Marcin Nowak walnie przyczynił się do wygranej MRGARDEN GKM Grudziądz ze Stalą Gorzów. Po zawodach lider młodzieżowej formacji gospodarzy nie krył swojego zadowolenia – Super mecz. Nie po raz pierwszy pokazaliśmy, że jesteśmy bardzo silną drużyną. Twierdza Grudziądz jeszcze nie została zdobyta – powiedział wychowanek FOGO Unii Leszno, który – mimo słabszego początku – niedzielne spotkanie może zaliczyć do udanych. W parze z Artemem Lagutą dwukrotnie przywoził za swoimi plecami zawodników gorzowskiej Stali. – Bardzo żałuję biegu juniorskiego, bo podniosło mnie na starcie. Po pierwszym biegu zmieniliśmy “setupy” i cieszę się, że w końcu znalazłem optymalne ustawienia. Myślę, że już będzie tylko lepiej.
Grudziądzanie do meczu podeszli z pokorą. Przed spotkaniem minimalne zwycięstwo braliby w ciemno. Okazało się jednak, że goście mieli tak duże problemy ze spasowaniem się z nawierzchnią, że pojawiła się realna szansa na zdobycie punktu bonusowego. Zawodnicy MRGARDEN GKM Grudziądz w parkingu byli świadomi sytuacji. – Cały czas myśleliśmy o tym bonusie, chociaż na początku był plan, żeby jak najwięcej odjechać Stali. W trakcie meczu okazało się, że mamy szansę na bonus, więc staraliśmy się go zdobyć, jednak nie udało się. Najważniejsze jednak, że mecz jest dla nas – dodał Marcin Nowak.
W ostatnich tygodniach Marcin Nowak prezentuje się bardzo dobrze, zarówno w rozgrywkach PGE Ekstraligi, jak i w zawodach indywidualnych. Jak przyznaje zawodnik, kluczem do sukcesu jest dobre przygotowanie sprzętu. – Po początku sezonu musiałem trochę popoprawiać silniki razem z panem Ryszardem Kowalskim. Bardzo dziękuję mu za to, że przygotowuje mi tak szybki sprzęt, bo to w głównej mierze jego zasługa.
1 lipca na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie odbędzie się Finał Indywidualnych Mistrzostw Polski. Marcin Nowak będzie w tych zawodach pierwszym rezerwowym, jednak ze względu na przedłużającą się nieobecność na torach Jarosława Hampela ma szansę wystąpić na swoim domowym owalu jako pełnoprawny uczestnik. Nie stawia sobie jednak przed tymi zawodami szczególnych wymagań. – Ja nic nie muszę. Tak samo sobie mówiłem przed półfinałem w Krośnie i udało się awansować na rezerwę. Pojadę być może za Jarka, ale bez presji.
Kamil Rychlicki
Fot. Marcin Szarejko