Kolejny wychowanek leszczyńskiej FOGO Unii, w tym roku reprezentujący barwy rybnickiego ROW, Tobiasz Musielak opowiada o swoim przygotowaniu do sezonu, chęci rehabilitacji i różnicach między klubami. Wszystko w rozmowie z Michałem Kaczmarkiem.
Pewnie pojawiło się u ciebie dużo ofert zmiany barw klubowych po sezonie 2016. Co skłoniło cię do wybrania tej z Rybnika?
– Po pierwsze to sytuacja w Lesznie. Skład w tamtym sezonie był naprawdę szeroki, w tym roku doszedł jeszcze Janusz Kołodziej. Przy okazji miałem dobry kontakt z Damianem Balińskim. Dużo ciepłych słów powiedział mi na temat klubu z Rybnika. Byłem naprawdę szczęśliwy, kiedy okazało się, że razem będziemy jeździć w jednym klubie. Nie ukrywam, że rozmowy z prezesem Krzysztofem Mrozkiem były bardzo konkretne. W bardzo szybkim czasie kontrakt został dogadany.
Co myślisz o rybnickim torze? Miałeś okazję do jazdy na nim w poprzednich latach. Między innymi w ligowym spotkaniu z FOGO Unią Leszno.
– Tor jak najbardziej mi odpowiada. Jest trochę specyficzny. Kiedy przyjechałem tutaj z moim byłym klubem, mieliśmy straszne problemy z dopasowaniem. Kiedy już wydawało się w jednym biegu, że wszystko zaczyna grać, to Damian Baliński i Max Fricke nie dali mi żyć! Teraz to będzie mój domowy tor i będę miał dużo więcej czasu na dopasowanie się do niego i poznanie nowych “ścieżek”. Od tego w końcu są treningi.
Jak wrażenie po prezentacji? Byłeś zaskoczony przyjęciem publiczności?
– I to jak! Nie spodziewałem się tylu ludzi na trybunach. To było naprawdę miłe zaskoczenie. Było zupełnie inaczej niż w Lesznie. Tym bardziej, że w ostatnich latach klub nie organizował prezentacji dla kibiców.
Jak będzie wyglądać twoje zaplecze sprzętowe w tym roku?
– Biorąc pod uwagę to, że będę startował również w Szwecji przygotowałem po dwa motocykle na każdą ligę. Nie ma tu wielkiej zmiany w porównaniu do poprzedniego sezonu.
Sezon przygotowawczy pomału dobiega końca. Znasz bardzo dobrze Damiana Balińskiego. Czy ktoś jeszcze wywarł wrażenie na tobie swoją osobowością?
– Z Robertem Chmielem i Kacprem Woryną znam się bardzo dobrze z zawodów młodzieżowych. Z „Griszą” też miałem nie raz możliwość spotkań na meczach. Najbardziej chyba zaskoczył mnie Rafał Szombierski. Dusza towarzystwa! Jest bardzo otwartą osobą i również dzięki niemu atmosfera w naszym zespole jest tak dobra. W tamtym sezonie praktycznie nie jeżdżąc i nie trenując objechał mistrza świata. Boję się pomyśleć co będzie robił w tym roku.
Chyba sam nie jesteś zadowolony z poprzedniego roku. Jakie nadzieje wiążesz z tym sezonem?
– Na pewno wyciągnąłem odpowiednie wnioski. Zostawię je dla siebie, bo nie tylko mój sprzęt i forma miały wpływ na tak słaby sezon. Bardzo ambitnie podchodzę do tego sezonu. Chce być naprawdę mocnym punktem Rybnika w PGE Ekstralidze. Czuję się tutaj dużo pewniej niż to miało miejsce w Lesznie, gdzie nie miałem pewnego miejsca w składzie.
Michał Kaczmarek
Fot. Arkadiusz Siwek