Patryk Dudek: Na takich turniejach jest naprawdę dużo roboty

  • M2E
  • PGEE
  • Wywiad
18.05. 14:23
Patryk Dudek: Na takich turniejach jest naprawdę dużo roboty

Fot. Dawid Pojnar

Patryk Dudek powtórzył w sobotę swój wynik z 2019 roku i stanął na trzecim stopniu podium ORLEN OIL FIM SPEEDWAY GRAND PRIX OF POLAND. Jak przyznał, w sobotnim turnieju na jego korzyść mogło zadziałać między innymi doświadczenie zdobyte w cyklu w poprzednich latach.

  • Dudek przyznał, że jednodniowy tor na PGE Narodowym w Warszawie nie należał do najłatwiejszych.
  • Nie umiem się jednak w pełni z tego cieszyć, może jakbym wygrał to bym się cieszył – powiedział szczerze po turnieju zawodnik PRES GRUPA DEWELOPERSKA Torunia.
  • Obserwuj nasze oficjalne profile w mediach społecznościowych

Tomasz Kania (ekstraliga.pl): Patryk, jak ocenisz swój sobotni występ w Warszawie?

Patryk Dudek: Ogólnie jestem zadowolony, dziękuję chłopakom z teamu, zrobiliśmy wspólnie dobrą robotę. Moje samopoczucie jest chyba trochę inne niż w 2019 roku, kiedy też zająłem trzecie miejsce. W sobotę wyszło chyba moje doświadczenie z jazdy w mistrzostwach świata. Nie umiem się jednak w pełni z tego cieszyć, może jakbym wygrał to bym się cieszył, bo taki był plan przed zawodami, ale trzecie miejsce nie jest najgorsze.

Masz takie wrażenie, że ten turniej był sprawiedliwy? Finalnie na najwyższych stopniach podium stanęli zawodnicy, którzy najszybciej zapewnili sobie udział w finale turnieju.

Zawsze będą plusy i minusy, nigdy nie dogodzimy wszystkim. Dzięki nowej formule rozgrywek do finału awansował np. Dominik Kubera. Takie mamy reguły, trzeba się do tego dostosować, a to, że będziemy o tym gadać, to nic raczej nie zmieni.

Jak oceniasz tegoroczny tor? W tym roku mijanek praktycznie nie było, wyjście na zewnętrzną część toru wiązało się z ryzykiem i zawodnicy nie decydowali się na taki krok.

Ciężko mi ocenić całe widowisko, bo nie widziałem wszystkich biegów. Na pewno jednak bywały lepsze tory i myślę, że chyba dwa razy też startowałem, gdzie naprawdę ten tor pozwalał na więcej mijanek po trasie. W sobotę chyba trochę mogło tych mijanek zabraknąć. Z drugiej strony mamy dobrych zawodników, których ciężko minąć, nawet jeśli są dziury w które wjeżdżamy. Tor sam w sobie tor nie był łatwy, rozsypywał się. Było też dużo kolein, więc trzeba było uważać na kolegów. To jest krótki tor, wystarczy że pociągnie cię dwa metry na jakiejś koleinie, w łuku, i siedzisz w płocie. Tor z technicznej perspektywy nie był łatwy.

Jak ocenisz sam bieg finałowy i jego rozegranie?

Razem z Jackiem założyliśmy się na Brady’ego, ale potem z pokonaniem Jacka było ciężko, był dobrze spasowany ze startu, zdobył w rundzie zasadniczej 14 punktów. Pod koniec turnieju tor się otworzył, porobił się koleiny i ciężko było wyprzedzać. Miałem swój plan na ten bieg, ale Jack okazał się za szybki. Robiłem co mogłem, ale nie wyszło, może jeszcze kiedyś się uda.

Same pola startowe były chyba dość równe i nie dawały znaczącej przewagi?

Były dość równe, oprócz czwartego. Na takich torach robią się bardzo duże koleiny, więc cieszę się, że w sobotę sędzia nie przesuwał nas do taśmy, gdzie te koleiny były większe. Do samego startu też było dość ciężko się przygotować w półtorej minuty, jakie mieliśmy do dyspozycji. Ja w finale nie byłem zadowolony ze sposobu, w jaki przygotowałem sobie pole startowe, ale nie było na to wystarczająco dużo czasu.

Dominik mówił, że sporo zmieniał w trakcie turnieju w swoim sprzęcie, jak to u Ciebie wyglądało w sobotę?

Podobnie, ale nie aż tak dużo. Na takich turniejach, podobnie jak na meczach ligowych, jest naprawdę dużo roboty.

Tomasz Kania

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL