ROW Rybnik w sezonie 2017 chce walczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie w PGE Ekstralidze. Z prezesem rybnickiego klubu Krzysztofem Mrozkiem rozmawiał Michał Kaczmarek. Między innymi o planach na zbliżający się sezon, sile rybnickiej idei oraz wadach i zaletach wieloletnich kontraktów.
Zaczynamy sezon 2017. Czy wiąże pan z nim jakieś szczególne nadzieje?
– Nie mam nadziei, realnie patrzę na świat, realnie patrzę na ten sport. W tamtym sezonie zapowiadałem, że realne dla nas będzie bezpieczne szóste miejsce i tak też się stało. Widząc jakim składem dysponujemy, wiem, że będziemy walczyć o to, by wejść do najlepszej czwórki. Grigorij Laguta to lider z prawdziwego zdarzenia. Mamy objawienie sezonu w postaci Maxa Fricke, nieobliczalnego Fredrika Lindgrena i solidnych polskich seniorów. Do tego młodzież, która będzie punktować na bardzo wysokim poziomie. To będzie zespół, a nie zbiór indywidualności. Zależy mi również, by ten zespół pojechał widowiskowo, ale również bez kontuzji, by kibice, którzy przychodzą na stadion mogli zobaczyć fascynujące wyścigi, w końcu to dla nich zawodnicy wyjeżdżają na tor.
Wieloletnie kontakty w dyscyplinie żużlowej nigdy nie były popularne. Najczęściej podpisywane są z zawodnikami kontakty na jeden rok. Fricke podpisał 2-letni kontakt, Allen na 3 lata. Skąd ta zmiana polityki transferowej w Rybniku?
– Czasy w żużlu bardzo się zmieniły, powiedziałbym, że nawet diametralnie. Czasem jest tak, że długoterminowy kontrakt pomaga. Można znaleźć „perełkę” i cieszyć się nią na długie lata, ale równie dobrze może to zaszkodzić. Na pewno dużą zaletą dłuższych kontraktów jest to, że – mimo tego, że przepisy z roku na rok są zupełnie inne – umowa obowiązuje według regulaminu, który obowiązywał w dniu podpisania kontaktu. Chcemy kontynuować tą politykę w Rybniku.
Kiedy pierwsze treningi ? Czy wszyscy zawodnicy będą dostępni na przedsezonowych sparingach?
– Jeśli pogoda nam pozwoli, to pierwszy trening odbędzie się 15 marca na torze w Rybniku. 1 kwietnia jedziemy do Leszna, dzień później rewanż na naszym domowym torze. Wszyscy zawodnicy będą dostępni na każdym meczu towarzyskim. Wyjątkiem jest Lindgren, który nie pojedzie w meczu z Lesznem. Dostał zgodę na uczestnictwo w turnieju pożegnalnym Petera Karlssona.
Mirosław Korbel, Antoni i Eugeniusz Skupień, Roman Chromik, wcześniej Adam Pawliczek. Skąd wzięła się idea, by stawiać na swoich ludzi?
– Zależy mi, by w Rybniku było jak najwięcej rybniczan. Tak byśmy szli siłą wspólnoty, rybnickiej idei cały czas do przodu. Wiem, że wtedy będzie „team job” i „team spirit”. Ludzie „wychowani” w rybnickim klubie mogą dać z siebie dużo więcej niż ludzie z zewnątrz. Moim marzeniem jest, by to samo stało się ze składem Rybnika, by był złożony z jak największej ilości wychowanków.
Najlepsze widowiska przy G72 oglądaliśmy w meczach w Wrocławiem i Lesznem. Co więcej, oba mecze ROW Rybnik wygrał wysoko. Czy w tym roku możemy spodziewać się podobnego przygotowania toru?
– Przygotowanie toru to jedno, a pogoda to drugie. W tych meczach faktycznie wszystko udało nam się w stu procentach, ale są takie mecze jak np. z Toruniem i Gorzowem, gdzie tor był przygotowany idealnie, a parę godzin przed meczem przeszła ulewa i tor zamiast być naszym atutem, stał się atutem gości. Na pewno nasz tor będzie torem idealnym do walki, chcemy, aby w każdym wyścigu było jak najwięcej emocji.
W poprzednim sezonie dało się wyczuć dobrą atmosferę w parkingu. Czy po transferach Musielaka i Lindgrena będzie równie dobra?
– Oczywiście! Nad atmosferą nie pracuje się z dnia na dzień, nad tym pracuje się latami. Atmosferę oczywiście tworzą zawodnicy, ludzie pracujący w klubie, kibice. Myślę, że zatrudnienie Tobiasza Musielaka i Fredrika Lindgrena nie popsuje atmosfery, a wręcz przeciwnie, może być tylko lepiej.
Rozmawiał: Michał Kaczmarek
Fot. Arkadiusz Siwek
