– Pamiętam do dziś to uczucie – po ostatnim biegu, pierwszy raz w życiu, odjęło mi dech i na chwilę musiałem uklęknąć, żeby dalej oddychać – powiedział Krzysztof Kasprzak o złotym medalu Drużynowego Pucharu Świata w 2007 roku. O występach w kadrze Polski, historii z pożyczeniem motocykla Tomaszowi Gollobowi, ekspert CANAL+ opowiedział w rozmowie dla ekstraliga.pl.
Krzysztof Kasprzak po raz pierwszy brał udział w sezonie nie jako aktywny zawodnik, a oglądał wszystko jako ekspert CANAL+ i członek teamu Philipa Hellstroema Baengsa. Wicemistrz Świata z 2014 roku teraz spędza dużo czasu z najbliższymi, a z dnia na dzień mogą pojawiać się wyjazdy w różne miejsca. Dodatkowo nasz rozmówca ma więcej możliwości na odpoczynek. – Jest ok. Spędzam dużo czasu z rodziną, wyjazdy są bardziej spontaniczne. Wszystko gra. Jest lżej na pewno psychicznie. Nie trzeba męczyć głowy myślami, treningami, itp. Żyje jak normalny człowiek – odpowiedział.

Kibice, którzy mają konto na Instagramie, mogą śledzić Krzysztofa Kasprzaka, gdzie dzieli się z fanami miejscami, daniami i swoim wolnym czasem. – Teraz już mogę się dzielić tymi sprawami, bo nie muszę się skupiać na sporcie. Gdy byłem zawodnikiem, nie lubiłem tego. Pierwszy raz mam Instagrama w swoim życiu, więc uczę się dopiero go używać (śmiech), ale widzę, że kibicom to się podoba, więc będę kontynuował. A co ciekawe, po miesiącu od założenia go w czerwcu, miałem milion wyświetleń. To bardzo dużo, mówią mi znajomi co się na tym znają. Staram się kibicom przekazać jak najwięcej i co mogę tam wstawiać, żeby też nie było za ostro (śmiech). Bawię się tym. Kiedyś się nie dzieliłem życiem prywatnym, bo skupiałem się na wyniku i na przygotowaniu, a nie na zabawie w Instagrama – wyjaśnił wychowanek UNII Leszno.

W przyszłym sezonie na PGE Narodowym odbędzie się finałowa odsłona Drużynowych Mistrzostw Świata – 2026 PZM FIM Speedway World Cup – Warsaw. Dla Żużlowej Reprezentacji Polski będzie to okazja do zdobycia dziesiątego złotego medalu w historii tych zawodów. Nasz rozmówca podkreśla, że w okresie zmagań w DPŚ panuje również dobra atmosfera w kadrze. – Często wygrywaliśmy tę imprezę, jest to fajny turniej. W całym okresie przed Drużynowym Pucharem Świata, cała kadra jest razem i jest wesoło. Są to fajne zawody – wygramy je znowu – powiedział Krzysztof Kasprzak.
– Mamy najmocniejszą czwórkę czy piątkę zawodników i tym wygramy. Inne zespoły mają jednego lub dwóch dobrych żużlowców. Też plus taki, że pojedziemy u siebie przy pełnym stadionie. Mam nadzieję że Polska wygra. Szkoda, że poprzednie lata był FIM SoN tylko po to, żeby przerwać tę passę. Jest tak dużo dobrych zawodników w Polsce, że dwie kadry by się złożyło, a pierwsze i drugie miejsce miałaby nasza reprezentacja, więc czymś musieli nas zatrzymać, tworząc Speedway of Nations. Trzymam kciuki z kolejne złoto, bo Polska jest najmocniejsza w żużlu – przedstawił swoje zdanie ekspert CANAL+.

Krzysztof Kasprzak nie raz był solidnym punktem reprezentacji w historii występów w Drużynowym Pucharze Świata. Na swoim koncie ma 6 złotych medali. Pierwszy z nich był w 2005 roku, gdzie wystąpił w półfinale w Eskilstunie, a Polska ostatecznie wygrała we Wrocławiu bez Kasprzaka. Wyjątkowy był drugi – już jako członek finałowej kadry. W 2007 Polska wygrała tytuł w Lesznie, czyli na domowym torze naszego rozmówcy. – Wygraliśmy go w moim mieście, więc to taki finał, który pamiętam najbardziej. Byłem też liderem kadry – zdobyłem najwięcej, bo 14 punktów. Pamiętam do dziś to uczucie – po ostatnim biegu, pierwszy raz w życiu, odjęło mi dech i na chwilę musiałem uklęknąć, żeby dalej oddychać. To takie uczucie z radości i że nie wierzyłem, że taki finał, w Lesznie, wygraliśmy, a mi dobrze poszło. W 2009 roku też było super – zaznaczył.
I właśnie we wspomnianym sezonie 2009 doszło do jednego z najbardziej emocjonujących momentów w historii nie tylko reprezentacji, ale również sportu żużlowego. W finale DPŚ (ponownie rozgrywanym w Lesznie) Krzysztof Kasprzak pożyczył motocykl Tomaszowi Gollobowi na ostatni bieg dnia, który decydował o losach złotego medalu. Tego dnia Kasprzak był jednym z liderów (łącznie 10 pkt), a Gollob w czterech startach miał tylko 3 “oczka” na koncie.

– Tomaszowi w tym dniu nie za bardzo pasowały motocykle, co zdarzało się bardzo rzadko, a mój motocykl był przygotowany perfekcyjnie przez mojego tatę, Zenona. Sprzęt był szybki, bo znaliśmy ten tor bardzo dobrze. Właśnie po czwartym wyścigu, nieudanym Tomasza, czuł że jest wolny. Podszedł do taty i mówi: “Zenek pożycz mi motor Krzyśka”. Tata odpowiedział: “wsiadaj, przypilnuj start, nie odchylaj się tak, jak na swoim motocyklu, bo Krzychu ma mocniejsze sprzęgła i wygrasz ten bieg”. Po próbnym starcie tylko popuścił sobie sprzęgło i pojechał, a był to bieg przeciwko Leigh Adamsowi. Co ciekawe, w tej mojej ramie był silnik od Adamsa, który dostałem od sponsora chyba 2 tygodnie wcześniej i ten silnik wygrał. Gollob pokonał go i odebrał złoty medal Australii, więc to była taka niespotykana i śmieszna sytuacja – opowiedział Kasprzak.
– Po finale, w szatni Tomasz mówi: “młody od dziś jesteśmy na Ty”. To było coś. Tomasz Gollob – król, legenda, teraz jest moim ziomkiem (śmiech). Dziwne i niespotykane, ale zarazem fajne było też dla mnie to, że Tomasz posłuchał taty. Taki mistrz, który rok później został mistrzem Świata, posłuchał Zenona Kasprzaka, z którym przegrał mistrzostwo Polski w 1990 roku. To mi pokazało, jak szanowanym zawodnikiem jest tata i jak skromnym człowiekiem jest Tomasz, który nadal słuchał innych, starszych zawodników, mimo jego statusu w tamtej chwili – dodał.

Dla Krzysztofa Kasprzaka medal z 2009 roku był wyjątkowy również z innego powodu. Był to czas urodzin eksperta CANAL+ (urodziny ma 18 lipca, przyp. red.). – Te dwa złota w Lesznie (2007 i 2009, przyp. red.) były dla mnie bardzo ważne. Chyba najważniejsze, bo zdobyłem je u mnie – na torze w Lesznie. Co ciekawe, w 2009 roku wszystko się udało, a jedynie, czego żałuję, że po tym wygranym finale, prosto po podium pojechaliśmy na mecz do Zielonej Góry. W kevlarze nawet. Przebierałem się w busie, bo klub i chyba trener drużyny z Zielonej Góry mówił, że tor jest super, mecz na pewno się odbędzie, a tam padało trzy dni. Po czym dojechaliśmy, a mecz odwołali. To był jedyny minus tego, że nie było nam dane świętować złota Drużynowego Pucharu Świata, tylko ten czas spędziliśmy w busach w drodze, bez meczu ligowego – zakończył wicemistrz Świata z 2014 roku.
Przypomnijmy, że trwa sprzedaż biletów na 2026 PZM FIM SPEEDWAY WORLD CUP – WARSAW 29 sierpnia na PGE Narodowym w Warszawie.
CENY BILETÓW 25.11.2025 – 31.12.2025:
KAT. VI 69 PLN
KAT. V 139 PLN
KAT. IV 149 PLN
KAT. III 169 PLN
KAT. II 189 PLN
KAT. I 239 PLN
PREMIUM 389 PLN
SILVER 1400 PLN dostępne na stronie partnera www.pakietyVip.com
GOLD VIP 1800 PLN













