Mads Hansen po zwycięstwie w Gorzowie mówił o ogromnej presji, trudnym powrocie po kontuzji i radości z utrzymania w PGE Ekstralidze. Duńczyk podkreślał rolę liderów drużyny, którzy poprowadzili KRONO-PLAST WŁÓKNIARZA do kluczowego zwycięstwa.
- KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa pokonał w dwumeczu GEZET STAL Gorzów 95:85 i utrzymał się w PGE Ekstralidze
- Był to drugi mecz Duńczyka po półtora miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją.
- Nauczyłem się lepiej radzić sobie w miejscach z luźną nawierzchnią – przyznał Hansen.
- Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych
Mikołaj Lemieszek (ekstraliga.pl): Wygrywacie dwumecz z GEZET STALĄ Gorzów w fazie play-down i utrzymujecie się w PGE Ekstralidze. Jak się czujesz?
Mads Hansen (KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa): Wiadomo, czuliśmy dużą presję, bo utrzymanie się w lidze było dla nas bardzo ważne. Myślę, że poradziliśmy sobie dobrze. Popełniliśmy kilka drobnych błędów na początku, ale później poukładaliśmy wszystko i bardzo miło było odnieść zwycięstwo.
Czy tor okazał się trudniejszy, niż się spodziewałeś?
Nie, tor był naprawdę fajny. Oczywiście pojawiają się linie z luźną nawierzchnią, ale warunki były dobre i ściganie na wysokim poziomie. Możemy być zadowoleni z toru.

Czy w trakcie meczu wprowadzałeś wiele zmian w ustawieniach motocykla?
Tylko drobne. Tutaj tor trochę odbiera moc silnikowi, więc trzeba mieć odpowiednie ustawienie, żeby dobrze pojechać. Zrobiliśmy kilka małych zmian i to działało.
Wróciłeś po kontuzji. Jak się czułeś podczas meczów w fazie play-down?
Wszystko jest w porządku. Oczywiście początek był trudny, bo musiałem wrócić do formy. Nie ścigałem się przez półtora miesiąca, ale po takiej przerwie było super pokazać, że nadal mogę rywalizować na wysokim poziomie. Na szczęście nic mnie już nie boli.
Wielu ludzi uważało, że sześciopunktowa przewaga, którą wypracowaliście na torze domowym, to zbyt mało, żeby czuć się bezpiecznie w Gorzowie.
Tak, zgadzam się. My też liczyliśmy na wyższe zwycięstwo u siebie. Ale jadąc tutaj, wymazaliśmy z pamięci tamto spotkanie i skupialiśmy się na rewanżu. Początek meczu był wyrównany, ale ciężko pracowaliśmy i ostatecznie wygraliśmy. Wygląda na to że wielu ludzi się myliło. (śmiech)

Jakie masz plany na najbliższe tygodnie i miesiące?
Przed nami jeszcze faza play-off w Szwecji i Danii, więc będziemy kontynuować jazdę i testować różne rzeczy przed końcem sezonu. Wciąż mamy sporo pracy.
Jakie wnioski wyciągasz z tego meczu i tego toru?
Nauczyłem się lepiej radzić sobie w miejscach z luźną nawierzchnią – to nie jest mój najmocniejszy punkt. Do tego doszła ogromna presja, ale dobrze jest uczyć się jeździć w takich warunkach. Dzięki temu będę lepszy.
Trzej liderzy zespołu spisali się świetnie – Jason Doyle zdobył 15 punktów, Piotr Pawlicki 13 i bonus, Kacper Woryna dorzucił 9 „oczek”. Czy to ich kapitalna dyspozycja przesądziła o wyniku?
Oczywiście, wykonali fantastyczną pracę. Gdyby nie oni, mecz mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Dobrze, że mieliśmy ich w drużynie. Jesteśmy po prostu szczęśliwi.
Mikołaj Lemieszek