Wyścigowe abecadło (3)

  • News
  • PGEE
08.02. 11:40
Wyścigowe abecadło (3)

Czym byłby żużel bez wielkich prędkości i odwagi graniczącej z brawurą? Wygrywają zwykle ci, którzy są w stanie dać z siebie najwięcej jeżdżąc tuż przy bandzie.

Tam gdzie kończy się miejsce, a zaczyna pneumatyczny pochłaniacz zawodnika, jest zwykle najszybsza ścieżka na odsypanym torze.

Jeździć przy bandzie trzeba szybko lub wcale, bo taki styl jest zupełnie inny niż znany zawodnikowi z czasów nauki w szkółce żużlowej lub zawodów młodzieżowych. Aby wejść “za zawodnika” jadącego z przodu, trzeba dłużej przytrzymać gaz, a miejsca jest zazwyczaj koszmarne mało. Właśnie to stanowi kwintesencję “orbitowania”. Oprócz, oczywiście, minimalnie wyłamanego motocykla. Łuk pokonać można tzw. balonem, czyli na okrągło, a więc wchodząc w niego przy bandzie i wyjeżdżając z niego taką samą linią. Taka metoda jest zazwyczaj mało skuteczna i niezbyt wyrafinowana. Nie ma ona przeważnie racji bytu w trudnych warunkach pogodowych, a sprawdza się w pojedynczych przypadkach.

Zawodnicy wykorzystują na każdym torze odpowiednie ścieżki. Często bywa tak, że na wyjściach z łuków tworzą się koleiny od kół motocykli. Żeby w nie trafić, trzeba dobrze ustawić motocykl na środku łuku. Technik i sposobów jest pewnie tyle, ilu zawodników. Wejście w łuk przy krawężniku, a wyjście z niego pod bandą, to czasami klasyczny przykład jazdy “bez głowy” – z maksymalnie otwartą przepustnicą. Siły odśrodkowej nie da się przecież oszukać.

Przykład skutecznego orbitowania pokazywali w ostatnich latach różni zawodnicy. Na naszym zdjęciu Emil Sayfutdinov (kask biały, obok Jarosław Hampel, kask żółty). Rosjanin skutecznie wyprzedza Polaka podczas DPŚ 2009 na torze w Lesznie, gdzie szeroka “trzyma” prawie zawsze idealnie. Przy tej okazji warto dostrzec sposób przygotowania toru. Ten zawiera mnóstwo luźnej i odsypanej nawierzchni, a więc jazda pod samą bandą jest niezwykle opłacalna, bo tylne koło motocykla ma punkt zaczepienia. Zdjęcie Emila Sayfutdinova i Jarosława Hampela wykazuje jeszcze inne walory szerszej jazdy. Rosjanin jedzie na bardziej wyprostowanym motocyklu, przechodzi płynnie do jazdy na prostej. Polak nie przemieszcza się tylko do przodu, ale także w poprzek toru. Efekt? Traci pozycję.

Czasami wydaje się, że walczący ze sobą zawodnicy obierają niemal identyczną linię toru jazdy, a mimo wszystko jeden z nich wyprzedza drugiego. Z czego może wynikać takie „obopólne” orbitowanie zakończone sukcesem tylko jednego z żużlowców? Przyczyn może być wiele. Wyjście z łuku jest reperkusją poprawnego wejścia weń. Bywają też sytuacje, w których każdy metr toru ma inną przyczepność (pasy). Wreszcie jest jeszcze motocykl, który może być lepiej lub gorzej dopasowany do danych warunków torowych i nawet najlepsze ustawienie geometryczne nie da spodziewanych efektów.

Dobra jazda pod bandą wymaga od żużlowca nie tylko odwagi, ale także ułożenia ciała na motocyklu, które współgra z jak najlepszym dociążeniem tylnego koła. Uparte stosowanie na każdym torze orbitowania kończy się zwykle na niczym. Żużel nie polega przecież na tym, aby po starcie wkręcić gaz i jechać w ten sposób do mety, lecz na odpowiednim manewrowaniu manetką i wybieraniu optymalnych ścieżek. Z całą pewnością jedną z najbardziej efektownych, choć nie zawsze efektywnych – jest ta przy żużlowym płocie.

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL