W barażu Drużynowego Pucharu Świata w Lesznie wystąpił reprezentant USA Gino Manzares. Chłopak z Kalifornii, którego miłość do żużla jest tak duża, że jest w stanie przewrócić swoje życie do góry nogami i poświecić się tylko tej dyscyplinie sportu, a największym marzeniem jest występ w PGE Ekstralidze.
Historia kariery Amerykanina pełna jest nieoczekiwanych zwrotów akcji. W 2013 roku mogliśmy go obserwować u boku Grega Hanckocka w DPŚ. Rok później spróbował swoich sił w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów – niestety – z marnym skutkiem (18. miejsce). Żeby zdobyć pieniądze na żużel urodzony w Anaheim zawodnik zaczął walczyć w MMA. Podczas jednego z treningów doznał kontuzji głowy, która mogła skończyć się tragicznie.
– Podczas treningu MMA dostałem kolanem w głowę, gdy leżałem. To było bardzo nieczyste zagranie. Spędziłem kilka tygodni w szpitalu, a powrót do zdrowia zajął mi pół roku. Kiedy dostałem pozwolenie od lekarzy, to od razu wskoczyłem na motocykl – powiedział w rozmowie dla speedwayekstraliga.pl Gino Manzares.
Zawodnik zdaje sobie sprawę, że jeśli chce coś osiągnąć w żużlu, to musi porzucić wygodne życie w Kalifornii i przenieść się do Europy. – Chcę rzucić walki w MMA i poświęcić się speedwayowi w 100 procentach. Teraz walczę w klatce tylko dlatego, że nie mam miejsca w żadnym zespole. Jeśli uda mi się podpisać kontrakt w Polsce, Danii lub Szwecji – to zamieszkam w Europie. Kontaktowałem się z wieloma klubami, ale większość boi się jak będę sobie radził po kontuzji. Mam nadzieję, że występ w DPŚ pomoże mi znaleźć klub – przyznał Amerykanin.
Najbardziej utytułowany z reprezentacji USA Greg Hancock postanowił nie występować w DPŚ. Decyzja ta wywołała sporo kontrowersji, jednak Manzares przyznaje, że zgadza się ze „Grinem”. – Szczerze mówiąc, to najwyższy czas dla nas żebyśmy wzięli odpowiedzialność na swoje barki. Greg ciągnął ten zespół sam przez wiele lat. Teraz czas na nas. Nie ma sensu narzekać, bo jeżeli chcemy coś osiągnąć to musimy to zrobić bez niego – stwierdził srebrny medalista indywidualnych mistrzostw Stanów Zjednoczonych juniorów z 2012 roku.
W piątkowe południe odbył się trening przed barażem i była to pierwsza okazja do zapoznania się z leszczyńskim owalem. – Ten tor jest zupełnie inny od tych, do których jestem przyzwyczajony w USA. Jak dzień do nocy. Moim marzeniem jest ścigać się na takim torze – zdradził Manzares. – Śledzę wyniki PGE Ekstraligi i kibicuję FOGO Unii Leszno. Nie mam możliwości obejrzenia zawodów na żywo, gdy jestem w USA, ale oglądam powtórki na youtube. Występ w meczu PGE Ekstraligi to byłoby spełnienie moich marzeń – zakończył 24-latek.
Łukasz Woziński
Fot. Marcin Karczewski