Stanisław Chomski o kulisach współpracy z Tomaszem Gollobem (wywiad)

  • News
  • PGEE
18.10. 10:35
Stanisław Chomski o kulisach współpracy z Tomaszem Gollobem (wywiad)

Szkoleniowiec Cash Broker Stali Gorzów Stanisław Chomski w wywiadzie dla speedwayekstraliga.pl wspomina współpracę z Tomaszem Gollobem i zdradza kulisy pracy z ikoną sportu żużlowego. Najbardziej utytułowany polski żużlowiec na torze był prawdziwym kapitanem, bez którego dziś Stal Gorzów nie znaczyłaby tak wiele.

Jakim zawodnikiem był Tomasz Gollob?

Nie chce powtarzać frazesów, że był to zawodnik nietuzinkowy, niepowtarzalny. Tomek był zawodnikiem, który w czasach gdy startował w Stali był monolitem, który wyznaczał pewne trendy i kierunki. Jego poziom nie pozwalał na to, by być tylko przeciętnym. Wszyscy, który nie potrafili się do tego dostosować, odpadali.

Jak trener wspomina Tomasza Golloba, gdy stawaliście po przeciwnej stronie barykady?

– Z Tomaszem Gollobem spotykałem się jako rywalem, gdy Tomek był zawodnikiem Polonii Bydgoszcz, a ja trenerem Stali Gorzów. Można powiedzieć, że Tomek bardzo szybko zaczął doganiać Piotra Śwista. Ta rywalizacja była dość spektakularna, to było widać nie tylko w ich oczach, ale także w rywalizacji teamów.

Miał również trener okazję współpracować z Tomkiem w kadrze. Jakim był kapitanem biało-czerwonych?

– To był następny etap, gdy przydzielono mi kadrę seniorów, by w 2005 roku w końcu zdobyć Puchar Świata. Pamiętam spotkanie w hotelu Olimpijskim we Wrocławiu, gdy zebrałem kandydatów do kadry i zapytałem się, jakie mają cele w tym sezonie i co chcą osiągnąć. Każdy zaczął wymieniać różne rzeczy, ale Tomek powiedział jedną sprawę: jeżeli nie będziemy jednością, to nic z tego nie wyjdzie. Animozje, jakie były wówczas pomiędzy zawodnikami poszły naprawdę w kąt, zawodnicy sobie pomagali. Upragniony tytuł DPŚ zdobyliśmy i nie chcę tu być nieskromny, gdyż to nie moja zasługa, a zawodników. W tamtych czasach, gdy konkurencja była piekielnie mocna, jeździły takie gwizdy jak Tony Rickardsson, Jason Crump, czy Leigh Adams to my we Wrocławiu ich zmiażdżyliśmy.

Kolejny etap to rok 2007, gdy po awansie miał Pan okazję pracować z Tomkiem w Stali Gorzów. Jakie były powody tego transferu do beniaminka Ekstraligi?

– Na zarządzie klubu byłem zapytany o to, by przedstawić ewentualnych kandydatów do beniaminka Ekstraligi. Powiedziałem jedno, że jeżeli mówimy o tym, że chcemy się utrzymać i w przyszłości bić się o medale, to musimy zbudować sobie filary. Padło nazwisko Tomka i było wielkie zdziwienie członków zarządu. Po rozmowach z prezesem Komarnickim i Tomkiem Gollobem ustaliliśmy, że się spotkamy. Sytuacja w Tarnowie wtedy była dość skomplikowana po odejściu prezesa Szczepana Bukowskiego.

Rozmowy z Gollobem o przejściu do Stali nie należały do najłatwiejszych?

– Rozmowy z Tomkiem były bardzo długie i konkretne. Prezes Komarnicki miał wizję budowy stadionu i organizowania cyklu SGP. Tomek zadeklarował swoją chęć, gdyż bardzo mu się ten pomysł spodobał. Został u nas i był naprawdę tym, który zrobił podwaliny tej Stali, która teraz jest. Bez niego tego co jest teraz by nie było. Może bez obecności Golloba w Stali w tym miejscu teraz nie byłby Bartek Zmarzlik. Organizując wtedy teamy skierowałem Gollobów na Bartka , innych zawodników na Holtę i Karlssona. Zmarzlikowie, a zwłaszcza Bartek są tacy, że chłoną wszystko. Ta współpraca – jak wiemy – trwa do dziś.

Gollob był takim zawodnikiem, że dobro całego zespołu było dla niego najważniejsze?

– Był jeden taki wyścig, że przed wyjazdem do biegu młodzieżowego odmówił posłuszeństwa motocykl Adrianowi Szewczykowskiemu. Kto podstawił motocykl? Tomek Gollob. Jeżeli coś mu nie grało, stawiał motocykl w warsztacie klubowym i Henryk Romański otwierał jak to się mówi w żargonie żużlowym „kapelusz” i razem z Tomkiem działali. Nie było żadnych tajemnic, gdyż Tomek uważał, że ten kto ma tajemnice jest słaby.

Czy doczekamy w przeszłości takiego zawodnika jak Gollob?

Każdy zawodnik jest przypisany do danej epoki. Epoka Tomka już nie wróci. Trzeba powiedzieć, że Gollob się zmienił. Z początków kariery pamiętam był bardzo nieufny, a przychodząc do Gorzowa się otworzył. Zależało mu nie tylko na byciu najlepiej punktującym zawodnikiem w drużynie, ale też by inni zawodnicy mogli korzystać. Przykładem jest Bartosz Zmarzlik, który wiele lekcji u niego pobierał i myślę, że do dziś się konsultuje. Ja się cieszę, że byłem tym trenerem, który pchnął tego Bartka na te tory.

Tomek nie zostałby IMŚ, gdyby nie przeszedł w 2007 roku do Gorzowa?

– Tomek mimo, że wszystko wiedział, ciągle szukał i szukał. Stworzyliśmy taki klimat, że Tomek się bardzo dobrze czuł w Gorzowie. Patrząc na specyfikę naszego toru, atmosferę i organizację, która mu bardzo pasowała. Spowodowało to, że osiągnął ten najwyższy sukces w swojej karierze, sięgając po tytuł Indywidualnego Mistrza Świata w barwach Stali Gorzów.

Piotr Kaczmarek
Fot. Zuzanna Kloskowska

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL