, że Tomasz Gollob ma nie jechać w Gorzowie była moja. Wiemy jak Tomek jeździ na wyjazdach, a u nas idzie mu bardzo dobrze.

Rafał Okoniewski (MRGARDEN GKM Grudziądz)

– Nie był to „gorzowski” tor. Szykowaliśmy się na bardziej przyczepny. Pogoda pokrzyżowała plany, trzeba było zbierać tę nawierzchnię, suszyć i ubijać. Z początku udawało nam się lepiej doregulować sprzęt. Wychodziliśmy ze startu i dowoziliśmy punkty, później było inaczej. Gospodarze znają te wszystkie ścieżki, mimo naszych wygranych startów, na trasie potrafili mijać, my tego nie czyniliśmy. Należy pogratulować gospodarzom, przede wszystkim za wynik i za przygotowanie toru. Gdyby było to gdzieś indziej to myślę, że pogoda by storpedowała to tak, że tych zawodów by nie było. Chylę czoła włodarzom klubu, trenerowi, toromistrzowi, że zrobili wszystko by te zawody się odbyły. Tor był ciężki, start był bardzo przyczepny, a trasa twarda i szykując motocykl na start, trzeba było go wzmocnić, a brakowało na trasie i odwrotnie. Tor był jak najbardziej do jazdy i do ścigania.

Stanisław Chomski (trener Stali Gorzów)

– Dla nas ważne są punkty. Wiemy jak przebiegał ubiegły sezon i to był szok dla wszystkich, nie tylko dla kibiców, ale i dla zawodników, którzy długo nie mogli otrząsnąć się z tego wszystkiego. Jak zmieniają się warunki torowe i trenuje się na torze jaki zamierza się zrobić na zawody, a aura krzyżuje szyki, to później jest trochę „gimnastyki”. Niemniej we wszystkim trzeba szukać pozytywów. Już rano wysłałem chłopakom smsy, że tor zrobimy i jedziemy po zwycięstwo. Taki był odzew i nie było cienia wątpliwości, że nie uda nam się tego przygotować. Dzięki operatywności całej kadry, która pracuje przy tym przedsięwzięciu, czyli Jarek Gała, który pracował przy torze ze swoją ekipą, nie mówiąc o Piotrku Paluchu, który ze swoim sztabem ludzi młodych, od siódmej rano zgarniał wodę i każdy coś robił po to, by można było oglądać widowisko. Wiedzieliśmy, że aura będzie sprzyjająca i przy tym sprzęcie jaki mamy, udało nam się przygotować tor. Wielu ośrodkom nie udałoby się przygotować tego toru. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale wiedziałem też, że będzie mały rebusik, bo tor był „niegorzowski”. Chciałem żeby zawodnicy musieli troszeczkę porozwiązywać takie „szarady” matematyczno-fizyczne jak przygotować sobie sprzęt. Niektórzy zawodnicy nie do końca zdali egzamin.  Myślę tu o Michaelu Jepsenie Jensenie. Nie robiłem żadnych zmian w pierwszych trzech seriach, choć wynik był cały czas na styku i nie to, że lekceważyłem przeciwnika, ale chciałem zbudować morale zawodników, tych co zawodzili. Myślę tu o Mateju Zagarze i o Michaelu Jepsenie Jensenie. Chciałem dać im szansę i wykorzystał to Matej Zagar. Niemniej boli mnie te zero Adriana Cyfera, który razem z Bartoszem Zmarzlikiem dobrze ciągnęli ten wynik.

– Chcemy być zespołem, ale jest ciężko, ponieważ to są indywidualności, siedem firm, które muszą współpracować ze sobą na torze na wspólny i indywidualny wynik. Nie masz punktów, nie masz pieniędzy, taki to jest sport. Tym się różni od innych dyscyplin sportowych, że tutaj jest system zero-jedynkowy. Te wszystkie aspekty trzeba wziąć pod uwagę i tak zarządzać zespołem, by to przyniosło globalne efekty. Na razie idziemy małymi kroczkami do przodu i nie zachłystujemy się tym, bo Grudziądz nie wygrał z Tarnowem przez przypadek. Grudziądz nie jest tylko mocny u siebie, ale też potrafi namieszać na wyjazdach. Przestrzegałem przed huraoptymizmem przed tym meczem. Lekcja, którą beniaminek odrabia w pierwszym sezonie przyniosła efekty w postaci wyników, które osiągają. Nie będę chwalił zawodników, ale musieli się napocić, żeby wyprzedzać na dystansie, a to było widowiskiem dla tych co przyszli oglądać i warto przychodzić, bo w sporcie nie ma rzeczy pewnych.

Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów)

– Lubię się wszędzie ścigać. Niezależnie od tego, czy zdobywa się dużą ilość punktów. To nie jest tak, że  jak się pojedzie gdzieś słabo, to nie lubi się tam ścigać. Jest to kwestia dopasowania, wszędzie są dwa łuki, dwie proste… Kocham to robić i wynik zależny jest od dopasowania czy też od dyspozycji w danym dniu. Każdy tor sprawia mi frajdę. Każdy mecz ma swoje plusy i minusy. Mam parę wniosków do wyciągnięcia i będę się starał poprawić parę rzeczy. Jechałem na innych motocyklach i ustawieniach niż zawsze w Gorzowie. Tor był dla każdego taki sam, więc trzeba było ciągle czegoś szukać.

Krzysztof Kasprzak (Stal Gorzów)

Po tych opadach tor był twardy jak w Grudziądzu i wiedziałem, że nie będzie to łatwy mecz. Peter Ljung i Antonio Lindbaeck to są dobrzy “startowcy”, „Buczek” na takich torach też bardzo dobrze jedzie. Obawiam się każdego meczu. Obecnie mamy wyrównany sprzęt, staż na żużlu tylko pomaga. Jeśli junior ma podobny silnik jak ty i wygra start, to już nic nie zrobisz, bo tak samo trzyma gaz.

Krzysztof Buczkowski (MRGARDEN GKM Grudziądz)

– Po nocnych i porannych opadach tor był dla wszystkich równy. Gospodarze dobrze się spasowali i te opady im nie przeszkodziły. Staraliśmy się utrzymywać tę sześciopunktową stratę i do dziesiątego biegu nam to wychodziło. Później, gdy jechaliśmy dla siebie optymalną ścieżką, to gospodarze jechali tą lepszą. Ciężko nam było w nią wycelować. Widać było, że Antonio Lindbaeck trochę się potem pogubił, ale ogólnie pojechał dobrze. Rafał Okoniewski odjechał świetne zawody, a myślę, że reszta do poprawki, ale cóż, taki jest żużel.

– Mieliśmy dużo biegowych remisów, co pozwalało nam trzymać małą stratę do Gorzowa. Później gospodarze nam odjechali. Trzydzieści cztery punkty to nie jest zadowalający wynik, jest to najmniejszy wymiar kary wykonanej przez Gorzów. Ogólnie pojechałem słabo, dzisiaj nie trafiliśmy z przełożeniami. Starałem się urywać gospodarzom punkty, raz się udawało, a raz nie. Na takim poziomie jest bardzo ciężko. Jeżeli nie wygrywa się startów, to ciężko potem o jakieś mijanki. Trzeba jechać dalej i nie załamywać rąk. Mamy cały sezon przed sobą i mam nadzieję, że będzie owocniejszy niż poprzedni. Wyciągniemy wnioski z tej przegranej i później będzie lepiej.

Tekst: Krzysztof Frączek
Zdjęcie: Marcin Karczewski

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL