Drużyna z Częstochowy w sezonie 2017 dość niespodziewanie zajęła piąte miejsce w tabeli najlepszej żużlowej ligi świata. Prezes Michał Świącik uważa, że w nowym sezonie udały mu się transfery i marzy już o rozpoczęciu rozgrywek, ale nie wywiera na zawodnikach presji w postaci konieczności awansu do play – off. Rozmawiała z nim Agnieszka Zimnoch.
– W zeszłym sezonie został pan nazwany przez media “królem polowania” w kontekście okresu transferowego. Jak ocenia pan tegoroczne “polowanie”, czy jest zadowolenie z efektów okienka transferowego?
– Uważam ten okres transferowy za udany – mówi w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl Michał Świącik. – Rzadkością w dobie mediów jest to, że w zasadzie do samego końca udało mi się utrzymać w tajemnicy transfer Fredrika Lindgrena. Do samego końca wodziłem za nos dziennikarzy, trzymając ich w niepewności i udało się. Po podpisaniu kontraktu sam Fredrik Lindgren, chwalił profesjonalizm i sposób w jaki przebiegały rozmowy. Na to co mogliśmy zrobić, zrobiliśmy maksimum. Proszę pamiętać o tym, jaką niemiłą niespodziankę sprawił Rune Holta, nie dotrzymując pewnych umów. Po jego kombinacjach, powiedziałem do wiceprezesów, że wolałbym podpisać umowę z kimś o wiele słabszym, niż rozmawiać znów na ten temat z Rune. Tu po prostu chodzi o honor i zaufanie. Aczkolwiek szkoda, bo lubię Runego. Reasumując, bardzo wierzę w naszą drużynę na 2018.
– Mówiąc o transferach, nie sposób nie wspomnieć o transferze Adriana Miedzińskiego, który wzbudził wiele kontrowersji. Jakie jest pana spojrzenie na tego zawodnika?
– Adrian to przede wszystkim bardzo fajny człowiek i solidny zawodnik. Podczas rozmów przed podpisaniem kontraktu, zaskoczył mnie pozytywnie tym, że spytał o juniorów – jaki będzie model drużyny. Czy jak któryś z seniorów nie będzie mógł jechać, czy wtedy użycza sprzętu juniorom, pomaga wygrać mecz. Dawno się nie spotkałem z zawodnikiem, który by zabiegał o taki zapis w kontrakcie. To super podejście. Wydaje mi się, że będzie godnym zastępstwem za Holtę, ponieważ w większości zawodów na naszym torze, nie zdarzało mu się mieć niższego wyniku niż dwucyfrowy. A jeśli chodzi o niechęć kibiców, należy sobie zadać pytanie: co on takiego zrobił częstochowskim kibicom? Nigdy nie wyraził się źle na temat Włókniarza. W zasadzie nie ma bezpośredniego powodu, dla którego nie mieliby go lubić. Myślę, że duży wpływ na takie postawy miało zaostrzenie się w ostatnich latach rywalizacji pomiędzy klubem z Torunia a Częstochową.
– A co jeśli chodzi o juniorów?
– Od kilku lat juniorzy to nasza główna inwestycja. Są czynione wszelkie ruchy, aby mieli oni jak najlepiej i mogli się rozwijać. A co do następnego sezonu, nie uważam wcale aby Michał Gruchalski miał być gorszy od Bartosza Smektały czy Maksyma Drabika, co już raz udowodnił podczas meczu ligowego we Wrocławiu. A teraz dodatkowo widać, że Michał nabrał wiatru w żagle, bo wcześniej czuł się jakby w w cieniu Oskara Polisa. Oprócz tego, pozostali juniorzy ciężko trenują nad swoją kondycją, co widać było na badaniach wydolnościowych, gdzie wypadli bardzo dobrze.
– Pozostając jeszcze przy temacie zawodników, wielu kibiców pytało, dlaczego na obozie w Szklarskiej Porębie nie pojawili się Fredrik Lindgren i Rafał Szombierski?
– Odpowiedź na to jest całkiem jasna. Lindgren nie brał udziału w tym obozie, ponieważ lepiej aby nie ryzykował jazdy na nartach po tak poważnym urazie kręgosłupa. Była to zarówno decyzja Fredrika, jak i trenera Cieślaka. Lepiej aby trenował tak jak robił to do tej pory, pod okiem rehabilitantów, w sposób rozsądny. A co do Rafała Szombierskiego – podpisał u nas tzw.”warszawkę”, jest to kontrakt niezobowiązujący żadnej ze stron. Rafał ma u nas jako tako kontrakt, który pozwala mu na treningi u nas, ale nie zobowiązuje go do udziału w obozie.
– Słuchając o tak zgranym, mocnym teamie, ciężko nie spytać o cele na 2018, jak pan to widzi w nadchodzącym sezonie?
– Podchodzę do tego trochę inaczej, nie chcę mówić o założeniach takich jak np. miejsce na pudle, czy tytuł Drużynowego Mistrza Polski. To jest sport, w PGE Ekstralidze startuje tylko osiem drużyn, więc oprócz tego, że jest to sport nieprzewidywalny, jest ciężko i ciasno w tabeli. Na pewno podstawowym celem, jest spokojne zapewnienie egzystencji w najwyższej lidze. Zawodnicy oczywiście w swoich ambicjach myślą o fazie play-off. Jednak ja nie chcę na nich wywierać presji. Play-offy traktuję jako taki drugi sezon, tzn. że jeśli awansujemy, wtedy dopiero zaczyna się od nowa planowanie i ustalanie sobie wyższych celów. Na razie najważniejsze to iść do przodu, starać się być jak najlepszym, a wyniki przyjdą wtedy same.
– Kibice niebawem będą mogli ujrzeć drużynę na prezentacji, która odbędzie się czwartego marca. Jakie są założenia i szczegóły tego wydarzenia?
– Prezentację poprowadzą Tomasz Lorek i Ireneusz Bieleninik. Atrakcją muzyczną będzie występ zespołu Video, który większość z nas zna przede wszystkim z przebojów radiowych. Oczywiście, chcemy aby oprawa tej imprezy była zrobiona bardzo dobrze, aby efekt był jak najlepszy dla kibiców, którzy zapamiętają tą prezentację jako wspaniałe wydarzenie. Liczymy, że uda nam się utrzymać frekwencję z poprzednich lat, a może nawet ją poprawić.
Rozmawiała:
Agnieszka Zimnoch
Fot. Kamil Woldański