W meczu na szczycie 5. rundy PGE Ekstraligi FOGO Unia Leszno pokonała na własnym torze, forBET Włókniarz Częstochowa 53:37. Mecz był okazją dla Tobiasza Musielaka do powrotu na macierzysty tor i stadion, gdzie został ciepło przyjęty przez leszczyńską publiczność.
– To bardzo miłe. Fajnie, gdzieś tam słyszeć swoje imię i nazwisko także to jest pozytywne i dziękuje za to – podkreślił Tobiasz Musielak. Pomimo zdobycia 6 punktów wychowanek leszczyńskiego klubu nie był zbytnio zadowolony ze swojego występu. – Było kiepsko. Mogłem zrobić więcej. Byłem mijany na trasie, byłem słusznie wykluczony i ta “trójka” zamazała słabszy występ – stwierdził Musielak.
Zawodnik także odniósł się do kolizji z Piotrem Pawlickim do której w ferworze walki doszło w 5. biegu. Obaj zawodnicy przez dłuższą chwilę nie podnosili się z toru, ale wszystko skończyło się pomyślnie i oboje mogli kontynuować zawody. – Złapałem jakąś koleinkę i faktycznie pociągnęło mnie na wejściu i jak obudziłem się gdzie wylądowaliśmy, to się zdziwiłem, bo to dosyć daleko od punktu, w którym pociągnęło mnie. Myślałem, że ten łuk inaczej rozegra Leon Madsen i musiałem na szybko kombinować – wyznał Tobiasz Musielak.
Na zakończenie swoich startów Tobiasz Musielak zanotował jedyne biegowe zwycięstwo. W 14. biegu, który był powtarzany z powodu upadku Emila Sayfutdinova, reprezentant Lwów po ciekawym biegu pokonał Bartosza Smektałę. – Na luzie podszedłem do tego biegu i jak założyłem kask, to już wiedziałem co chcę zrobić i się udało. Nawet pierwsze podejście do biegu było niezłe, bo miałem nawet lepszą koleinę niż w powtórce i wyjechałem z Emilem Sayfutdinovem ze startu, a to jednak o czymś świadczy, że coś tam znaleźliśmy na ostatni wyścig fajnego i było całkiem spoko – stwierdził popularny “Tofik”.
Marcin Glapiak
Fot. Kamil Woldański
