BETARD SPARTA, po ciekawym meczu, pokonała INNPRO ROW 50:40 na torze w Rybniku. Wrocławianie zaczęli to spotkanie od mocnych uderzeń, jednak do 14. biegu nie mogli być pewni zwycięstwa w tym spotkaniu. Swoją cegiełkę do triumfu dołożył również Bartłomiej Kowalski, który w meczu zdobył 7 punktów z bonusem w 5 startach. Dla ekstraliga.pl opowiedział o wrażeniach z rybnickiego toru i swoim zdrowiu po upadku w biegu nr 14.
- Z moim zdrowiem wszystko jest w porządku – zapewniał Bartłomiej Kowalski.
- Wrocławianie umocnili się na 3. miejscu w tabeli PGE Ekstraligi.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Błażej Kowol (ekstraliga.pl): Wygrywacie to spotkanie 50:40, jednak ten mecz miał dość nietypowy przebieg – do 5. biegu wszystko układało się dobrze, a później już chyba niekoniecznie.
Bartłomiej Kowalski (BETARD SPARTA Wrocław): To prawda. Rybniczanie jechali w końcu na własnym torze, więc w końcu byli w stanie odnaleźć odpowiednie ustawienia. Widać było, że coś tam zagrało, bo ich rezerwy taktyczne też dały dobry efekt. Dobrze z naszego punktu widzenia, że mieliśmy solidną zaliczkę, którą ostatecznie udało nam się utrzymać.
W 14. biegu zapoznałeś się z torem. Jak się czujesz?
Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Solidny wypoczynek i wszystko będzie dobrze.

To powiedz w takim razie, co wydarzyło się w tym biegu? Wydawało się, że jesteś nieco szybszy, jednak Nicki Pedersen, jadący przed tobą, mocno wykantował motocykl i nie udało ci się już odpowiednio wyhamować motocykla.
Tak, dokładnie tak było. Najpierw zrobiłem błąd na pierwszym łuku i Nicki był w stanie wjechać przede mnie. Czułem później, że jestem jednak o wiele szybszy od niego i kombinowałem, która ścieżka da mi optymalną prędkość na wyprzedzanie. Nicki jednak, jak to on, mocno wyhamowywał i raz zrobił to na tyle mocno, że zapoznałem się z torem. Tak to już bywa.
W pierwszych 3 biegach zdobyłeś całą swoją zdobycz punktową, następnie przypałętało się 0 i wykluczenie. Czy to właśnie kwestia zmieniającego się na przestrzeni meczu toru?
Miałem niestety dość długą przerwę, która wybiła mnie z rytmu. Nie odnalazłem odpowiednich ustawień, a na dodatek wylądowałem na kiepskim czwartym polu. W 14. biegu o punkty było blisko, ale niestety skończyło się, jak się skończyło.
Po 5. biegach prowadziliście 22:8, mając na koncie trzy podwójne zwycięstwa, lecz kolejne udało wam się odnieść dopiero w 15. biegu. Z czego to wynikało?
O, to ciekawe spostrzeżenie, nie byłem tego świadomy. Warunki na pewno było niecodzienne. Naprawdę było ślisko na tym torze, niemal jak jazda po lodowisku. Było niezwykle twardo i być może to wpłynęło na fakt, że zaczęli nas gospodarze gonić.

Czy z Rybnika wyjeżdżacie finalnie zadowoleni? Z jednej strony oczywiście dopisujecie 2 punkty do tabeli, jednak gospodarze w drugiej części zawodów spisywali się po prostu lepiej.
To prawda, jest drobny niedosyt, mogło być lepiej. Nie będziemy jednak szczególnie nad tym rozpamiętywać, bo i warunki były niecodzienne. Naprawdę trudno się jeździło.
Przed wami starcie z KRONO-PLAST WŁÓKNIARZEM Częstochowa. Jak będziesz się przygotowywał do tego meczu?
Przede mną starcia zarówno w Szwecji, jak i Danii. Być może uda się też odbyć jakiś trening, więc szykuje się pracowity weekend dla mnie.
Na tym torze ma okazję jeździć również twój brat, Radosław, który jest żużlowcem zespołu z Rybnika. Czy próbowałeś coś od niego wyciągnąć na ten temat?
Oczywiście, rozmawiamy ze sobą na co dzień, ale nie chce wrzucać go na minę – trudno przecież o podpowiedzi, gdy jeździmy na zupełnie innych ustawieniach i innym sprzęcie. On jest też na etapie nauki tego rzemiosła, więc trudno o jednoznaczne wnioski.