Cash Broker Stal Gorzów zremisowała 45:45 z Betard Spartą Wrocław i to drużyna prowadzona przez Rafała Dobruckiego pojedzie w finale PGE Ekstraligi. Stal po 11. biegu (39:27) zdaniem zdecydowanej większości miała już awans w kieszeni i mało kto zakładał takie emocje w ostatnich gonitwach. Jednym z bohaterów wrocławian w tym meczu był Szymon Woźniak, który na swoim koncie zapisał 10 punktów.
– W tym dwumeczu było sporo zwrotów akcji. Były sukcesy i porażki jednej i drugiej drużyny. U mnie trochę pechowo. We Wrocławiu zepsuty motor w pierwszym biegu i później trudno było mi się z drugą maszyną dogadać. W Gorzowie w drugim biegu defekt silnika, który zdarzył mi się w tak ważnym momencie sezonu chyba po raz drugi w karierze. Ten mistrzowski silnik z Gorzowa musiałem odstawić na bok, ale na szczęście ten drugi również okazał się skuteczny – powiedział po meczu Szymon Woźniak.
Gdy po 11 wyścigach zawodnicy Cash Broker Stali Gorzów prowadzili 12 punktami (39:27), mało kto zakładał inny scenariusz, jak awans Stali do finału. Co stało się w parkingu po stronie Sparty, że podopieczny Rafała Dobruckiego koncertowo rozegrali ostatnie cztery biegi? – Nie działo się nic szczególnego. Analizowaliśmy co działo się na torze i w którą stronę iść z ustawieniami. Trener Dobrucki fajnie rozegrał te rezerwy taktyczne. W naszych boksach nie działo się nic szczególnego, każdy wiedział, jaką pracę ma do zrobienia. Wykorzystaliśmy słabszy moment rywala. Jestem szczęśliwy, że w tym kluczowym momencie dwumeczy mogłem dorzucić dla drużyny kilka cennych punktów – skomentował Woźniak.
Nawet najlepszy dyrygent nie zagra koncertowo, gdy nie będzie miał do tego wykonawców. Betard Spartę Wrocław do finału PGE Ekstraligi w zasadzie poprowadziło trzech zawodników, którzy podołali presji w biegach nominowanych. – Dawaliśmy trenerowi szansę takiego korzystnego taktycznego rozegrania tego meczu. Powiedziałby, że nasz trenerem miał „nerwy ze Stali”, choć to może nie brzmi za dobrze w Gorzowie (śmiech). Wytrzymał presje, zostawił Tajskiego na decydujące biegi, a my mu tylko w tym pomogliśmy – dodał Woźniak.
Aktualny Indywidualny Mistrz Polski skomentował również atmosferę panującą podczas półfinałowego starcia w Gorzowie i przygotowanie nawierzchni na Jancarzu. – Słyszałem dużo okrzyków od gorzowskich kibiców. Były przychylne, jak i te mniej nieprzychylne. Ja to rozumiem, to są emocje. Trochę mi się dostało gwizdów, ale nie wiem za co. Dostałem też trochę braw i tym, który bili brawo serdecznie dziękuję. Myślę, że kibice zobaczyli fantastyczne widowisko i nikt nie żałuje pieniędzy wydanych na bilet. Gospodarze przygotowali fantastyczny tor pod widowisko. Było wiele linii do ścigania i chwała im za to. Ten tor to był taki na, którym życzyłbym sobie jeździć zawsze i wszędzie do końca kariery – zakończył Szymon Woźniak.
Piotr Kaczmarek
Fot. Łukasz Trzeszczkowski