KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa pewnie pokonał na własnym terenie INNPRO ROW Rybnik 51:39. Do zwycięstwa przyczynił się m.in. Kacper Woryna, który zdobył 10 punktów. W wywiadzie dla ekstraliga.pl kapitan gospodarzy podkreślił, iż cały czas pracuje, aby osiągać jeszcze lepsze rezultaty.
- Choć Woryna wywalczył swój najlepszy wynik w sezonie, przyznawał, że odczuwał trudności podczas jazdy w ostatnim spotkaniu z rybnicką drużyną.
- Niespełna 29-latek miał szansę zgromadzenia większej liczby punktów. Jednak w 15. gonitwie został minięty Maksyma Drabika.
- Na pewno jeszcze potrenujemy i poszukamy czegoś, co sprawi, że będziemy szybsi. Na pewno nie będziemy leżeć na kanapie – powiedział o przygotowaniach do następnej batalii ze STELMET FALUBAZEM Zielona Góra.
- Obserwuj PGE Ekstraligę w mediach społecznościowych
Norbert Giżyński (ekstraliga.pl): Stworzyliście fajne widowisko, wygrywając z INNPRO ROW-em Rybnik 51:39. Jak to spotkanie wyglądało z twojego punktu widzenia?
Kacper Woryna (KRONO-PLAST WŁÓKNIARZ Częstochowa): Z mojego punktu widzenia były to ciężkie zawody, panowała mocno „nieżużlowa” pogoda. Często niuanse i detale mocno decydują, czy jest się szybkim na trasie lub też nie. Ciężko o to tym bardziej na twardym torze. Po prostu, trudne zawody…
Twierdzisz, że były to dla ciebie ciężkie zawody, jednakże zaliczyłeś swój najlepszy występ w tegorocznej edycji PGE Ekstraligi.
Tak. Wraz z kolegami cały czas trenujemy, szukamy różnych ustawień, próbujemy być coraz szybszymi żużlowcami i już mamy efekty.
Odczuwałeś specjalną motywację, startując przeciwko drużynie, w której się wychowywałeś?
Nie (uśmiech).
W 15. biegu przez pewien czas jechałeś na drugiej pozycji, ale w na trzecim okrążeniu wyprzedził cię Maksym Drabik. Co się wtedy stało? Maksym okazał się za szybki, czy może ty po prostu obrałeś zły tor jazdy?
Tak jak powiedziałem, w niedzielę w Częstochowie mieliśmy taką pogodę, że trzeba było być mocno czujnym. Niuanse i detale, o których już wspomniałem, decydują, czy motor chce się napędzać. Przyznam, że nie do końca czułem się szybki w ostatnim wyścigu. Wydawało mi się, że jeśli nie będę „przeszkadzał” motocyklowi, to bez problemu ten dojedzie. Jednak kiedy mnie przeciwnik wyprzedzał, odjechałem dość mocno od krawężnika, jadąc trochę łagodniej. Przy kredzie na jednym z łuków zrobiła się dodatkowo tzw. „tareczka”, która spowodowała, że popełniłem błąd i straciłem całą prędkość. I szkoda, że akurat na tamtym łuku, o którym mówiłem, ten atak został przeprowadzony (śmiech). W każdym razie był to mój błąd.
Teraz dłuższa przerwa od rozgrywek PGE Ekstraligi. Jak ją spędzicie w kontekście przygotowań do meczu ze STELMET FALUBAZEM Zielona Góra, do którego dojdzie 25 maja?
Do tego meczu pozostało jeszcze trochę czasu. Po drodze będę miał występy w lidze szwedzkiej, tak więc kontakt z motocyklem zostanie zachowany. Na pewno jeszcze potrenujemy i poszukamy czegoś, co sprawi, że będziemy czuć się komfortowo i szybsi. Zapewniam, że nie będziemy leżeć na kanapie (śmiech).
Norbert Giżyński